Niestety - wszelkie późniejsze działania naszych władz ustawodawczych idą konsekwentnie w kierunku nakazów i zakazów, z czym wiąże się druga strona medalu, czyli zamykanie tych, którzy owych zakazów nie przestrzegają, do więzienia.
I tak się otóż narobiło, że siedzą w nich ludzie, którzy na dobrą sprawę powinni być przymuszeni do pracy, aby zarobić np. na alimenty dla swoich dzieci, zamiast - w nagrodę za swoje cwaniactwo i lenistwo otrzymywać wikt i opierunek opłacany przez podatników.
Nastąpiło takie zagęszczenie w celach, że w tej chwili podjęto pracę nad cichym amnestionowaniem osób, które już trochę odsiedziały, lub zgoła tych, które czekają w kolejce na odsiadkę (http://fakty.interia.pl/).
Kolejka dla osób mojego pokolenia kojarzy się z koniecznością sterczenia pod sklepem, gdzie sporadycznie rzucano towar, a w chwili obecnej - z zapisami do lekarza specjalisty. Ale kolejka do więzienia to już dla mnie zupełne kuriozum, bo jeśli człowiek na wolności może przebywać w oczekiwaniu na odsiadkę, to na mój, nie obrzękły rozum - równie dobrze może mieć karę zamieniona na inną. Powracając do wątku zasadniczego - od czasów prof. Kozakiewicza
narkomania rozpleniła się do niebywałych rozmiarów, dilerzy tłuką forsę nawet na dzieciakach, a do sklepów weszły oficjalnie używki o równie paskudnym działaniu, ale nie zakazane, bo nie mieszczące się na oficjalnej liście narkotyków ściganych prawem.
Drugi, znany dotychczas raczej tylko w branży, rynek środków zakazanych funkcjonuje w świecie sportowym, o czym zwykły oglądacz zawodów dowiadywał się od czasu do czasu; rzecz dotyczyła jednak zawsze sportowców obcych i skandale wybuchały poza obrębem naszego cnotliwego kraju.
Do chwili obecnej, kiedy w ramach rutynowego, losowego badania wykryto środek dopingujący u jednaj z naszych. Przetoczył się po kraju jęk zgrozy, a ze strony establishmentu sportowego słychać wulkaniczne odgłosy. Nastąpiła erupcja oburzenia i nadzwyczajnych chęci do wykrycia, ukarania, powieszenia sprawców za jaja tak, jakby do tej pory nikt o niczym pojęcia bladego nie miał. Skandal z nieszczęsną sportsmenką spowodował szalony dyskomfort , zmuszając do wyjęcia głów z piachu.
Wziął rzecz całą na warsztat red. Rymanowski, i we wczorajszych rozmowach, prowadzonych ze sportowcem - Przemysławem Saletą, oraz posłem - panem Kłopotkiem ujawniły się
dwa przeciwstawne zdania na temat dopingu. Otóż poseł Kłopotek wpakowałby całe towarzystwo - sportowca i jego opiekunów do ciupy, a p. Saleta, jako człowiek siedzący w sporcie od środka optuje za legalizacją preparatów dopingowych. Szok?
Gorączkowa krzątanina posłów, mająca na celu penalizację wykrytych przypadków, idzie w kierunku ponownego zagęszczenia naszych zakładów karnych, bo jakby się tak wziąć ostro
za cały proceder - wyszłaby na jaw prawda, którą p. Saleta ujawnia tak zwanym ogródkiem ale dostatecznie czytelnie: doping jest stosowany.
Regeneracja sił i pond ludzkie wymagania powodują, że sportowcy biorą odpowiednie preparaty, ale jest kwestią pecha, kto zostanie na tym złapany. Legalizacja dopingu dałaby, wg. Salety,
kontrolę i wolny wybór: chcesz mieć nadzwyczajne wyniki - znasz skutki zdrowotne - bierzesz - twoja sprawa.
Ale - jak zapowiada poseł, zostanie uchwalone ciupasem prawo restrykcyjne, które z pewnością da taki sam efekt jak w przypadku narkotyków, czy - za przeproszeniem - aborcji:
rzecz cała wejdzie głębiej do podziemia, a sportowcy i ich medyczna obsługa będą poszukiwać preparatów najnowszej generacji, jeszcze nie wykrywalnych.
Oburzenie pana posła nosi w całej tej sprawie akcenty tak zwane patriotyczne: pohańbiony sportowiec występuje w barwach naszej cudnej ojczyzny, hańbiąc dopingiem biało-czerwoną.
Jak dla mnie - ten aspekt sprawy jest mocno przesadzony, bo o wiele bardziej tę biało-czerwoną poniewierają tłumy kibiców, wystrojonych we flagi narodowe i błazeńskie czapki, którzy po każdych większych zawodach w tych patriotycznych strojach ryczą jak stado głodnych krów pod wpływem dopingu legalnego, sprzedawanego na hektolitry.
Dlatego, oceniając posłów, którzy na wszystko co trudne, znajdują tylko jedną radę - więzienie - apeluję do wytwórców porcelany o produkcję
sanitariatów, które umożliwią zwykłemu człowiekowi
swobodne wyrażenie swojej opinii o ich rozumie i działalności.
Na czym to polega - możemy
obejrzeć tutaj.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?