Wydaje się, że i nasz Sejm ulega powoli, a nieuchronnie tym światowym trendom, czego zapowiedzią były wczorajsze obrady. Właściwie niewiele brakowało do rękoczynów i mam cichą nadzieje, że i to sobie w końcu obejrzymy w rodzinnym wydaniu. Z pożytkiem dla kraju, o czym na zakończenie.
Obrady przebiegały z biglem czyli jajem; ekwilibrystyczno - hucpiarskie występy opozycji na temat powołania i zadań komisji d/s nacisków itd. itd. skrótowo mówiąc w sprawie śmierci pani B. były tego znakomitym przykładem.
W tej ożywionej dyskusji jak zwykle błysnęła p. Kempa. oznajmiając, że czuje się równie prześladowana jak nieboszczka i podlega takim samym albo jeszcze gorszym naciskom. I wszyscy, ale to wszyscy o tym wiedzą.
Wygląda na to, że w swej bezczelności mówi eks viceziobro prawdę i nareszcie wszyscy dowiedzieli się z pierwszej ręki że nieżyjąca osoba naciskom i prześladowaniom podlegała.
Twarde zapewnienie, że przemawiająca nie ulegnie jest z jej strony równie oczywiste co zbędne - gołym uchem słychać że wrażliwość tej pani porównywalna jest z delikatnością czołgu.
Tę cześć obrad podsumował w zasadzie pan Kutz i aż się dziwię że w tak delikatnej formie, bo stać go na coś mocniejszego. Po czym wystąpił wódz naczelny opozycji ze stwierdzeniem, że Marszałek Sejmu się nie nadaje. Jest to stwierdzenie o tyle dziwne, że wygłasza je człowiek który nadaje się wprawdzie najlepiej do wszystkiego, ale nic mu nie wychodzi. Prócz członków. Nadawał się np. wedle swego mniemania na szefa rządu. Który to rząd zostawił po sobie tak skonstruowany budżet, że sam, już jako były, wnosi do niego poprawki liczone w setkach.
Nawet dla inteligentnych inaczej jest jasne że poprawki mają pożerać czas i skracać kuse terminy na pustosłowie i zgłaszanie ich nie jest już opozycją.
Jest to obstrukcja obliczona na kompromitacje rządu, który - co widać gołym okiem, czyni rozpaczliwe wysiłki, aby nadać bieg sprawom ważnym, przyobiecanym a zabagnionym przez poprzedników.
I tu nie dziwi mnie, że były prezydent dopuszcza myśl o ewentualnym zamachu stanu. Jest dobrym obserwatorem, a obu panów i ich zdolności destrukcyjne zna od dawna. Dlatego osobiście wolałabym żeby emocje roznoszące skancerowanego ambicjonała Jarosława objawiły się raczej rękoczynami w Sejmie niż działaniami przed którymi ostrzega stary Wałęsa. Byłoby i weselej i bezpieczniej dla państwa. Mam nadzieję doczekać pięknego targania po szczękach w naszym Sejmie, ale - tu znowu powołam się na opinię Wałęsy - Kaczyńscy to tchórze. Więc chyba Jarek nikogo za fryzurę nie ucapi.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?