Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezlitosny Wojciech Tochman. O książce "Dzisiaj narysujemy śmierć"

Łukasz Maślanka
Łukasz Maślanka
“Dzisiaj narysujemy śmierć” - okładka książki.
“Dzisiaj narysujemy śmierć” - okładka książki.
“Dzisiaj narysujemy śmierć”, reportaż o szale ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r., to najbardziej dobitna, bezwzględnie szczera i dosadna pozycja w dorobku pisarza.

Wojciech Tochman to w polskim reportażu uznana firma. Jego “Schodów się nie pali”, “Jakbyś kamień jadła”, “Córeńka” czy “Wściekły pies” to już pozycje klasyczne w zbiorze rodzimego reportażu lat XX. Cechą, która łączy wszystkie dzieła Tochmana, jest brutalny realizm, niepozwalający czytelnikowi przejść obojętnie obok żadnego z nich. “Dzisiaj narysujemy śmierć”, reportaż o szale ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r., to bez wątpienia najbardziej dobitna, bezwzględnie szczera i dosadna książka w dorobku pisarza.

Po dramacie Holokaustu cały cywilizowany świat zastygł w bólu. Przez lata wielu uczonych, polityków, ale też zwykłych ludzi, zastanawiało się, jak zapobiec podobnym dramatom w przyszłości. Rozważano, jak podźwignąć się po tej klęsce humanizmu i jak odbudować wiarę w człowieczeństwo. Wszyscy mówili “nigdy więcej”. Niestety, stało się inaczej. Wiemy o mordzie w Srebrenicy, wiemy o czystkach etnicznych podczas wojny w Kosowie. Wiemy też o rzezi Tutsi dokonanej przez Hutu w Rwandzie. Wojciech Tochman wprowadza czytelnika w dramat tego afrykańskiego kraju. Przytacza relacje ocalałych z rzezi. Bezlitośnie opisuje mordy - na kartach jego książki trup ściele się gęsto. Nie ma tu alibi, nie ma tabu. Jest tylko rzeczywistość naznaczona śmiercią, orgią zabijania.

Zabrzmi to brutalnie, ale lektura książki Tochmana przypomina upiorny spacer po ulicach tonących w rozkładających się zwłokach. Gdzie w tym wszystkim jest autor książki? Jest narratorem, przewodnikiem, ale też sędzią. Nie chowa się za zasłoną reporterskiego dystansu. Co rusz uderza czytelnika kolejnymi, coraz bardziej brutalnymi faktami. Oddaje głos ocalonym, ale też ofiarom, pozwalając im mówić o wszystkim, o każdym - nawet najbardziej bolesnym - wspomnieniu.

“Dzisiaj narysujemy śmierć” to nagi, naturalistyczny portret rzezi, któremu przyglądamy się, słysząc szelest opadającej maczety i krzyki brutalnie gwałconych, mordowanych Tutsi. To hołd oddany przez Tochmana ofiarom tej nieludzkiej zbrodni. Od rwandyjskiej rzezi minęło blisko siedemnaście lat, ale zbrodnia wciąż nie jest obecna w publicznej świadomości. Być może dzieje się tak dlatego, że w Europie przywykliśmy do wygodnego, dostatniego życia, a podobne dramaty nie pasują do rzeczywistości snu. I można zaryzykować tezę, że wielu Amerykanów, Francuzów, Niemców czy Polaków o ludobójstwie w Rwandzie nawet nie słyszało. Niemało zaś tych, którzy dowiedzieli się o dramacie, gotowych jest zbyć go wzruszeniem ramion. Ot, codzienność dalekiego afrykańskiego kraju. Dzicz i zbrodnia bez powodu. Oni przecież tak mają.

Swą do bólu szczerą, naturalistyczną opowieścią Wojciech Tochman tymczasem wytrąca z tego błogiego snu. Bo i nasze, europejskie sumienia są obciążone tym dramatem. Gdyby nie rządy najpierw Niemców, a później Belgów, nikt w Ruandzie nie przejąłby się kwestią klas społecznych; ba - nie poświęciłby pewnie jej uwagi choćby przez maleńką sekundę. A jednak. I w ten właśnie sposób zostało zasiane ziarno przyszłych, upiornych żniw.

Byli też europejscy świadkowie rwandyjskiej tragedii, którzy odwrócili głowy. Tochman wspomina w książce o polskich misjonarzach, którzy nie znaleźli powodu (chęci? odwagi?), by stanąć w obronie Tutsi. Mało tego - autor opisuje, że po wszystkim mieli czelność snuć teorię, jakoby ludobójstwo w Rwandzie było aktem zaplanowanym przez kraje Zachodu, która miała zmniejszyć przyrost demograficzny kraju!

Ten brutalna, szczera do bólu reporterska postawa Wojciecha Tochmana ma dla książki istotne znaczenie. Autor bowiem nie tylko opowiada; on też osądza, wprost wskazując winnych. Nie chwyta się jednak taniego populizmu. Oddaje głos tym, którzy w tej opowieści powinni zabrzmieć najgłośniej. Wyciąga ich z ciszy zapomnienia, pozwalając podzielić się bólem i cierpieniem.

Decydując się napisać “Dzisiaj narysujemy śmierć”, Wojciech Tochman wziął na swoje barki temat arcytrudny. Skala dramatu, który postanowił opisać, jest niewyobrażalna. Z tej próby zarówno reporterskiego kunsztu, jak i własnej ludzkiej odporności, autor wyszedł obronną ręką. Stworzył reportaż oskarżycielski, ale nie populistyczny. Brutalny, lecz nie tabloidowo żenujący. Naturalistyczny, ale pozbawiony popkulturowej banalizacji śmierci. Także w warstwie językowej swojej książki reporter pokazał najwyższą klasę. W trakcie lektury czytelnik ma wrażenie, że każde słowo i każde zdanie jest dokładnie w tym miejscu, w którym powinno się znaleźć. Tu nie ma przypadkowości.

Tom “Dzisiaj narysujemy śmierć” nie jest więc zwykłym reportażem. To umiejętnie opracowane owoce reporterskiej pracy, z których autor stworzył przejmującą narrację, zachowując godność ofiar, ale też uczciwie oddając rzeczywistość kraju, którego społeczeństwo przerąbano - dosłownie - maczetą na pół. Niewielu podołałoby tak trudnemu tematowi, nie popadając przy tym w sztuczny patos czy niepotrzebną egzaltację. Wojciechowi Tochmanowi udało się doskonale.

Wojciech Tochman, “Dzisiaj narysujemy śmierć”, Wydawnctwo Czarne, Wołowiec 2010.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto