Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bar "Witek", czyli najlepsze tosty w mieście

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik
Bar "Witek" to kawał historii, mojej historii także. Uzasadnieniem tego artykułu jest to, że historia to pyszna!

Ilekroć znajdę się w okolicach wrocławskiego rynku, to wiem, że w tym miejscu pojawię się na pewno. Nie może być inaczej, bo tam prowadzą wszystkie drogi i skróty, a kto żyw i głodny – trafi tam z zamkniętymi oczyma. Mowa tutaj oczywiście o barze „Witek”, mieszczącym się przy ulicy Wita Stwosza 40. Ten bar to miejsce dla mnie kultowe, związane z historią mojego życia i podejrzewam, że głęboko zakorzenione w świadomości wrocławian.

Bar pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa, chociaż wtedy zaglądałem tam sporadycznie, to jednak dorastałem razem z nim, stając się jednym z jego wielu wiernych klientów. Bar „Witek” był typowym przybytkiem gastronomicznym wpisanym w siermiężny etos PRL-u, trudno było doszukiwać się w nim zachwycającej architektury czy też szczególnego wnętrza, ot, zwykły, przeciętny lokal jakich wiele można było spotkać w tamtych czasach. Niewątpliwym atutem baru była jego lokalizacja, bliskość rynku gwarantowała stały napływ klientów i zapewniała mu przetrwanie.

Ale przecież nie walory lokalizacji, wystroju czy wyposażenia pozwoliły mu prosperować do dnia dzisiejszego. To czym wabią podwoje „Witka” to nic innego, jak zwykłe, a raczej niezwykłe tosty. Bez najmniejszego wahania, powiadam Wam – najlepsze tosty w mieście! Próżno szukać lepszych we Wrocławiu, ba, w całym województwie nawet! „Witkowe” tosty to maestria, to połączenie prostoty z wyrafinowanym smakiem. Witek oprócz serca, do tosta ładuje mnóstwo pieczarek i tyleż sera. Wszystko to mocno zapieczone, ale nie twarde, do tego świetnie przyprawione. Nic dziwnego zatem, że klientów zastajemy tam przez cały czas otwarcia baru.

Kiedy do niego wejdziemy, unoszący się przyjemny zapach każe nam zostać w środku, bez względu na kolejki, a te są u „Witka” zawsze. Tutaj nikt nie dzieli klienteli, przy sześciu czteroosobowych stolikach, zobaczymy studenta, robotnika, biznesmena i urzędnika. Jeden siądzie obok drugiego, a dobry posiłek sprzyja rozmowie. Wszyscy oni jednakowo zapłacą tą samą cenę, niektórzy wezmą jeszcze tosta na wynos.

Pamiętam jak parenaście lat temu władze miasta nakazały Witkowi opuszczenie lokalu, gdyż ten nie komponował z dopiero co rodzącym się kapitalizmem. W tamtym czasie akurat pracowałem w pobliżu baru i kiedy przyszedłem po dwa tosty na wynos, zobaczyłem niezmiernie zasmuconego Witka, który podpierał głowę nad stertą zeszytów z tabelkami. Te zeszyty to były listy sprzeciwu wobec decyzji miasta i zarazem poparcia dla dalszego funkcjonowania baru. Pamiętam, że był to pierwszy dzień akcji i że wpisałem się na listę jako czwarty, mówiąc przy tym coś do Witka.

Koniec końców wszystko dobrze się skończyło, Witek zgodnie z zaleceniami miasta przeprowadził remont, zmienił aranżację wnętrza i fasady. Takie bowiem były warunki urzędników, dopuszczające dalsze egzystowanie lokalu. Pomimo dokonanych zmian i perturbacji z tym związanych, bar zachował w niezmienionej formie to, co najważniejsze – tosty! Od szeregu lat smakują tak samo wyśmienicie. Zaglądam do „Witka” przy każdej możliwej okazji, i za każdym razem, płacąc za ulubione tosty, zauważam jakieś specjalne traktowanie mojej osoby ze strony Witka. Podejrzewam, że ma to związek z dniem, w którym podpisywałem petycję w obronie baru i słów jakich wtedy użyłem. Niestety, w żaden sposób, nad czym ubolewam, nie mogę sobie ich przypomnieć. Dzisiaj też naszła mnie ochota na przepysznego tosta. Pełny obaw, bo to przecież świąteczny dzień, parokrotnie telefonowałem do baru z nadzieją, że „Witek” nie uległ dyktaturze nonsensu. Niestety, myliłem się. W sobotę zaś jadę do „Witka” w ciemno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto