Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Autobus "czerwony"…

Redakcja
…nie mknie przez ulice mojego miasta Rudy Śląskiej, tylko stoi. Stoi, dwa razy w miesiącu przed Miejskim Centrum Kultury. I wcale nie jest czerwony, jak krew, czy serce. I choć ludzie z dobroci serca, oddają w nim krew.

Mieszkańcy Nowego Bytomia znają od dawna ambulans śląskiego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. Zazwyczaj parkował przy urzędzie miejskim, dopóki plac nie podano rewitalizacji. Władysław Kopczyński, organizator publicznych, masowych akcji honorowego krwiodawstwa, ma nadzieję, że autobus po Nowym Roku, powróci na tradycyjne miejsce.

Władysław Kopczyński jest prezesem Miejskiego Klubu Honorowych Dawców Krwi w Rudzie Śląskiej. Klub działa z kolei przy Rudzkim Stowarzyszeniu Pomocy Humanitarnej Nie Jesteś Sam. Funkcjonuje już 7 lat i skupia 28 stałych członków. Ale na akcje, takie jak dzisiejsza, przychodzą także nie zrzeszeni.

Ewelina Cedzich oddaje krew od czterech lat. 3, czasami 4 razy w roku. O honorowym krwiodawstwie dowiedziała się w techniku ekonomicznym. - „Przyszedł pan i mówił, że krew jest bardzo potrzebna. Więc się zgłosiłam, nie bałam się”.

Pan Wojciech (prosi o nieujawnianie nazwiska) pracuje w rudzkim magistracie. Pierwszy raz oddal krew przed dziesięcioma laty. Od czterech lat czyni to systematycznie, prawie co kwartał. Nikt z jego bliskim i znajomych nie korzystał z transfuzji. - „Na szczęście! - mówi. Ale ma satysfakcje, że jego bezimienna krew ratuje czyjeś życie i zdrowie.

Jan Szołtysek, wiceprezes klubu, krew oddaje, od kiedy skończył „osiemnastkę”. Czyli już 33 lata. Oddał dotąd ponad 100 litrów najcenniejszego z leków – jak się górnolotnie powiada. Bo krew jest rzeczywiście lekiem nieocenionym i niezastąpionym, mimo postępu medycyny.

Wie o tym Marcin Wyciślik, wolontariusz Rudzkiego Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw, magister prawa, na co dzień udzielający bezpłatnej pomocy prawnej. Aby oddać krew wziął sobie ustawowe "wolne", w kancelarii komorniczej, gdzie pracuje.
Ambulans codziennie odwiedza inne śląskie miasto. Codziennie do banku krwi trafia stad od 15 do 30 nawet litrów krwi.

Każdy chętny wypełnia najpierw długą ankietę, potem jest zapisywany w systemie komputerowym, odpowiadając na wiele istotnych pytań. Wypija, jeśli chce kubek mocnej kawy aby „dźwignąć sobie ciśnienie". następnie z próbki krwi odczytywany jest poziom hemoglobiny i maszeruje do kabiny na tradycyjne badanie lekarskie. Stetoskop, "serducho", płuca, wywiad.

Po tym wszystkim zasiada w wygodnym fotelu i czeka na wkłucie. Nic nie boli – wiem, bod dawno temu, kiedy byle jeszcze zdrowy, też mi się przydarzało. Potem jeszcze tylko „sztempel” w legitymacji HK i koniec.

„Nagrodą” jest pakiecik firmowy RCKiK z paczką kawy i ośmioma czekoladami. Mają zrekompensować wydatek energetyczny 4500 kalorii. Mężczyźni mogą oddawać krew co 2 miesiące, a panie co 3 miesiące. Jawna dyskryminacja!

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto