Z moich osobistych doświadczeń niezbicie wynika, że internet nie dość, że sprzyja kontaktom bezpośrednim, to jeszcze je nawet je potęguje. Wszystko zależy od osobistego potraktowania tego medium. Oczywiście, kto wyznaje zasadę, że nie należy rozszerzać kontaktów interpersonalnych, nawiązanych za pośrednictwem internetu, jego sprawa. Mnie zdarzyło się już parokrotnie kontakty te rozszerzać i wzbogacić - ku obopólnemu zadowoleniu obydwu stron.
Oto kilka przykładów:
Jedną z pierwszych koleżanek blogowych, była autorka świetnego bloga, mieszkająca w Szczecinie. Nasz, początkowo tylko internetowy kontakt, przerodził się z czasem w prawdziwą przyjaźń, a fakt ten został uwieńczony moją realną wizytą w grodzie Gryfa, co miało miejsce jakieś dwa lata temu.
Kolejnym przykładem tego, że znajomość internetowa może się przerodzić w znajomość realną, była wizyta w Łodzi, innej mojej blogowej koleżanki - Ismeny, która przyjechała osobiście by zabrać aż pod Tarnów dwa bure koty, które urodziły się na mojej działce.
Trzecim kontaktem, który przerodził się z wirtualnego w realny, było spotkanie na wernisażu mojej wystawy ze świetnym blogerem - Bogusławem B. Ten uroczy człowiek jest autorem prawie wszystkich zdjęć wykonanych na tej wystawie, a także autorem i pomysłodawcą tytułu mojej ekspozycji ("Ewokacje").
Kolejnego argumentu na to, że kontakty wirtualne zamieniają się z czasem w kontakty realne, nie będę przytaczać. Uczynił to mój kolejny, internetowy kolega "po fachu" - Adam Sęczkowski, choć nie zaprzeczę, że nie miałam w tym fakcie osobistego udziału. A mówią, że internet nie sprzyja kontaktom bezpośrednim. Sprzyja i to jeszcze jak! Sęk tylko w tym, by z tej możliwości pełnymi garściami korzystać.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?