Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Baba z kebaba. Teatralna makabreska w aromantycznym sosie

YanBi
YanBi
Zdjęcie udostępnione.
Zdjęcie udostępnione. Bartek Sowa
"Kiedy spotkałem tę kobietę na ulicy, zacząłem się zastanawiać , czy mógłbym ją zjeść". Zdanie Issei Sagawy, który w 1981 r. zabił i zjadł swoją koleżankę, figuruje na okładce programu spektaklu Gastronomia, Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Przedstawienie mogłoby być ilustracją tego motta. Mogłoby, ale scenarzysta, reżyser i choreograf, Aleksander Sobiszewski zasugerował "kobietę" z bryły mięsa, przeznaczonego na kebab. Przynajmniej tak ją postrzegał zakompleksiony szef kuchni, który znanymi z filmów grozy metodami ożywił kreaturę w burzliwą noc i się w niej rozkochał.

W moim tradycyjnym pojmowaniu estetyki widowisk teatralnych taki pomysł na scenariusz nie wzbudził zachwytu, raczej lekkie zażenowanie. Ale kto powiedział, że jak miłość, to tylko romantyczna a jak związek to niepatologiczny? Żyjemy w czasach, w których młode dziewczyny klną nie mniej soczyście od kolegów a wyuzdane gesty wzbudzają śmiech (także na widowni). Żyjemy w miastach, gdzie gadżetem na wystawie sex-shopu jest dmuchana lalka i akcesoria rodem z muzeum tortur a męski striptiz ma swoich zwolenników (a raczej zwolenniczki) nie tylko jako atrakcja na wieczorach panieńskich.

Spektakl pantomimy dostarczył parę przykładów takich współczesnych rozrywek, okraszonych dynamiczną muzyką i zmysłowym tańcem długonogich "bywalczyń" baru. W ten sposób zbudował, jakże potrzebny w tej opowieści o wynaturzonej miłości Gastronoma do baby z kebaba, dystans do, skądinąd, makabrycznej historii.

Wypierając świadomie z podświadomości kilka rażących mnie scen, pozostawiłam w mojej romantycznej główce scenę tulącej się w blasku księżyca tej dziwacznej pary i optymistyczną refleksję, że gdzieś na dnie duszy najbardziej wulgarnego osiłka czy zakompleksionego samotnika czai się tęsknota za takimi chwilami, marzenie o kimś bliskim i jedynym.

Kontrowersyjny, jak dla mnie, scenariusz tej groteski, czy bardziej makabreski, może być bliższy współczesnym realiom i oczekiwaniom publiczności, niż ktokolwiek chciałby to przyznać. Osobiście nie przepadam za horrorami, w których z laboratoryjną precyzją wydłubywane są oczy ofiarom czy podrzynane gardła, ale jeśli takie filmy lansuje TV, to znaczy, że jest na nie zapotrzebowanie widzów. A w końcu dla kogo jest teatr? Przecież także dla widzów. Skoro kurtyna poszła w górę 5 razy, można skonstatować, że w ten piątkowy wieczór, w Teatrze Kameralnym we Wrocławiu, podaż spotkała się z popytem.

Kołacze się po mojej głowie pytanie: czego widz oczekuje od artystów, zasiadając w teatralnym fotelu na 60 czy 90 minut. Czy tego, że przeniosą jego wyobraźnię w świat piękny, choć nierealny, czy w realny, choć niepiękny? Ot, taki, jak ten czekający za progiem teatru, za progiem niejednego domu. Może niektórzy oczekują zaskoczenia? Odmienności? Tacy widzowie na pewno się w piątkowy wieczór nie rozczarowali.

Spektakl "Gastronomia" miał swoją premierę w sierpniu 2008 r. w Teatrze na Woli w Warszawie. I zapewne jak wszystko, co kontrowersyjne, będzie nadal wzbudzał ciekawość widzów. Dlatego też, tym razem, nikogo nie zamierzam zachęcać ani zniechęcać. Jedynie swoją subiektywnie obiektywną relację widza czytelnikom przekazać.

Spektakl w wykonaniu zespołu Wrocławskiego Teatru Pantomimy
Scenariusz, reżyseria i choreografia: Aleksander Sobiszewski
Scenografia:Michał Dracz i Aleksandra Stawik
Oprawa myzyczna: Roman Rega
Opracowanie projekcji video: Jakub Lech

Link do relacji z zupełnie odmiennego przedstawienia Wrocławskiego Teatru Pantomimy, spektaklu Osąd

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto