Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"A nie mówiłam" Katarzyny Grocholi - brak fabuły i mało śmieszny humor

Weronika
Weronika
Okładka książki
Okładka książki Weronika Rudnicka - materiały prasowe
A nie mówiłam, że to będzie klapa! Z trudem przebrnęłam przez 368 stron tej powieści. I niestety nie doszukałam się w niej głębszych wartości, wręcz przeciwnie jest to zbyt lekka, zbyt banalna książeczka dla zmęczonych życiem kobiet.

Zarys (braku) fabuły

Jest to kontynuacja losów 37-letniej Judyty i jej wesołej gromady adoratorów - Tosi, Adama, Konrada i naczelnego. Tosia rzuca studia, Borys (pies Judyty) z powodu ciężkiej choroby zostaje uśpiony, a rodzice Judyty pobierają się ponownie, jednak panna młoda upiera się, by wystąpić w różowej sukni. Dzieje się jednak o wiele więcej! Pinochet zakrztusił się kukurydzą i trzeba było wezwać lekarza, a partner Judyty zadomowił się u niej na dobre i ma się świetnie. Co do głównej bohaterki została redaktorką nowego pisma, gdzie nadal odpowiada za dział listów. Fabuła pisząc wprost, jest bardzo naciągana, brakuje konkretów i akcji. Zdecydowanie przeważa infantylizm. Dzieją się rzeczy małe i nieistotne, nie ma nic, co nie pozwoliłoby odłożyć książki.

(Mało) śmieszny humor

Wydawało mi się, że najmniej śmieszne żarty mogę usłyszeć w coniedzielnej Familiadzie, jednak powieść Grocholi ten teleturniej zdecydowanie znokautowała. I tu cytat z książki: "Co otrzymamy po zgnieceniu viagry w moździerzu: stwardnienie rozsiane". Poczucia humoru nie można mi odmówić, jednak cenię sobie tylko to z klasą, no, bo niby jak można żartować sobie z tak ciężkiej choroby? Żarty żartami, ale trzeba trzymać fason. Nie wiem czy ludzie, którzy faktycznie cierpią na tę chorobę, czytając ten fragment, rzeczywiście by się tak uśmiali jak to autorka miała w zamierzeniu...

O czym to właściwie było?

Bełkot, zdecydowanie to jest trafne określenie. Brak akcji i ciekawych wątków, dialogi zbyt codzienne, mało zaskakujące i zdecydowanie odbiegające od poprzednich (lepszych) książek autorki. Te nieszczęsne 368 stron, spokojnie można byłoby zamknąć w 20-stronnicowym opowiadaniu, które de facto mogłoby być ciekawe. Czytałam ją ponad tydzień i to nie z braku czasu i chęci, po prostu ciężko było mi przejść przez książkę, która została (chyba tylko) napisana dla pieniędzy.

Czyżby Pani Grochola się wypaliła? Pisząc książki na poziomie sag z kiosku ruchu?

Poprzednie powieści autorki były na wysokim poziomie, żarty świeże, zaskakujące jednak w tym wypadku spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Może to wina reklamy, która rzeczywiście była bardzo huczna, a pozytywne zdania na temat tego dzieła ,,atakowały” nas z każdej strony. To jednak nie pozbawiło mnie obiektywizmu i zdecydowanie mogę powiedzieć nie polecam . W książce jest zbyt dużo niedomówień, błahych zakończeń i realnych scenariuszy. W połowie można poczuć się jakby nadal czytało się zbyt długi wstęp.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto