Maszyna z 230 osobami na pokładzie, miała planowo wylądować na warszawskim Okęciu o godz. 13.35. Przez kolejną godzinę samolot latał nisko nad stolicą, wytracając w ten sposób paliwo, by podczas awaryjnego lądowania było go w samolocie jak najmniej.
Boeing znajdował się na tyle nisko, że został sfotografowany przez wielu warszawiaków. Według szczątkowych informacji przekazywanych w mediach, Boeing 767 linii LOT miał awarię podwozia i z tego powodu miał lądować bez niego. Według informacji TVN24, na płycie Okęcia było 10 wozów straży pożarnej, a maszyna była eskortowana przez myśliwce F-16.
Złóż gratulacje pilotom Boeinga. Wydrukujemy je i doręczymy
"Lot 16, zezwalam lądować. Wiatr przyziemny, 104 węzły" - informował pilotów Boeinga kontroler lotów, tuż przed awaryjnym lądowaniem. Samolot rozpoczął ryzykowny manewr ok. godz. 14.40 bez wysuniętego podwozia. Maszyna niebezpiecznie ocierała się o płytę lotniska Okęcie, a z jej silników wydobywał się ogień i dym. Kiedy trwała ewakuacja pasażerów, Boeing 767 linii LOT był polewany przez wozy strażackie pianą gaśniczą. Dramatyczne zdjęcia z lądowania maszyny były na żywo pokazywane na antenie TVP INFO. Wszystko wskazuje na to, że życiu pasażerów nic nie zagraża, a zepsuty Boeing nie stwarza zagrożenia. Eksperci lotnictwa są zgodni, że piloci maszyny wykazali się niesamowitym doświadczeniem i zachowali zimną krew.
Czytaj dalej ->
Jak poinformował media Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy PLL LOT, procedura awaryjnego lądowania przebiegła bez problemów i nikt na pokładzie Boeinga nie został rany. Samolot osiadł na pasie Okęcia praktycznie z pustymi bakami. Iskry wydobywające się z podwozia maszyny były prawdopodobnie efektem tarcia metalu o asfalt.
Lotnisko im. Chopina w Warszawie zostało zamknięte dla innych maszyn do jutra do godz. 8 rano. Samoloty mające lądować na Okęciu skierowano na inne porty lotnicze na terenie Polski. W związku z awaryjną sytuacją, zamknięta została również Aleja Krakowska na odcinku od ul. 17 stycznia do ul. Szyszkowej.
Bohaterskie lądowanie przeprowadzili: kpt. Tadeusz Wrona i Jerzy Szwarc. Ten pierwszy ma 57 lat i urodził się w Żywcu, jednak na stałe jest związany z ziemią lubuską. Jest również członkiem Areoklubu Leszczyńskiego. Mieszka w Lesznie, gdzie przeprowadził się z Zielonej Góry. Jedyne jego zdjęcia pochodzą z lat 70. ubiegłego stulecia, kiedy rozpoczynał karierę lotniczą. Krótko po bohaterskim lądowaniu, otrzymał gratulacyjny telefon od prezydenta Komorowskiego. Głowa państwa zapewniła również o odznaczeniu osób biorących bezpośredni udział w zabezpieczeniu wtorkowego awaryjnego lądowania na lotnisku.
Źródło: SE.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?