Nazwa alleycat pochodzi z angielskiego i oznacza bezdomnego kota, chodzącego własnymi drogami. Podobnie kurierzy, żeby zdążyć na czas musieli znać różnego rodzaju skróty i "kocie ścieżki".
Zadania były naprawdę różne. Uczestnicy wyścigu musieli m.in. policzyć, z ilu otworów tryska woda w fontannie przed Arkadią, zdobyć gadżet z Burger Kinga, ulotkę z pizzerii Da Grasso, sprawdzić, ile kosztuje kebab na rondzie Wiatraczna, podjechać do Pałacu Łazienkowskiego czy na Plac Zawiszy. Dodatkowo każdy musiał przywieźć w jakimkolwiek naczyniu trochę wody oligoceńskiej lub deszczówki.
Zawodnicy zapewniali, że wyścigi nie były szczególnie trudne, bez problemu odnajdywali zamieszczone w rozpisce punkty. Może z wyjątkiem jednego - punkt oznaczony jako Chmielna 21A okazał się w rzeczywistości być Nowym Światem 21A, co zdecydowanie zdezorientowało niektórych. Wspominają jednak, że któregoś dnia dostali na alleycacie mapkę z zaznaczonymi punktami, jednak organizatorka ponoć dwa dni spędziła na tym, żeby
dokładnie powymazywać z niej nazwy ulic.
Nie wszystkim udało się jednak wyścig ukończyć. Wyjątkowego pecha miał kurier, który goniąc do kolejnego punktu, zderzył się z pieszym i cała przygoda zakończyła się wizytą na komisariacie.
Uczestnicy wyścigu jednak zgodnie twierdzą, że impreza była udana - najważniejsze, że była dobra zabawa. A że była dobra, można się przekonać, oglądając film:
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?