Głównym powodem poniedziałkowego protestu była informacja, że powszechnie krytykowany przywódca junty - kapitan Moussa Dadis Camara, ma zamiar wystartować w styczniowych wyborach prezydenckich, by w ten sposób zdobyć legitymizację swojej władzy. A Gwinejczycy mają już zdecydowanie dość rządów armii.
Zwłaszcza, że poprzedni, niedawno zmarły prezydent, gen. Lansana Conte, cieszył się wyjątkowo złą sławą. Między innymi - zawiesił konstytucję, co sprawiło, że wojskowi poczuli się bezkarni i przez nikogo niekontrolowani, doszło do nadużyć na wielką skalę - wszechobecnego nepotyzmu, rabunków, nagminnego łamania podstawowych praw obywateli.
Dlatego wybór na prezydenta kolejnego oficera w Gwinei, państwie biednym, od lat zmagającym się z kryzysem ekonomicznym, pozbawiłby ludzi resztek nadziei na jakiekolwiek reformy. Na jakąkolwiek lepszą przyszłość.
Stąd tak liczna manifestacja, mimo obaw, że armia może brutalnie interweniować. Obaw niebezpodstawnych, jak się okazało. Bicie protestujących metalowymi pałkami, strzelanie w tłum - a to wszystko na oczach zagranicznych reporterów i obrońców praw człowieka.
Działania armii w trakcie protestu wyraźnie pokazały, jak pewna siebie i przyzwyczajona do siłowego tłumienia wszelkiego sprzeciwu jest ta władza. I jak mało liczy się z opinią Zachodu. Co ewidentnie było widać, gdy żołnierze zaczęli spośród manifestantów wyciągać co ładniejsze kobiety, rozbierać je, i albo wywozić samochodami w nieznanym kierunku... albo, na oczach reporterów, masowo gwałcić.
Z czego już na pewno wojskowi nie będą się mogli wytłumaczyć, jak zwykle odwołując się do argumentów konieczności 'zabezpieczenia' niespokojnego tłumu, i - co brzmi w tym kontekście jak absurd - przywrócenia porządku.
Niestety jest bardzo wątpliwe, żeby sankcje gospodarcze (czy też wstrzymanie pomocy - jakie może zastosować ONZ czy UE), czy też apele sekretarza generalnego ONZ, Ban KI-moona, cokolwiek tu pomogły. Sankcje jak zwykle uderzą w zwykłych obywateli, a nie w elitę władzy czy armię, która jest o niebo lepiej zabezpieczona materialnie niż reszta społeczeństwa. A co do słów, to niewiele znaczą one w tym kraju, gdzie już od wielu lat przemawia się nie za pomocą dialogu, ale pałki i karabinu.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?