Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Małysz mistrzem świata w Sapporo!!!

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Adam Małysz w pięknym stylu został mistrzem świata na średniej skoczni w Sapporo. Deklasując rywali, Polak znów potwierdził swoją mistrzowską klasę i o ponad dwadzieścia punktów wyprzedził Simona Ammanna. Brązowy medal przypadł Thomasowi Morgensternowi.

Przed konkursem

Sobotnie zawody miały być okazją do rewanżu za dopiero czwarte miejsce na Okurayamie Adama Małysza. Polak nie ukrywał rozczarowania z powodu braku medalu, lecz sportowa złość i chęć zwycięstwa miały ponieść go po złoto na średniej skoczni Miyanomori. Głodni sukcesu byli jednak także rywale na czele z triumfującym przed tygodniem Simonem Ammannem, zawsze groźnymi Roarem Ljoekelsoeyem i Janne Ahonenem oraz silną ekipą Austriaków (Thomas Morgenstern wygrał kwalifikacje). Nikt nie wykluczał również niespodzianek, których na trwających Mistrzostwach Świata mieliśmy pod dostatkiem. Drugie miejsce Fina Harriego Olli na dużym obiekcie czy zaskakujące rozstrzygnięcia w konkursie drużynowym (brąz dla Japończyków, słaba postawa Finów, Rosjan czy Niemców) to tylko niektóre z nich. Różnice punktowe na skoczniach o punkcie konstrukcyjnym na dziewięćdziesiątym metrze są zazwyczaj wręcz minimalne, toteż wskazywanie pewnych faworytów dzisiejszego konkursu mijałoby się z celem. Kandydatów do medali było jednak wielu, a tylko liczba miejsc na podium nie uległa zmianie.

W rozgrywanej przed startem zawodów serii próbnej najlepszy okazał się... Adam Małysz, uzyskując 98,5 metra. I jak tu nie liczyć, choćby po cichu, na sukces?

Pierwsza seria

Skakanie na Miyanomori rozpoczął antybohater konkursu drużynowego - Robert Mateja. Doświadczony Polak na treningach spisywał się jednak przyzwoicie i liczył na szybką rehabilitację w oczach trenerów i kibiców. W pierwszej próbie Mateja uzyskał 87 metrów, lecz szybko zepchnięty został na kolejne pozycje przez rywali. Podobnie wypadł Piotr Żyła, lądując pół metra bliżej od starszego kolegi z reprezentacji.

Wśród połowy zawodników tylko dwóch (Radik Zhaparov i Ilja Rosliakov) przekroczyło granicę punktu konstrukcyjnego. Do tego grona dołączył skaczący z 27. numerem startowym Kamil Stoch. Polak, osiągając 92.5 metra, zdecydowanie wysunął się na prowadzenie.

Po chwili na rozbiegu oglądaliśmy srebrnego medalistę z dużej skoczni. Harri Olli przeleciał 93.5 metra, po czym runął na ziemię i upadek wyeliminował go z walki o czołowe lokaty. Taką samą odległość uzyskał Dmitry Ipatov i wyprzedził liderującego Stocha.

Metr za czerwoną linią punktu K wylądowali Tom Hilde i Jakub Janda, lecz plasowali się za Polakiem. Bardzo dobre skoki oddali natomiast Martin Schmitt i brązowy na Okurayamie Roar Ljoekelsoey, uzyskując po 94,5 metra.

Konkurs z czasem nabierał coraz większego tempa i stawał się bardziej emocjonujący. Na górze skoczni pozostali już tylko zawodnicy, którzy walczyć mieli o medale. Nieco poniżej oczekiwań wypadli Janne Ahonen (93,5 m), Andreas Kofler (94 m) oraz Arttu Lappi (90,5 m).

Więcej spodziewać się można było także po dysponującym niezwykle mocnym odbiciem Dimitrim Vassilievie (94 m). Ljoekelsoeya na prowadzeniu zmienił Thomas Morgenstern, lądując na 95. metrze i otrzymując wysokie noty za styl. Jeszcze lepiej zaprezentował się Andreas Kuettel, nieco niespodziewanie skacząc 95,5 m i zostając nowym liderem. Złoty medalista z dużego obiektu Simon Ammann osiągnął 96,5 metra, lecz ex aequo z Morgensternem okupował drugą pozycję.

Rewelacyjny Adam

Na belce startowej zasiadł Adam Małysz. "Ile musi skoczyć?" - myślałem w duchu. To co zobaczyłem, przeszło jednak wszelkie oczekiwania najbardziej optymistycznie nastawionego nawet kibica. Mistrzowski, genialny, nieziemski? Jak określić skok Polaka, który uzyskał (UWAGA!) 102 metry i z przewagą ponad trzynastu punktów prowadził w konkursie? Ktoś powie, że w pisaniu tekstów nie należy kierować się emocjami. Nie umiem.

Druga seria

Harri Olli - bohater tragiczny pierwszej serii, który iście "ikarowym lotem", przeceniając własne możliwości, zaprzepaścił swoje szanse na kolejny sukces w Sapporo, rozpoczął skoki w drugiej serii. Szybko oglądaliśmy także choćby obrońcę tytułu mistrzowskiego z Oberstdorfu, Roka Benkovicia, weterana Petera Zontę czy przygasłą nadzieję Finów - Arttu Lappiego. Przez dłuższy czas na prowadzeniu utrzymywał się reprezentant gospodarzy Daiki Ito, którego wyprzedzili dopiero Ilja Rosliakov, Jakub Janda i Anders Bardal.

W Sapporo poniżej oczekiwań wypada Matti Hautamaeki. Fin zawiódł przede wszystkim w zawodach drużynowych, będąc jednym z najsłabszych ogniw ekipy Toniego Nikkunena. W drugiej serii uzyskał 92.5 metra, początkując serię dalekich skoków.

Na czternastym miejscu po pierwszej serii plasował się lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - Anders Jacobsen. Zagubiony w Japonii Norweg wylądował na 94. metrze, lecz swoją przygodę z mistrzostwami świata nie może zaliczyć do udanych.

Ponownie świetnie spisał się Kamil Stoch. Młody reprezentant Polski osiągnął 93 metry, podobnie jak skaczący chwilę później Gregor Schlierenzauer. Ostatecznie to Austriak zajmował wyższą lokatę dzięki wyższym notom za styl.

Na górze skoczni pozostała najlepsza dziewiątka. Jakby pozbawiony wiary w sukces Janne Ahonen tylko o pół metra przekroczył punkt konstrukcyjny i z pewnym niedosytem żegna się z japońską imprezą. Więcej oczekiwano również od Koflera i Vassilieva, którzy skoczyli odpowiednio 93.5 i 92.5 metra.

Roar Ljoekelsoey rozpoczął walkę o medale. Piąty po pierwszej próbie Norweg wylądował w tym samym miejscu co Vassiliev i mimo objęcia prowadzenia, czekać musiał na występy przeciwników. Nowym liderem został po chwili Thomas Morgenstern. Młody Austriak powtórzył 95 metrów z pierwszej serii.

Kibice na całym świecie oczekiwali już tylko skoków prowadzącej trójki. Dwóch Szwajcarów i Polak. Emocje pod Miyanomori sięgają zenitu, przed telewizorami nie jest inaczej. Z "niecierpliwym spokojem" oczekuję występu Mistrza Adama. Najpierw jednak podopieczni Berniego Schoedlera. Simon Ammann uzyskał 96 metrów, co wystarczyło na wyprzedzenie Morgensterna i medal. Austriak stanął na najniższym stopniu podium, gdyż szansy nie wykorzystał Andreas Kuettel (92 m).

Małysz pewnie postawił kropkę nad "i", skacząc 99.5 metra. Podobnie jak każdy sympatyk skoków w Polsce, tak i ja nie jestem w stanie wyrazić radości i podziwu. Nie jestem w stanie w pełni pojąć klasy i wyjątkowości osoby Adama Małysza. Na usta cisną się tylko słowa piosenki zespołu Queen: "We are the champions", a palce same wykrzykują na klawiaturze:

ADAM MAŁYSZ MISTRZEM ŚWIATA NA ŚREDNIEJ SKOCZNI W SAPPORO!

Drugie miejsce w dzisiejszym konkursie zajął złoty przed tygodniem Simon Ammann, trzecia pozycja przypadła Thomasowi Morgensternowi. Drugi z Polaków - Kamil Stoch - zakończył zawody na wysokiej, jedenastej lokacie.

Końcowe wyniki konkursu na skoczni Miyanomori w Sapporo:

1. Adam Małysz Polska 277 pkt.

2. Simon Ammann Szwajcaria 255.5 pkt

3. Thomas Morgenstern Austria 254.5 pkt

4. Roar Ljoekelsoey Norwegia 246.5 pkt

5. Andreas Kuettel Szwajcarii 244 pkt

6. Andreas Kofler Austria 243 pkt

7. Anders Jacobsen Norwegia 241.5 pkt

8. Gregor Schlierenzauer Austria 240.5 pkt

9. Dmitry Ipatov Rosja 240 pkt

10. Dmitry Vassiliev Rosja 239.5 pkt

11. Kamil Stoch Polska 238.5 pkt

40. Robert Mateja Polska 105 pkt

42. Piotr Żyła Polska 104 pkt

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto