Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ballada o ostatnim lubelskim barze mlecznym

Krzysztof Stanek
Krzysztof Stanek
Tylko napis na szybie ujawnia rodowód lokalu.
Tylko napis na szybie ujawnia rodowód lokalu. Krzysztof Stanek
Skromnie urządzone wnętrze i tanie jedzenie - to przychodzi nam na myśl, gdy słyszymy słowa "bar mleczny". W sobotę przestała funkcjonować ostatnia tego typu placówka w Lublinie.

Bary mleczne to pomysł jeszcze z epoki komunizmu. Miały tanio i szybko żywić społeczeństwo. Klient miał byc obsłużony szybko, a jedzenie, które jadł miało w niczym nie różnić się od jedzenia domowego. W praktyce bary mleczne były obskurnymi lokalami z niekulturalną obsługą i kiepskim jedzeniem. Tego typu wizję baru mlecznego (nieco przejaskrawioną oczywiście) możemy zobaczyć w filmie Stanisława Barei pt. "Miś". Po przemianach społeczno-gospodarczych w Polsce w 1989 roku, większość tego typu lokali upadła. Nie wytrzymały konkurencji. I choć współcześnie nadal w niektórych miastach możemy natknąć się na bar mleczny, to jest ich zdecydowanie dużo mniej niż przed 1989 rokiem.

Choć większości z nas nie kojarzą się dobrze, to jednak w barach mlecznych bez wątpienia możemy zjeść tanio i zdrowiej niż w większości fast-foodów. Wydaje się też, że wraz z narastającą presją konkurencji jakość usług w barach mlecznych poprawiła się.

Ostatni taki bar w Lublinie

Podobnie było w nieistniejącym już barze "Racławickim" w Lublinie. Po wejściu do środka, witało nas skromnie, ale schludnie urządzone wnętrze. Pomieszczenie było czyste, regularnie sprzątane. Na ścianie wisiał jadłospis. W menu nie brakowało kotleta schabowego, ziemniaków, surówki i kompotu. "Racławicki" szedł też jednak z duchem czasu - chętni mogli zjeść hamburgera lub frytki. Przy stoliku siedziała pani Kazimiera, która była jednocześnie właścicielką, kasjerką i księgową. Przepracowała w barze 20 lat, od siedemnastu była właścicielką. ("Racławicki" funkcjonował w Lublinie 50 lat). Zatrudniała zaledwie czworo pracowników, gdyż jak mówi: - Ja jestem rygorystyczna w tym sensie, że prowadzę działalność, odpowiadam za to i muszę sobie z tym poradzić. Stąd takie małe zatrudnienie, bo ja robie co tylko mogę, co potrafię, żeby mieć jak najmniejsze zatrudnienie.

Pani Kazimiera z rozrzewnieniem wspomina czasy PRL-u, gdy ciągnęły się długie kolejki zarówno do kasy jak i po odbiór posiłków. Kiedy przyszło "nowe", do jej baru przychodziło coraz mniej osób.

Sytuacja kiedyś, sytuacja dziś

W czasach komunizmu wszystkie bary mleczne były dotowane. Dzięki temu można było znacząco obniżyć ceny posiłków. Obecne władze Lublina nie są zainteresowane udzielaniem pomocy barom mlecznym. - Ja swego czasu chodziłam do urzędu miasta, odwiedziłam trzy pokoje urzędników i nigdzie się nie dowiedziałam niczego na temat dotacji - mówi pani Kazimiera.

Jedyną formą pomocy zaoferowaną przez miasto było obniżenie czynszu. Co z tego, skoro od dwóch lat właścicielka musiała płacić podatek od nieruchomości. - Niestety kiedy pisałam odwołanie w sprawie podatku od nieruchomości, nie otrzymywałam żadnej odpowiedzi. Prowadzę działalność, nieważne czy osiągam zyski mam płacić podatek koniec, kropka. Więc płaciłam - mówi pani Kazimiera.

Oprócz zwykłych klientów, którymi ostatnimi czasy byli głównie emeryci, renciści i studenci, bar obsługiwał podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Na mocy umowy płacili oni jedynie 4,58 zł za posiłek, który normalnie kosztował około 7 zł. Z tej perspektywy dziwić może podejście władz samorządowych, którym powinno zależeć na zapewnieniu w miarę godziwych warunków życia najuboższym rodzinom.

O tym, że władze miasta nie interesują się upadającymi barami mlecznymi, najdobitniej świadczy chyba wypowiedziane dwa lata temu przez ówczesnego wiceprezydenta Lublina, Zbigniewa Wojciechowskiego zdanie. Skomentował on wtedy zamknięcie baru mlecznego, przy miejskiej starówce następującymi słowami: - Skansen na starym mieście jest niepotrzebny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto