Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"2012" - efekty specjalne czy tragedia człowieka?

Anna Zagalska
Anna Zagalska
Roland Emmerich w filmie "2012" przedstawił swoją wizję końca świata. Wielu ludzi dostrzega w nim głównie efekty specjalne. Warto jednak rozważyć również zachowanie człowieka wobec apokalipsy.

Przeglądając serwis Wiadomości24 możemy zauważyć jak różne, czasem skrajnie odmienne odczucia wzbudza film „2012”. Przemysław Trubalski w swoim artykule 2012 - mało spektakularna apokalipsa pisze między innymi: "2012" to moim zdaniem, bardzo mało spektakularna wizja apokalipsy. Film jest za długi, przegadany, najbardziej widowiskowe sceny, to zaledwie przerywniki przydługawych, ideologicznych dysput. Nie brak oczywiście charakterystycznych dla wielu amerykańskich produkcji dialogów typu: kocham cię, wybacz mi etc. Jednak gdyby obraz trwał nie dwie i pół godziny, a półtorej, gdyby wizja walącego się świata dręczyła widza przez cały czas, może byłoby to dzieło dające do myślenia.”.

Z kolei Adrianna Piecyk w artykule 2012. Apokalipsa - kolejna odsłona stwierdza, że „Akcja filmu jest wartka, nie ma ani chwili wytchnienia. No chyba, że chwilą wytchnienia są kilkudziesięciosekundowe, patetyczne wypowiedzi poszczególnych bohaterów, tak bardzo tępione przez krytyków amerykańskich filmów katastroficznych.”

Gdy "2012" wchodził na ekrany kinowe niektórzy twierdzili, że warto się na niego wybrać jedynie dla efektów specjalnych po mistrzowsku tam przedstawionych, bo poza tym niczego nie wnosi w nasze życie. Inni dopatrywali się w filmie pokłonu Amerykanów wobec Chin. Różne relacje słyszałam, dlatego długo się zastanawiałam, czy wybrać się na ten film czy nie. W końcu jednak dane mi było go zobaczyć i przyznam, że odebrałam go zupełnie inaczej niż by to wynikało z zasłyszanych relacji i czytanych recenzji.

Nie będę przytaczała treści filmu, gdyż doskonale przedstawiła ją Adrianna Piecyk we wspomnianym artykule. Przejdę od razu do moich wewnętrznych przeżyć i poglądów związanych z tym, co zaobserwowałam podczas jego projekcji. Dla mnie zarówno wizja kataklizmu, jak i wątek osobisty bohaterów były idealnie ilościowo wyważone. Moją uwagę bardziej przykuli ludzie i ich zachowanie wobec zbliżającego się zagrożenia niż efekty specjalne.

Mimo iż Przemysław Trubalski, w cytowanym przeze mnie materiale, stwierdził, że „gdyby wizja walącego się świata dręczyła widza przez cały czas, może byłoby to dzieło dające do myślenia”, dla mnie ten film właśnie w takiej formie, w jakiej go przedstawiono był chwilą refleksji nad ludzkim życiem, nad jego ulotnością, nad tym, jak różne są koleje naszego losu, że raz jesteśmy na górze, by po chwili znaleźć się na dole, i tak w kółko.

W filmie można było dostrzec zarówno pozytywne, jak i negatywne jednostki. Efekt jednak był taki, że wiara i dobro oraz miłość, otwartość na drugiego człowieka i troska o niego oraz ogromne zaufanie Bogu, zwyciężyły. Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak ważne są słowa z Pisma św.: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Dla mnie osobiście film miał właśnie takie, a nie inne przesłanie. Odebrałam go jako przestrogę dla tych, którzy źle czynią i myślą tylko o sobie, o własnych przyjemnościach, zapominając o drugim człowieku. Godziny spędzone w kinie wzbudziły we mnie refleksje nad życiem i wartościami jakimi powinniśmy się kierować. Myślę, że warto spróbować dostrzec w tym filmie człowieka próbującego odnaleźć się w tym bezmiarze klęski, która go spotyka. Spojrzeć głębiej w jego wnętrze, nie tylko podziwiając efekty specjalne, ale także zauważając jego odczucia i przeżycia.

"2012" to jedna z wizji, które mogą nas czekać. Wyobrażeń można mieć wiele, ale najprawdopodobniej one zawsze będą dalekie od rzeczywistości. Tego przewidzieć się po prostu nie da. Warto więc lepiej zwrócić swoje myśli w kierunku, na który mamy wpływ, który zmienić możemy. Czekając cierpliwie na to co nastanie, starajmy się żyć jak najlepiej, w zgodzie ze wszystkimi, otwierając się na innych i otoczając ich życzliwością, by gdy dzień ów nastąpi nie wpaść w przerażenie i nie uświadamiać sobie dopiero wtedy, że jeszcze kogoś nie przeprosiliśmy, czy nie pożegnaliśmy. Zamiast więc dociekać jak będzie wyglądał ów koniec świata, zadajmy sobie już dziś pytanie czy jesteśmy gotowi na jego nadejście?

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto