Politycy PiS chętnie zabierają głos o Euro, zwłaszcza w nawiązaniu do udziału w tej europejskiej imprezie, do zawodników i kibiców Rosji. Silny akcent położył w tej sprawie, m.in. Joachim Brudziński w rozmowie z gospodarzem radiowego programu "Kontrwywiad" w RMF. Z łapania się za słowa wybuchła w radiu awantura na dwie fajerki. Dziennikarz wspomniał o kibicach, których wspiera PiS, a poseł w odzewie na to zsiniał ze wściekłości.
I tak od słowa do słowa – awantura radiowa gotowa. Po tym jak redaktor przypomniał o "wsparciu PiS dla kibiców" i stwierdził: "Posuwa się pan trzy kroki za dużo" - poseł Brudziński wielce porażony słowami, powiedział: "A pan posuwa się dziesięć kroków za dużo". Dalej już kłótnia na tle kibiców, czy – jak kto woli – kiboli, lub jak inny chce, była na wysokim "Ce". Napiętej atmosfery w rozmowie nie było końca.
Rozmowa w "Kontrwywiadzie" w RMF, jak informuje Dziennik.pl, od początku przebiegała w napiętej atmosferze. Radiowiec przywołał cytat wypowiedzi radnego PiS miasta Warszawy, Macieja Maciejowskiego, który powiedział, co wiedział w związku z Euro i walkach ulicznych chuliganów. Radny, chwaląc chuligańskie awantury wymierzone głównie w Rosjan, stwierdził: "honoru Polski musieli bronić kibole. Brawo dla nich! Nie dajmy sobie pluć w twarz".
Zdaniem Joachima Brudzińskiego "radny PiS w swojej wypowiedzi jest tak samo mądry, jak pan premier Donald Tusk czy inni politycy, wzywający Polaków do wspólnego defiladowania czy wspólnego marszu z kibicami rosyjskimi przed meczem Polska-Rosja" – cytuje dziennik.pl. Bo jak twierdzi poseł PiS, była to nie pierwsza "głupota, której dopuścił się Maciejowski".
Na propozycję dziennikarza, żeby radnego Maciejowskiego wyrzucić z PiS, poseł Brudziński wyjaśnił, że w PiS "nie ma po prostu wyrzucania". Na argument radiowca, że przecież "tak po prostu wyrzuceni zostali Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski", poseł stwierdził, że w ich wypadku decyzja zapadła po posiedzeniu "komitetu politycznego partii i to on zdecydował o usunięciu polityków z PiS".
Broniąc swojej teorii, poseł ciągnął wywody, że stołeczny radny Maciejowski "popełnił taką samą głupotę", a nawet, jak on "podejrzewa", "dużo mniejszą niż ci, którzy dopuścili do tego, aby w ogóle taka sytuacja mogła zaistnieć". Tu poseł Brudziński zastrzegł, że ma na myśli "panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i premiera Donalda Tuska".
Na pytanie dziennikarza, czy błędem było "wpuszczenie rosyjskich kibiców do Polski", poseł PiS odpowiedział ostro: "Bardzo proszę, bez demagogii". I natychmiast przypomniał, że odmówiono zgody na demonstrację w Warszawie związkowi NSZZ "Solidarność", a rosyjskim kibicom przyznano bez problemu. Dziennikarz argumentował, że to nie była demonstracja, że "to był zbiorowy przemarsz na mecz, który i tak się musiał odbyć, bo kibice jakoś tam musieli dojść".
Poseł Brudziński próbował wyjaśnić, że on jako spokojny i dobrze ułożony wobec Rosjan, szedł na mecz w towarzystwie rosyjskich kibiców. Wtedy też – jak mówi - przekomarzał się z nimi, kto wygra. I nie było żadnych burd – podkreśla. Do burd, jak powiedział - "doszło, bo Donald Tusk i Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny dali wpuścić się w maliny rosyjskiej prowokacji". W końcu poseł odkrył, że "gdyby nie było przemarszu, nie byłoby bójek chuliganów, a nawet gdyby były, nie przyciągnęłyby takiej uwagi mediów".
Tak, więc jakby nie patrzeć na chuligańskie wybryki kiboli polskich i ruskich, nieważne, którzy z nich są większe raptuski, winę za wszystko ponosi premier Tusk z prezydent Warszawy, a przede wszystkim układ Tusko-ruski.
Stanisław Cybruch
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
