Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Austriaccy skoczkowie mają nowego trenera. Kuttin za Pointnera

Dawid Bożek
Dawid Bożek
By QEDquid (Uploader's own original photograph) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-s
Alexander Pointner nie jest już trenerem reprezentacji Austrii w skokach narciarskich. Tamtejszy związek nie przedłużył umowy z 43-letnim szkoleniowcem. Jego miejsce zajmie Heinz Kuttin, który kilka lat temu pracował w Polsce.

To, o czym mówiono już od kilku miesięcy, od dziś staje się faktem. Alexander Pointner nie jest już szkoleniowcem kadry Austrii w skokach narciarskich. Trener, którego ekipa w XXI wieku zdobyła absolutnie najwięcej trofeów, a jego podopieczni sięgali po medale mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich oraz po Kryształowe Kule i zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni zakończył dziś swoją działalność w rodzimych skokach.

Za jego pracy Austria zdobyła siedem medali olimpijskich (w tym trzy złote), 16 medali mistrzostw świata, dziewięć medali mistrzostw świata w lotach, cztery Kryształowe Kule, dziewięciokrotnie zwyciężała w Pucharze Narodów. Oprócz tego od sześciu lat nikt nie jest w stanie zepchnąć jakiegokolwiek Austriaka z najwyższego stopnia podium w Turnieju Czterech Skoczni.

Człowiek sukcesu

Pointner. Człowiek, który wyniósł skoki w Austrii na nieosiągalny dla kogokolwiek poziom. W trakcie dziesięciu lat pracy zdobył więcej niż ktokolwiek z obecnych szkoleniowców. To właśnie prowadzona przez niego ekipa od 2005 roku wracała z najważniejszych imprez sezonu ze złotymi medalami. Drużyna, o sile której decydowali tacy zawodnicy, jak Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, Andreas Kofler, Martin Koch czy Wolfgang Loitzl.

Mając taki skład, trudno było znaleźć na nich mocnych. Podczas gdy inne drużyny miały kłopot, z dobraniem czterech mocnych zawodników do konkursów drużynowych, on miał kłopot bogactwa. Kogokolwiek by nie powołał, Austria zawsze była na czele. Dość powiedzieć, że Gregor Schlierenzauer wywalczył wszystkie 52 pucharowe zwycięstwa, gdy na gnieździe trenerskim stał właśnie Pointner. Zarówno drużyna, jak i pojedynczy zawodnicy byli zaprogramowanymi przez niego maszynkami do bicia rekordów. Choć Alex bardziej był kojarzony z osobą selekcjonera, a jego gwiazdy wychodziły spod skrzydeł trenerów klubowych bądź osobistych, to on opływał w blaskach sukcesów. Mówisz: „Austria”, myślisz: „Pointner”. Mówisz: „Pointner”, myślisz: „złoto”.

Człowiek o iście południowym temperamencie, konsekwentnie dochodzący swoich praw i broniący jak lew zawodników. Potrafił być wybuchowy, niejednokrotnie wściekał się, gdy skoczkowie skakali w złych warunkach (przekonywał się o tym Walter Hoffer). Wiedział, jak zmotywować swoich podopiecznych, by ci byli skupieni tylko i wyłącznie na zwycięstwach. Był kontrowersyjny, wielu kibicom działał na nerwy, jednak dzięki niemu gniazdo trenerskie nabierało kolorytu.

Ale jest to również człowiek, jak każdy inny. Na początku tego roku wyznał, że przez ostatnie dwanaście miesięcy cierpiał na depresję. Podobnie jak jego syn, który zachorował w 2012 roku. 43-latek otrzymał wtedy duże wsparcie od zespołu.

Upadek wielkiej ekipy

Mając tak charyzmatyczną postać w ekipie, wydawało się wręcz niemożliwym, by ten austriacki monolit po prostu się załamał. Tyle tylko, że im dłużej Pointner trenował główną kadrę, tym coraz mocniej dało się odczuć, że w swoim środowisku powoli zaczyna się dusić. W sezonie 2012/2013 jego reprezentacja nie wygrała żadnego konkursu drużynowego z wyjątkiem tego na MŚ w Val di Fiemme. Na tamtym czempionacie żaden z zawodników Pointnera nie zdobył medalu w zawodach indywidualnych. Ponadto po raz pierwszy w trakcie jego pracy Austria przegrała klasyfikację Pucharu Narodów, ustępując Norwegii. To była zapowiedź dalszych problemów najlepszej reprezentacji świata. Dziwnie to brzmi, biorąc pod uwagę fakt, że na początku następnego sezonu Schlierenzauer oraz Morgenstern wygrywali pojedyncze zawody, a wzięty prosto z Pucharu Kontynentalnego 22-letni Thomas Diethart wygrał Turniej Czterech Skoczni.

Rok 2014 przyniósł Pointerowi sporo rozczarowań. Najpierw koszmarnemu wypadkowi na mamucie w Bad Mittendorf uległ Thomas Morgenstern, potem przyszły rozczarowujące igrzyska olimpijskie, w których drużyna po raz pierwszy od ośmiu lat nie stanęła na najwyższym stopniu podium i uległa Niemcom. Nie mówiąc już o braku indywidualnego medalu. Na koniec sezonu w czołowej piątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zabrakło jakiegokolwiek reprezentanta Austrii (to pierwszy taki przypadek od trzynastu lat). Nadszedł koniec pewnej epoki – epoki zwycięstwa.

To już nie był ten sam dream team, który w skokach narciarskich bił wszystkich na głowę. Największe austriackie gwiazdy powoli odchodziły w cień. W porównaniu do igrzysk w Vancouver, w składzie drużyny w Soczi znaleźli się tylko Morgenstern i Schlierenzauer – w dodatku dalecy od swojej najwyższej formy. Andreas Kofler był zaledwie rezerwowym, a Wolfgang Loitzl do Rosji w ogóle nie pojechał. I choć Michael Hayboeck i Thomas Diethart na tym mizernym tle wypadali bardzo dobrze, nie wystarczyło to na sukces.

Problemy ze Schlierenzauerem

Ale nie tylko wyniki pokazały, że z Austriakami nie jest dobrze. Igrzyska w Soczi pokazały, że autorytet Pointnera powoli upada. Cało zło zaczęło się od nie zabrania do Rosji Markusa Maurbergera – osobistego trenera Gregora Schlierenzauera. Ani Mauberger, ani „Schlierie” nie byli z tego faktu zadowoleni, ale w mediach najgłośniej krzyczał dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli. – Trenerzy muszą wiedzieć, dlaczego moje skakanie w tym momencie nie funkcjonuje dobrze – żalił się Schlierenzauer. Podczas samych igrzysk Gregor często kontaktował się z osobistym trenerem przez internet, choć i tak nie pomogło mu to w zdobyciu jakiegokolwiek medalu. – Z moimi szkoleniowcami trenowałem bardzo ciężko w domu. Nie będę zaprzeczał, że chciałbym ich mieć tu przy sobie, jednak to inne osoby decydowały, kto pojechał do Soczi – skarżył się skoczek. – Nie dam się wciągnąć w żadne gierki – odpowiadał Pointner. – Cieszę się, że Gregor powiedział to głośno. To, że nas postanowił przeczołgać, to też część naszej pracy. Z Gregorem jest tak, że albo wszystko jest w jego odczuciach super, albo wszystko nie tak.

Niezależnie od tego, kto miał w tym sporze rację, frustracja Schlierenzauera znacząco przyspieszyła proces usunięcia Pointnera z kadry Austrii. Gregor znalazł w jego osobie sprawcę wszelkiego zła. Nie wiadomo, czy gdyby Maurberger towarzyszył Schlierenzauerowi w Soczi, ten mógłby zdobyć złoto. Równie dobrze sytuacja nie uległaby zmianie. Choć wiadomym było to, że Pointnerowi po tym sezonie kończy się kontrakt z rodzimym związkiem narciarskim, nikomu nie przychodziło do głowy, aby twórca największych sukcesów austriackich skoków w XXI wieku pozostał na gnieździe trenerskim.

Polska już go miała

Problem, z jakim zmagał się Schlierenzauer w Soczi, doskonale rozumie Heinz Kuttin, który od dziś jest nowym trenerem austriackich skoczków. Od 2008 roku pełnił rolę osobistego szkoleniowca Thomasa Morgensterna i to między innymi właśnie dzięki Kuttinowi „Morgi” może zawdzięczać złoto na MŚ w Oslo w 2011 roku oraz Kryształową Kulę w sezonie 2010/2011. Jego sportowa zażyłość z Morgensternem nie jest przypadkowa – kiedy „Morgi” wraz z Martinem Kochem byli jeszcze juniorami, Kuttin wziął ich pod swoje skrzydła.

Pytanie, czy Kuttin poradzi sobie jako trener najwybitniejszej reprezentacji ostatnich lat. Miał już okazję prowadzić najpierw kadrę B (2003-2004), a potem kadrę A reprezentacji Polski (2004-2006). O ile w pracy z naszą młodzieżą może pochwalić się złotym medalem MŚ juniorów wywalczonym przez Mateusza Rutkowskiego, o tyle z dorosłą reprezentacją nie osiągnął nic szczególnego. Tyle tylko, że wtedy Kuttin dopiero zaczynał pracować na swoje konto, po tym jak w 2002 roku został asystentem Hannu Lepistoe w kadrze Austrii. Teraz jest starszy o 12 lat i bogatszy o nowe doświadczenia. Czy jednak to wystarczy?

Oczekiwania kibiców wcale nie zmaleją, a na niekorzyść Kuttina działa to, że rubryka w jego CV o nazwie: „prowadzone reprezentacje” jest niewielka. Jeszcze tydzień temu wśród kandydatów na objęcie reprezentacji Austrii można było znaleźć obecnego trenera niemieckiej kadry, Wernera Schustera, a to nazwisko w światowych skokach jest dziś synonimem sukcesu. To właśnie dzięki Austriakowi (swego czasu, gdy pracował w słynnym gimnazjum sportowym w Stams, wyciągnął na salony Gregora Schlierenzauera), Niemcy zdobyli złoto w drużynie na igrzyskach olimpijskich. Szkopuł w tym, że Schuster ma do wypełnienia jeszcze rok umowy z niemieckim związkiem narciarskim i nigdzie się nie wybiera. Natomiast Kuttin ma za zadanie ponownie zaprowadzić Austrię na szczyty. No i przy okazji okiełznać „Schlieriego”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto