Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogdan Trojanek: "Cygan się z pieśnią rodzi i z pieśnią umiera"

Redakcja
Bogdan Trojanek to romski piosenkarz, autor tekstów, muzyki, prezes Królewskiej Fundacji Romów. Zapraszam do przeczytania wywiadu z liderem i założycielem zespołu Terne Roma. W rozmowie poruszyliśmy m.in. temat problemów Romów w Polsce.

Adam Sęczkowski: Na Pana stronie internetowej znalazłem informacje, że początki Pańskiego dzieciństwa związane były z babcią Heleną, której jedynym źródłem utrzymania były wróżby. Czy Pan także posiadł taką wiedzę tajemną?
Bogdan Trojanek: Magię kart, przepowiadania przyszłości i miłości posiadały tylko cygańskie wróżki – nie wszystkie miały do tego talent. Taką magię posiadała moja babcia. Mężczyźni Romscy nawet nie mogą wróżyć.

Od najmłodszych lat razem ze swoim rodzeństwem poznał Pan, co to znaczy praca. Jednego dnia kopaliście ziemniaki na polach PGR-u, a innego zbieraliście rozsypany węgiel na torach kolejowych. Co sprawiło, że zaczął Pan śpiewać?
- Cygan się z pieśnią rodzi i z pieśnią umiera. Praca, którą wykonywaliśmy to nic innego jak sposób na to by nie chodzić głodnym spać. Bardzo często, czy na polu czy w innym miejscu gdzie pracowaliśmy śpiewaliśmy przepiękne taborowe piosenki, które szlifowały nasze struny głosowe. Tam powstawały dwu i trzy głosy śpiewane razem z rodzeństwem. Niejednokrotnie słyszeliśmy od ludzi przechodnich: „Pięknie śpiewacie Cyganiaki”. Wtedy nie byłem świadom, że mogę głosem zarabiać na życie.

Twierdzi Pan, że najlepiej się Pan czuje w byciu artystą i człowiekiem, który niesie pomoc. Skąd zatem pomysł, żeby zająć się polityką?
- Politykiem się bywa, artystą się jest. Sytuacja i zaufanie króla Romów i wielu z Romskiej starszyzny do mojej osoby sprawiły i nakazały mi żebym to właśnie ja reprezentował Romów w Komisji Wspólnej. Cyganie, którzy wcześniej byli członkami rządkowej komisji nie zdali egzaminu, działając na szkodę naszego prawa Romanipen. Więc za parę lat mogę nie być już członkiem rządowej komisji – artystą pozostanę do samej śmierci.

Czy na początku Pana kariery politycznej było trudno przekonać ówczesne władze, że nie jest Pan tylko artystą lecz człowiekiem zainteresowanym problematyką Romów, z którym można prowadzić dialog?
- Czułem to, że bardziej chcieli śpiewającego Bogdana, niż mówiącego o postulatach i problemach Romów. Z niedowierzaniem przyglądali się mojej pracy. Pytali: "jak śpiewający artysta może znać się na polityce?". Ja się nie znam na polityce, ja czuję problemy, z którymi się borykają moi bracia. To co czuję i myślę opisuje własnymi słowami, nie tak jak oni chcieliby to usłyszeć.

Napisał Pan kiedyś: "Cygan z pieśnią się rodzi i z pieśnią umiera. Nie wierzycie? Spytajcie rzek, lasów, łąk! Zapraszamy do naszego taboru, niech nasze piosenki zamieszkają w waszych sercach!". Jaki jest Pański przepis na to, że tysiące osób od wielu już lat przyjmują Pańskie zaproszenie do muzycznego taboru i uczestniczą w Pana koncertach?
- Ta muzyka płynie z naszych serc. Nie jest wymalowana na pięciolinii, a wystukana i zagrana, na instrumentach które wędrowały wraz z Cygańskim taborem. Publiczność to czuję, i pamięta wspaniałe wędrówki Romskich Taborów. Dlatego przez tą godzinę obcowania z nami na koncercie przenoszą się w czasy magii i rozśpiewanych Cyganów.

Tradycją wśród Romów jest to, że mężczyźni porywają swoje przyszłe żony. Czy Pan także porwał swoją żonę Samantę?
- Oczywiście! Jak by inaczej. Ja ją porwałem, ona musiała krzyczeć, choć dobrze wiedziała że postępuje zgodnie z tradycją. Chciała być porwana. Wcześniej wszystko było ustalone, że ją porwę, tak jak robili nasi dziadowie i pradziadowie.

Ma Pan troje dzieci i dziewięcioro wnucząt. Jakie wartości stara się Pan wpoić swoim potomkom?
- Dzięki Bogu mam dziewięcioro wnucząt. Moja najstarsza wnuczka ma 16 lat. Uczę ich tego co przekazała mi moja babcia; niepisanego kodeksu Romanipen, miłości i szacunku do starszyzny, rodziców, miłości do przyrody i zwierząt. Jeśli cała młodzież miałaby wpojone takie wartości – świat byłby o wiele lepszy.

Otrzymał Pan od prezydenta Srebrny Krzyż Zasługi i Medal im. dr. Henryka Jordana, nagrody związane z moją działalnością charytatywną na rzecz niepełnosprawnych dzieci i starszych ludzi. Wspomina Pan, że gdy w przeszłości robił Pan akcje na rzecz dzieci, to Romowie przyglądali się Panu ze zdziwieniem i pytali dlaczego to robię? Jaki był powód takiego zdziwienia z ich strony?
- Powiedzmy wprost – Romowie nigdy nie włączali się w takie akcje. Bardziej oni potrzebowali tej pomocy. Jakim wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że rosyjski nauczyciel Rom, uczący dzieci Romskie w Londynie, opowiadał o „białym Cyganie” z Polski który otrzymał jako jedyny Rom na świecie Order Uśmiechu. Chcę być wzorem dla młodych Romów. Pokazać im, że warto pomagać innym, bo sami niekiedy tej pomocy potrzebujemy. Cieszę się bardzo, że wielu młodych Romów już mnie naśladuje.
Powiedział Pan, że dar pomocy innym dostał Pan od Boga. Kim dla Pana jest Bóg?
- Drogą i miłością. Nieważne jak Go nazwiemy, ale Nasz stwórca nie mówi o wojnach, nienawiści czy krzywdzie wobec drugiego człowieka, a o miłości i dobroci. Uważam, że nawet niewierzący powinni mieć w sercu tą miłość do bliźniego i wzajemnego szacunku. Nieważne jest pochodzenie i kolor skóry, wszak wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga.

Jest Pan Cyganem, który żyje w Polsce. Więcej w Pańskiej duszy Cygana czy Polaka?
- Najwięcej w mojej duszy jest człowieka, który ma rozum, oczy i uszy, który potrafi oddzielić dobro od zła. Czy myśli Pan, że ważne jest pochodzenie? Nie sądzę – najważniejsze jest być patriotą. Kochać to co Cygańskie i szanować to co Polskie.

Twierdzi Pan, że Pana dom to Polska i tu czuję się Pan najlepiej. Córka wyszła za mąż za brytyjskiego cygana. Nie kusiło Pana, żeby się przenieść do Londynu, gdzie jak wiele osób twierdzi są większe możliwości rozwoju kariery artystycznej?
- Wszędzie można mieszkać – naszym domem cały świat. Romowie nie mają swojego Państwa. Jesteśmy narodem wędrownym. Ja osobiście nie chcę być gwiazdą międzynarodową. Nie wierzę w to, że bardziej nas kochać może ktoś jak Polski naród. Nasze piosenki mówią o taborach, koniach, lesie i gwiazdach. Nie sądzę żeby inny naród nas lepiej zrozumiał. Co oni mogą wiedzieć o wędrówkach taborowych? Ja nie chcę tworzyć i śpiewać pod publikę. W Polsce nam żyć i w Polsce umierać.

Jednym z nielicznych dziedzictw kultury Romskiej jest muzyka, która wzbogaciła kulturę wielu narodów m.in. Węgrów (orkiestry smyczkowe), Rosjan (chóry, solowy romans z towarzyszeniem gitary) czy Hiszpanów (flamenco). Czy uważa Pan, że Pana muzyka tworzy Romską tradycję i płynie prosto z serca? Czym się różni od polskiej muzyki?
- Gdy 700 lat temu rozpoczęła się wędrówka Romów z dalekiej Persji faktycznie swoją tradycją wzbogaciła wiele narodów. Moja muzyka nie może tworzyć naszej tradycji, gdyż właśnie wedle niej jest tworzona. Fundamentem mojej twórczości jest nasze Romanipen. Pyta Pan czy płynie prosto z serca. Setki tysięcy fanów naszej muzyki czują, że ona płynie tylko stamtąd. Nasza muzyka od Polskiej różni się tym, że ogranicza się do podstawowych, prostych instrumentach. Po co upiększać elektroniką i syntezatorami coś co jest piękne z natury? Ubolewam, że media, radia i telewizja tak mało promują Cygańską nutę. Mówią, że to się nie sprzeda bo to jest za proste – piosenka na trzy chwyty gitarowe.
Terne Roma nie wydaje zbyt często płyt. Uważa Pan, że w czasach, kiedy artyści promują się masowo jest to dobre rozwiązanie?
- Terne Roma wydał do tej pory 9 albumów. Jako jedyny zespół byliśmy nominowani w 2003r. do Fryderyków. Nie chcę wydawać płyty, która miałaby kosztować 4,50 zł, zalegać w marketach, czy na siłę się promować. Każdy mój wydany album jest dokładnie przemyślany pod kątem muzycznym jak i graficznym. Cieszę się bardzo że nie jesteśmy gwiazdami jednego sezonu.

Jest Pan osobą publiczną, występuje Pan przed różnymi osobami, spotyka się pan z nieprzyjemnymi wyzwiskami? Jak pan wtedy reaguje?
- Przez to, że mam taki kolor włosów i skóry szokiem dla niektórych jest fakt, że jestem Romem. Wielokrotnie słyszałem, że zmieniam stereotypy o Romach. "Jesteście fajni i normalni, a babcia mnie przed Wami przestrzegała" - często mówią osoby , z którymi rozmawiam. Nie spotkałem się w dorosłym życiu z kimś kto by miał coś przeciwko mojej osobie. Choć niejednokrotnie słyszałem nieciekawe opinie na temat Romów. W takich przypadkach nie okazywałem złości czy gniewu, a wręcz przeciwnie – podchodziłem do takiej osoby ciepło i starałem się wytłumaczyć, że najpierw należy poznać, by móc osądzać.

Czy obecnie społeczności romskiej żyje się w Polsce lepiej czy gorzej niż kilka/kilkanaście lat temu?
- Zależy jak na to spojrzeć. Jak mówią dzisiaj starzy Cyganie - „Naszym domem był las a matką była wieś”. Romowie byli dużo szczęśliwsi. Nie mieli dużych wymagań : zdrowy koń, sprawny wóz, dobra pierzyna i niedziurawy kociołek. To był ich majątek i szczęście. Potrafili przysłowiowo mówiąc "ugotować zupę na gwoździu". Dziś Romowie borykają się z urzędami, przepisami, brakiem wiedzy i analfabetyzmem. Nieszczęśliwi są Ci, którzy nie mogą wyjechać na wieś po prośbie i wróżbie. Tych taborowych Cyganów przeraża dzisiejsza współczesność, znieczulica ludzi i choroby, które ich dotykają. Nikt z nich wcześniej nie słyszał o nadciśnieniu, cukrzycy czy za wysokim cholesterolu. Dla taborowych Romów jest to czarna magia. Młodzież Romska, która wychowała się w mieście, oswojona z telefonami, komputerami i internetem śmiało twierdzą , że jest im dobrze. Jeszcze taki się nie narodził żeby wszystkim dogodził .

Romowie są religijni i wierzą w Boga, ale przez lata Boga dostrzegali w przyrodzie, dopiero od niedawna mają swoje sanktuaria i opiekę duszpasterską. Jak to jest z wiarą u Romów?
- Romowie są narodem katolickim – to współczesność wkradła się do Romów. Są wśród nas zielonoświątkowcy, baptyści czy nawet świadkowie jehowy. Każdy z nich jest osobą wierzącą. Wśród Romów osoba, która nie jest wierząca – nie ujmując nikomu – jest osobą bezwartościową. Bez Boga nie przekroczysz Cygańskiego proga.
W jakich sytuacjach Bogdan Trojanek się wzrusza?
- Jestem osobą bardzo wrażliwą – niekiedy, aż przesadnie. Potrafię płakać na bajce np. gdy biały delfin Um żegnał się ze swoim przyjacielem . Dzieci trzeciego świata – chude, głodne; starsi ludzie – bez opieki, niedołężni; krzywda zwierząt – to jest coś co budzi we mnie ogromne emocje.

Czym różni się Rom polski od Roma rumuńskiego? Czy w ogóle jest jakaś różnica?
- Bardzo ubolewałem, że bracia Polacy widząc żebrzącą Rumuńską kobietę pochodzenia Cygańskiego utożsamiali Nas – Polskich Romów - z nimi. Nigdy Rom z Polski nie żebrał pod kościołem trzymając dziecko na ręku, nigdy nie mieszkał w szałasie na ościeżach miast. Oni mają inne prawo, inny zakon i inne tradycje. Prawo Polskich Romów zabrania nam takiego życia, które wykorzystuje dzieci, niemowlęta dla zysków. Chciałbym jeszcze dodać że nawet nasze języki są zupełnie różne.

Romowie wierzą w moc uroków przynoszących dobry los, amuletów i talizmanów. Jaki jest Pański amulet?
- Jeśli chodzi o moc uroków przynoszących dobry los i przekleństw zsyłających na ludzi nieszczęścia – to fakt. Jeśli chodzi o amulety i talizmany to raczej Romowie w to nie wierzą. Jakby to wyglądało jakby jeden nosił konia, drugi słonia a ktoś inny kurzą łapkę na szyi? .

Istnieją programy rządowe pomocy na rzecz społeczności Romskiej w Polsce np. programy stypendialne dla uczniów i studentów pochodzenia romskiego czy program integracji społeczności romskiej. Czy uważa Pan, że spełniają one swoje zadania? Z jakimi problemami według Pana Romowie się w dzisiejszych czasach borykają? Czego mniejszość romska w Polsce najbardziej potrzebuje?
- Dziękuje, że zadał Pan to pytanie. Programy rządowe są bardzo ważne i bardzo potrzebne. W 2003 r. był program rządowy, który nie do końca był przemyślany przez Cyganologów. Kolejne programy rządowe były budowane na zgliszczach poprzednich. Wydawane były olbrzymie środki, projekty – pisane były niezgodnie z naszym kodeksem Romanipen. Gdy zostałem członkiem rządowej komisji uświadomiłem ministerstwu, że nie spełniają one swojej roli np. Romowie kończą kursy – zarabiają na tym koordynatorzy, pomysłodawcy, a Rom dostaje świstek jego ukończenia i dalej korzysta z pomocy MOPS-u, bo nikt go nie chce zatrudnić do pracy. Pytam: "Po co te programy rządowe?". Po większej analizie ministerstwo przyznało mi racje, że te programy nie wprowadzają żadnych konkretnych zmian. Dalej jest wysokie bezrobocie i brak edukacji. Złożyłem na ręce obecnego ministra przemyślany, skonsultowany z Romami projekt o zmianie, niektórych punktów w tym programie Romskim. Mam nadzieję, że pan minister MSWiA i Departament Wyznań Religijnych pochylą się i wprowadzą zmiany, których Romowie oczekują.

Życzę tego. Dziękuję za rozmowę.
- Ja także dziękuję Panu redaktorowi za rozmowę i pozdrawiam czytelników.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bogdan Trojanek: "Cygan się z pieśnią rodzi i z pieśnią umiera" - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto