Reżyserem filmu jest Noam Murro, a autorami scenariusza: Kurt Johnstad i Zack Snyder. Muzykę skomponował Junkie XL, a zdjęcia przygotował Simon Duggan.
„300: Początek Imperium” to druga część filmu „300”. Nie jest to jednak kontynuacja pierwszej części, gdyż akcja z obu odcinków toczy się jakby równolegle i jest z sobą ściśle powiązana. Nowy hit kinowy powstał na podstawie komiksu Franka Millera – „Xerxes”. Otwiera nowy rozdział epickiej sagi opowiadającej o wojnie starożytnej Grecji przeciwko Persji. Akcja tej części „300” toczy się w scenerii bitwy morskiej. W tym samym czasie gdy król Sparty Leonidas i trzystu spartańskich śmiałków walczą na lądzie przeciwko gigantycznej armii Kserksesa („300”) , grecki przywódca Temistokles usiłuje zjednoczyć wszystkie państwa-miasta greckie przeciwko Persji („300: Początek Imperium”). Tym razem największym zagrożeniem dla dzielnych Greków jest kobieta – kochanka Kserksesa, która dowodzi perską flotą.
W rolach głównych wystąpili: Sullivan Stapleton (Temistokles), Eva Green (Artemizja), Lena Headey (Królowa Gorgo), Hans Matheson (Aesyklos), Rodrigo Santoro (Xerxes).
Wojna grecko – perska to chyba najciekawsze zagadnienie dotyczące historii starożytnej i jeden z najbardziej interesujących okresów w dziejach świata. Wszelkie filmy opowiadające o tym fragmencie historii są fascynujące i bardzo, bardzo wciągające. Nakręcenie kolejnego filmu, który byłby nową odsłoną zdarzeń z tamtego okresu było pomysłem rewelacyjnym. Nowy punkt widzenia, nowy fragment historii, nowe spojrzenie na starożytną historię, nowy rozdział w dziejach kina kostiumowo – wojennego!!! Świetnie, że doszło do tej premiery i chyba słusznie się stało, że ekipa Noamo Murro odniosła tak fantastyczny triumf!
To co współcześni widzowie najbardziej cenią w filmach historycznych, w kinie wojennym, w produkcjach kostiumowych to akcja!!! Akcja musi być mocna, dynamiczna, nieprzewidywalna, a najlepiej jeśli jest też czasem zatrważająca. Taka dokładnie jest akcja w filmie „300: Początek Imperium”. W czasie stuminutowego seansu na ekranie cały czas coś się działo - było napięcie, była niepewność i były emocje. Z tego punktu widzenia utwór jest znakomity. Dużą zasługę ma tu kreatywna i dynamiczna kamera Simona Duggana, która „zawodowo” przenosi widza w okres przed nasz erą oraz rodząca napięcie, pobudzająca zmysły muzyka Junkie XL, która pozwala odczuć rozkosz z oglądania bitew.
Scenariusz i reżyserię, też ocenić trzeba bardzo wysoko. Okres historyczny przed naszą erą nie jest do końca zbadany przez naukowców i wszelka wiedza na ten temat oparta jest w dużym stopniu na podaniach i legendach. Zrobienie z tak zdawkowych informacji o wojnie grecko – perskiej tak interesującego, wciągającego i fascynującego filmu jest wyczynem niezwykłym. Ponad to bardzo podobało mi się zręczne połączenie poczynań Temistoklesa z poczynaniami Leonidasa i klarowne wskazanie widzowi, czasu i miejsca gdzie toczy się akacja obu części „300”. Tego typu zabiegi mają charakter edukacyjny - widz może poukładać sobie w głowie po kolei pewne zdarzenia historyczne, a także – moim zdaniem – czynią fabułę jeszcze bardziej ciekawą i wciągającą.
Grę aktorską oceniam na piątkę z plusem. Świetnie dobrani aktorzy i wyśmienite kreacje. Bardzo przystojny, męski i charyzmatyczny Temistokles (w tej roli Sullivan Stapleton) nadał filmowi swoistego, charakterystycznego klimatu. Eva Green natomiast genialnie wykreowała postać okrutnej Artemizji. Wielkie brawa za dobranie tak trafionej obsady aktorskiej i za tak profesjonalnie odegrane role.
To co w filmie mi się nie podobało to zbyt mocny, nieco nawet śmieszny akcent feministyczny. Artemizja – kobieta Xserksesa jest naczelnym dowódcą wielotysięcznej floty perskiej. Ponadto włada mieczem, toporem i pięściami, a żaden mężczyzna nie potrafi fizycznie podołać jej agresji. Taki fakt nie jest znany w historii Persji. Mało tego, w całej historii świata (łącznie z współczesną) nie znana jest sytuacja, w której jakakolwiek kobieta dowodziła jakimkolwiek wojskiem. Jedyne waleczne wojowniczki znane ze starożytnych legend to Amazonki, ale one strzelały z łuku. Na pewno nie pokonywały mężczyzn w walkach wręcz. Jakkolwiek motyw Artemizji mogłabym jeszcze zaakceptować i uznać za ciekawy, czy sympatyczny, tak jednak skrajnie komicznym był wątek, w którym wdowa po Leonidasie bierze miecz w dłoń i rusza do walki przeciw Persom. Własnoręcznie zarzyna setki wojowników wrogiej armii, macha z lekkością piórka wielkim mieczem i dziesiątkuje oddziały perskie. Mężczyźni są bezradni wobec jej miecza. No troszkę zabawne to było i moim zdaniem całkiem niepotrzebne. Dobry ambitny film, został zamieniony w skecz tylko dlatego, że istnieje moda na promowanie równouprawnienia. Tą kwestię uważam za gigantyczny minus produkcji.
Mimo omówionej powyżej wady „300: Początek Imperium”, film uważam za bardzo dobry. Świetne efekty specjalne, arcy ciekawa fabuła, znakomite obrazy, piękna muzyka, profesjonalna gra aktorska, dynamiczna, emocjonująca akcja. Czego chcieć więcej od filmu historyczno – wojennego?
„300: Początek Imperium” jest filmem wartym zobaczenia i absolutnie godnym polecenia. Spełnia wszystkie wymogi dobrego kina akcji i większość wymogów wartościowego kina historycznego. Nakręcony został z olbrzymim rozmachem i już zaczął święcić pierwsze triumfy. Zapraszam na niego do kin!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?