Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akademickie derby dla Politechniki

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Nula (Anna Kłeczek), CC 3.0
Niespodzianki nie było - trzy punkty zostają w Warszawie, ale gospodarze musieli na nie solidnie zapracować. Bohaterem meczu najstarszy siatkarz ligi Marcin Nowak, który przejawiał ogromną ochotę do gry po kontuzji.

W ubiegłym roku gospodarze potrzebowali niewiele ponad godzinę na zdemolowanie częstochowian. Tym razem skala trudności była wyższa.

Trener Jakub Bednaruk mówił, że liczy na sportową złość drużyny po niespodziewanej przegranej w Bielsku-Białej. "Ta porażka siedziała w naszych głowach cały tydzień. Nie wiedziałem, jak zawodnicy na nią zareagują" - przyznał.

Zareagowali najlepiej, jak mogli. Od początku meczu wywierali na rywala presję zagrywką i atakowali ze skutecznością powyżej 50 proc. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie znalazł się rozgrywający Juraj Zatko. Gdyby nie dołączony do zespołu w ostatniej chwili Paweł Woicki, Słowak nie martwiłby się o swoją pozycję. Warszawskiej publiczności przedstawił się wybornie: dwoma asami z rzędu i efektownymi kiwkami. Przez połowę spotkania trwał koncert leworęcznego Adriana Gontariu, który był nie do zatrzymania. Potem Rumun stracił werwę, a goście przyzwyczaili się do tempa i kierunku jego ataku.

O ile w pierwszym secie nie ustawili skutecznego bloku, to w dwóch kolejnych zatrzymali "Inżynierów" aż 9 razy. Tylko co z tego, skoro hojnie obdarowywali ich prezentami, oddając aż 25 punktów po własnych błędach. Marek Kardos próbował trzech zawodników na pozycji atakującego, ale komfortu nie dał mu żaden. Tylko Miłosz Hebda utrzymywał dobry poziom gry i to na nim opierała się całą konstrukcja gry (jako jedyny w swojej ekipie zaliczył dwucyfrową zdobycz). Rzadko zdarza się, że celem zagrywek jest libero, a tak wybrali zawodnicy Bednaruka. Kacper Piechocki przeszedł prawdziwą szkołę przetrwania. Przeciętnie.

Najwięcej wrażeń dostarczyła trzecia partia, którą częstochowianie zaczęli od prowadzenia 4:0, by za chwilę przegrywać 9:10. Na placu gry na stałe zameldowali się Paweł Woicki i Paweł Adamajtis, który siał pustoszenie zagrywką. Kolejka górska jednak nie zwalniała: kolejne pięć oczek zdobyli goście, następne cztery - Inżynierowie. Końcówka to już prawdziwy dreszczowiec. W niesamowitych okolicznościach goście wybronili trzy piłki meczowe. Dawid Murek z racji wieku pewnych zagrań ze swojej wielkiej przeszłości już nie powtórzy, ale hartu ducha nie stracił ani trochę. W kluczowej akcji tragiczny w skutkach błąd popełnił Piechocki, który chciał przyjąć piłkę lecącą w aut.

Mecz pewnym atakiem z przesuniętej krótkiej zakończył Marcin Nowak (w sumie 11 pkt, najwięcej w zespole), który został wybrany MVP meczu. - Rezerwowi odwrócili losy ostatniego seta. Mam przyjemny problem z wyborem na niektórych pozycjach - cieszył się po meczu trener Bednaruk.

AZS Politechnika Warszawska - AZS Częstochowa 3:0 (25:19,25:20, 29:27)

AZS Politechnika: Zatko, Nowak, Sacharewicz, Pawliński, Szalpuk, Gontariu, Potera (l) oraz Woicki, Adamajtis, Smoliński, Kaczorowski

AZS Częstochowa: Kozłowski, Murek, Hebda, Kaźmierczak, Vesely, Kamiński, Piechocki (l) oraz Kaczyński, Bednorz, Bąkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto