Kijowski Majdan, mimo brutalnych ataków sił specjalnych i ukraińskiej milicji oraz kilku ofiar śmiertelnych, już ponad dwa miesiące dzielnie się broni. Na pomoc uczestnikom nieustających demonstracji, chce pośpieszyć były dowódca białoruskich sił specjalnych, Władimir Brodaty. Zwrócił się w tej sprawie z apelem do żołnierzy z sąsiednich krajów, aby przyjechali do Kijowa bronić walczących na barykadach. Planuje zorganizować i sformować Międzynarodowe Brygady.
"Ukraiński naród decyduje nie tylko o losach swojego kraju, ale także naszego. Pokazuje nam przykład wytrwałości, odwagi, niezachwianej woli samodzielnego wybrania władz, oczekiwania od nich odpowiedzialności za podjęte działania, zagwarantowania równości wszystkich wobec prawa i zaprzestania grabieży narodu" - napisał Władimir Brodaty, w płomiennej odezwie zamieszczonej na portalu Białuruskij Partizan.
Merytoryczną i logistyczną pomocą w zorganizowaniu Międzynarodowych Brygad służy Komitet Organizacyjny Zarządu Odrodzenia Narodowego. W jego imieniu, Władimir Brodaty wzywa obywateli Białorusi, Rosji i innych krajów, aby okazali szczególną solidarność z narodem ukraińskim, w jego silnym dążeniu do uwolnienia się od – jak to określił - "dominacji bandytów".
- Z powodu użycia siły i broni, wobec obywateli Ukrainy i zagrożenia integralności kraju, zwracam się do wszystkich członków personelu wojskowego, żołnierzy i funkcjonariuszy, aby zaangażowali się osobiście - napisał w apelu Brodaty.
Były szef białoruskiego specnazu apeluje do przywódców ukraińskiej opozycji, aby zagwarantowali Międzynarodowym Brygadom, niezbędne fundusze. Podkreśla, że istotnym sygnałem do organizowania lojalnych kijowskiemu Majdanowi oddziałów, było strzelanie przez ukraińskie siły specjalne i milicji, do demonstrantów oraz seria porwań i zaginięcia wałczących opozycjonistów.
Mamy nadzieję – akcentuje Władimir Brodaty - na pokojowe rozwiązanie, "ale jesteśmy gotowi, aby wejść". - To nie jest wojna w Afganistanie czy Angoli, tyko w rodzinnym kraju, skonfiskowanym przez klany przestępcze. Lepiej umrzeć na nogach, niż żyć na kolanach!" – pisze w odezwie Brodaty.
Tymczasem niespodzianie, europoseł Platformy, Jacek Protasiewicz mówi, że na Majdanie nikt nie chce polskich polityków. - To co dzieje się na Ukrainie, to jest ich odpowiedzialność, więc nie możemy zachowywać się jak teściowa, która miesza się w sprawy małżonków - mówi w radiowej Jedynce, Jacek Protasiewicz. Równocześnie podkreśla w Sygnałach Dnia: Nie wierzę, że prezydent Janukowycz leży na łopatkach.
Stanisław Cybruch
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?