Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alessandro Del Piero "Gramy dalej". Recenzja

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Materiały prasowe
Nie każdy z największych futbolowych artystów potrafił udźwignąć brzemię własnej legendy. Alessandro Del Piero, na boisku i poza nim, w świetle jupiterów i w samotności, ta sztuka się udała.

Rozczarują się ci czytelnicy, którzy spodziewali się soczystych opowieści przemyconych z szatni. Poczucie zawodu będzie towarzyszyło tym oczekującym na odsłonięcie kurtyny wielkich piłkarskich widowisk, które były udziałem byłego kapitana Juventusu i reprezentacji Włoch. Książka, którą autor nazywa "wypracowaniem", nie jest typową faktograficzną biografią, ale sentymentalną podróżą w przeszłość do własnych korzeni, do chwil, które spisywały paragrafy jego osobistego kodeksu etycznego. Powstawał on równolegle z dojrzewaniem piłkarskiej fascynacji, która zaczęła się od uderzania tenisową piłką we włącznik światła w garażu i kopania szmacianki między nogami krzesła. Pierwsze kroki po drabinie do kariery bywają bardzo prozaiczne.

Del Piero proponuje wgląd w swoje wnętrze. W wojnę rodzących się w głowie myśli, ale i w symbiozę ciała i ducha. Nie ukrywa swojego oddania dla buddyjskiej filozofii zen, zbawienny wpływ na jego życie miała medytacja i autorefleksja. Wchodząc na te ścieżki odkrył, że talent to nie przywilej, ale obowiązek, dar i poświęcenie.

Pełno tu refleksji dookołapiłkarskich, przemyśleń wręcz niepodobnych do stereotypowego, nierzadko krzywdzącego, wizerunku piłkarza. Poszczególne rozdziały książki tworzą swoisty dekalog, w którym najskuteczniejszy strzelec w historii Starej Damy składa hołd wyznawanym przez siebie wartościom. Jak przyznał, nigdy nie wymusił rzutu karnego, co traktuje jako gest szacunku dla oklaskującej go widowni oraz sprostanie nieodłącznej presji towarzyszącej autorytetom. Nie odżegnuje się wprawdzie od cwaniactwa, które może w konsekwencji prowadzić do wymuszenia faulu, ale wyraźnie wyznacza granicę między nim a pospolitym symulanctwem.

Społeczny status piłkarza-idola nie zamyka się dla niego w prostokącie o wymiarach 105x68 m, nie ogranicza do treningów i meczów. To styl życia, sposób reprezentowania siebie, a także dodanie pierwiastka indywidualnego perfekcjonizmu, czegoś, co zawarł m.in. w sformułowaniu "estetyka ruchu".

Mistrz świata z 2006 r. nie uciekł od moralizowania i ckliwego romantyzmu (typu: kapitan to nie puste hasło, a charyzmatyczny przywódca), zaproponowanej przez niego narracji niekiedy brakuje tempa przez przydługie, lekko nużące wywody. Dość powierzchownie prześlizguje się po aferze Calciopoli, stanowczo odrzucając korupcyjne zarzuty, za które Juvetnus został relegowany do Serie B. Oskarżenia o doping z końca lat 90. (jak na ironię afera wybuchła na nowo przed dwoma tygodniami), również zbywa jednoznacznym, choć lakonicznym komentarzem.

Ale niech nie przesłania to głównego przesłania Del Piero: wykształcenia w sobie trwałego imperatywu do bycia lepszym, stanięcia twarzą w twarz z najtrudniejszym dla sportowca wrogiem - własnymi słabościami.

On te rękawice podjął. Dlatego gra dalej.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto