Amber Gold. Czy będzie komisja śledcza? PO gotowa umierać za Gdańsk?

W związku z aferą Amber Gold opozycja nie odpuszcza i naciska na powołanie sejmowej komisji śledczej. Szef SLD, Leszek Miller przekonywał w "Faktach po Faktach" TVN, że Platforma ma swoje specjalne interesy w Gdańsku. Pytał: Dlaczego ci sami ludzie z PO, poparli wniosek o komisję hazardową, a teraz nie chcą poprzeć wniosku w sprawie komisji Amber Gold? I odpowiedział, że według niego, partia Donalda Tuska jest zdeterminowana chronić swojego szefa i "jest gotowa umierać za Gdańsk", gdzie ktoś "rozpostarł parasol nad Marcinem P."

Leszek Miller komentował w programie TVN24, zarówno aferę Amber Gold jak i zażartą dyskusję sejmową z ubiegłego tygodnia, na ten temat. Krytycznie ocenił decyzję koalicji rządowej, która odrzuciła wniosek opozycji o powołanie komisji sejmowej, odnośnie do afery Amber Gold i działania organów państwa w tej sprawie oraz ewentualnych powiązań firmy Marcina P., z politykami.

Wtedy światła reflektorów padały na Wrocław

Przewodniczący SLD postawił pytanie: "dlaczego PO trzy lata temu zdecydowała się powołać komisję hazardową, a teraz jest przeciwna komisji ws. Amber Gold?" Wyraził jednocześnie swoje wytłumaczenie na ten temat - czytamy w serwisie TVN24.

Bo - jak powiedział - wtedy uwaga była skoncentrowana "na współpracownikach Tuska, a teraz na nim samym". "Wtedy światła reflektorów padały na Wrocław, a teraz na Gdańsk. Wtedy PO była obojętna wobec Wrocławia, a teraz jest gotowa umierać za Gdańsk" - wyjaśnił Leszek Miller.

Pytany przez dziennikarza, co jest takiego w Gdańsku, że PO chce umierać za to miasto - poseł Miller odpowiedział, że nie wie. Jego zdaniem mogłaby to wyjaśnić komisja śledcza.

Przyznał, że szefowi rządu Tuskowi - "grunt nie pali się pod nogami", ale mimo to "jego partia, w odruchu najwyższej solidarności, jest gotowa nie utrudniać mu sytuacji i chroni swojego szefa".

Odnosząc się do słynnego zdjęcia, które ukazuje obraz gdańskich polityków PO, ciągnących samolot OLT Express, jak "konie pociągowe" - Leszek Miller wyraził opinię, że ten obrazek nie jest szokujący, ale zastanawia to, "dlaczego szereg instytucji publicznych i władze Gdańska, bez zastrzeżeń przyjmowały datki od Amber Gold".

"Nad Marcinem P. był parasol ochronny"

Według szefa SLD, na Pomorzu "wszyscy musieli wiedzieć", że Marcin P. jest osobą podejrzaną i otacza go "negatywna aura". Poseł Miller przypomniał, że sam premier Donald Tusk przyznał, mówiąc oficjalnie o tym, że nie musiał zdradzać swojemu synowi żadnych tajnych informacji, kiedy przestrzegał go przed współpracą z szefem Amber Gold.

Zdaniem szefa SLD - "nad Marcinem P. był mocny parasol ochronny". Kto rozpiął parasol nad szefem Amber Gold - Leszek Miller nie wie. "Nie dowiemy się tego, bo nie będzie komisji" - oświadczył szef SLD, Miller.

Podobnie patrzą na te kwestie inni politycy opozycji, którzy rozmawiali w radiowej Trójce. Niektórzy już teraz bez komisji śledczej przypisują PO odpowiedzialność polityczną za aferę Amber Gold.
Za urzędników odpowiada premier

Poseł Mariusz Błaszczak z PiS jest zdania, że winni są: premier Tusk i minister finansów. A - jak ocenił - prokurator generalny jest "sparaliżowany w swoich decyzjach". Według niego - "pewnie będzie próba zrzucenia winy na maluczkich - na woźnego, urzędnika w ministerstwie finansów może na kogoś w UOKiK-u" - podaje serwis Polskieradio.pl.

Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota ocenia, że polityczną odpowiedzialność za aferę Marcina P., co jest dla niego oczywiste, ponoszą: prokurator generalny, minister sprawiedliwości, UOKiK i minister finansów. I jak dodał - "za tych wszystkich urzędników, odpowiada premier i nie ma to nic wspólnego z tym, gdzie pracuje jego syn".

Rafał Grupiński - szef klubu parlamentarnego pytany w radiowej Trójce, czy możliwe są dymisje w Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub w Prokuraturze Generalnej - odpowiedział, iż jego zdaniem "wina UOKIK jest istotna i odpowiedzialność powinna być poniesiona".

Zdaniem Zbigniewa Ziobry, taki młody człowiek jak Marcin P., nie mógł działać sam. Rolą opozycji jest - według Ziobry - "wywierać presję w sprawach słusznych" i dlatego opozycja domaga się komisji śledczej, mimo że "nie ma większości głosów", aby ją przegłosować. Jak zaznaczył - liczy na ewentualną zgodę PSL.
Europoseł Jarosław Kalinowski z PSL uważa, że na razie jest za wcześnie na komisję śledczą, bo jego zdaniem trzeba "wyczerpać inne instrumenty". Uważa on, że na tym etapie, powołanie komisji śledczej "byłoby czysto polityczne". Dodał dyplomatycznie, że "państwo powinno przejąć część odpowiedzialności za problemy tych ludzi".

Szukać winnych w prokuraturze na Pomorzu

Wicemarszałek Sejmu, Jerzy Wenderlich z SLD) uważa, że trzeba szukać winnych przede wszystkim w prokuraturze na Pomorzu, "bo tam widać uchybienia". Według niego Prokurator Generalny, Andrzej Seremet "zachowuje się dziwnie pasywnie," nie widać w nim chęci, żeby "lepszych umieścić nad gorszymi". W tym kontekście Olgierd Dziekoński z Kancelarii Prezydenta proponuje, aby poczekać na rezultaty działań szefów instytucji państwa, które "obwinia się w sprawie Amber Gold".

Na pytanie, czy będzie sejmowa komisja śledcza w sprawie Amber Gold, na ogół panuje przekonanie komentatorów, że za jakiś czas powstanie. Według znawców polityki, w tym części naukowców - mimo początkowych oporów - w końcu PO zgodzi się na komisję śledczą. Przyznają to nawet ludzie z kręgów rządzących. Może stać się to, gdy w najbliższym czasie wyjdą np. na światło dzienne, kolejne rewelacje na temat afery Amber Gold. Pojawią się wtedy nowe wnioski o komisję, lepiej umotywowane i bardziej uzasadnione, dlatego PO trudno będzie je odrzucić.

Znajdź nas na Google+