Konflikty, chybione transfery, w efekcie spektakularny upadek – długa jest lista obecnych problemów Chelsea. Z pomocą ma przyjść Antonio Conte.
Tym razem miało być inaczej. Kiedy trzy lata temu Jose Mourinho wracał na Stamford Bridge, witano go jak zbawiciela i oczekiwano, że po kilku trenerskich wpadkach w erze Romana Abramowicza, zostanie w Chelsea na lata. Rzeczywistość była jednak bardziej brutalna niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Portugalczyk z hukiem wyleciał z klubu, gdy po 16. kolejkach mistrzowie kraju znajdowali się na 16. miejscu w tabeli.
Pewne stało się, że będzie to najgorszy sezon w, tworzonej przez rosyjskiego właściciela, nowej historii Chelsea i że klub w przyszłym roku nie wystąpi w Lidze Mistrzów. Pewne było też, że The Blues czekają duże zmiany.
W poniedziałek ogłoszono, że nowym menedżerem drużyny, tuż po Euro 2016 zostanie Antonio Conte – selekcjoner reprezentacji Włoch i były trener Juventusu Turyn. Kryzysowa sytuacja wymagała zatrudnienia wizjonera, który będzie w stanie ponownie wydźwignąć drużynę na szczyt w Anglii i Europie. Od zwolnienia Jose Mourinho, minęło sporo czasu, a pierwszy pożar ugasił już Guus Hiddink. The Blues są niepokonani już od 15 spotkań, a w tabeli tworzonej po 10 ostatnich kolejkach zajęliby trzecie miejsce. Sytuacja jest więc łatwiejsza ale wciąż pozostało wiele do zmienienia. Dla Conte to jednak nic nowego, bo z podobną sytuacją musiał już kiedyś radzić sobie w Juventusie.
W maju 2011 roku Stara Dama również przechodziła kryzys. Drugi sezon z rzędu zakończyła na siódmym.miejscu w tabeli i nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów. Klub zaryzykował i zdecydował się zatrudnić trenerskiego żółtodzioba, który mimo małego doświadczenia miał serce w barwach Bianconeri. Większość swojej zawodniczej kariery Conte rozegrał na pozycji pomocnika właśnie w Juventusie. Wychowany w Lecce, w 1991 roku wyjechał do klubu z Turynu, któremu kapitanował i z którym zdobył 10 trofeów, w tym Puchar Europy.
Sam chyba nie spodziewał się jednak, że już w pierwszym sezonie odniesie tak wielki sukces. Jego głównym zadaniem było wprowadzenie drużyny do europejskich pucharów, tymczasem kibice świętowali 30. Scudetto w historii klubu i zakończony sezon bez nawet jednej porażki. Był to ewenement, bo podobna sytuacja nie wydarzyła się jeszcze nigdy od czasu gdy Serie A liczy sobie 20 drużyn. Pochwały dla trenera nie miały końca. Nie dość, że latem sprowadził do klubu architektów tego i kolejnych sukcesów - Andrea Pirlo i Arturo Vidala, to zmienił taktykę drużyny z przewidywalnego 4-4-2 na 3-5-2, które do dnia dzisiejszego jest wizytówką Juve.
W czasie trzech lat spędzonych w Turynie, Conte zdobył jeszcze dwa mistrzostwa kraju i dwa Superpuchary Włoch. Oszlifował talent Paula Pogby, który będzie lśnił w Juventusie lub zagwarantuje drużynie ogromny przypływ gotówki. Nawet gdy Włoska federacja zawiesiła go na 10 miesięcy za bierny udział w ustawianiu meczów Serie B, szefowie Starej Damy nie odwołali go ze stanowiska. Tym bardziej szokująca okazała się decyzja o rezygnacji z pełnionej funkcji w 2014 roku, gdy zarząd klubu nie spełnił oczekiwań transferowych trenera. Jego przerwa od futbolu klubowego nie była jednak długa.
Włoska myśl szkoleniowa nie jest obca kibicom Chelsea, a wręcz przeciwnie. Ostatnio największe sukcesy piłkarze ze Stamford Bridge odnosili właśnie pod wodzą szkoleniowców z Italii. Wielki sympatyk ravioli, o czym wspomina w swojej biografii, Carlo Ancelotti zdobył pierwszą podwójną koronę w historii klubu, tworząc zespół, który pobił rekord strzelonych bramek w Premier League (103). A Roberto Di Matteo na zawsze pozostanie w sercach fanów jako ten, który wywalczył upragniony puchar Ligi Mistrzów. Jednak nawet zastępca Andre Villasa-Boasa nie miał tak trudnego zadania, przed którym przyjdzie stanąć Antonio Conte.
The Blues w tym sezonie są wyblakli. Brakuje im pasji i boiskowego cwaniactwa pozwalającego wydzierać punkty w kluczowych momentach. Brakuje im zawodników, którzy są gotowi poświęcić się dla drużyny. Jeszcze niedawno ustalanie pierwszego składu trenerzy zaczynali od kręgosłupa składającego się z Petra Czecha, Johna Terrego, Franka Lamparda i Didiera Drogby. We wciąż trwającym sezonie nie było takiego zawodnika, na którym czy Mourinho czy Hiddink mógł by polegać bez względu na wszystko. W interesie Antonio Conte powinno być więc stworzenie podobnego kręgosłupa. Musi zwrócić uwagę na liczne błędy, które popełnia Thibaut Courtois. Wstawić się za Johnem Terrym i przekonać klub, by podpisał z kapitanem nowy kontrakt, bo to wciąż jeden z najlepszych obrońców ligi i kluczowa postać w szatni. I co najważniejsze, musi przywrócić blask największej gwieździe zespołu – Edenowi Hazardowi. W ostatnich latach to Belg brał na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach, a jego słaby sezon był paraliżujący dla Chelsea.
Być może nowa taktyka pozwoli wziąć gwiazdom głęboki oddech po reżimie Mourinho sfokusowanym przede wszystkim na defensywie. Nowy Włoski selekcjoner jest miłośnikiem systemu 3-5-2, który świetnie sprawdził się na półwyspie Apenińskim, jednak już raz nie zdał egzaminu na angielskich boiskach. Boleśnie przekonał się o tym Louis van Gaal, który podczas swojego pierwszego roku pracy w Manchesterze United notorycznie stosował to ustawienie, a gra Czerwonych Diabłów wyglądała fatalnie i nie ulegała poprawie. Nawet Holender, któremu ciężko przychodzi przyznanie się do błędów, musiał ustąpić i poszukać nowych rozwiązań. Czy w Chelsea będzie podobnie? By tego uniknąć potrzebne będą dobre działania na rynku transferowym, bo środek obrony i pomocy oraz napad nie są obsadzone tak dobrze, by wróżyć sukces nowej formacji.
Inna sprawa, że transfery to kolejny niewygodny temat w zachodnim Londynie. Świetna gra Romelu Lukaku i Kevina De Bruyne w Premier League jest jak policzek w twarz wymierzony osobom odpowiedzialnym za ich sprzedaż. Na Stamford Bridge ostatnio zbyt często mylono się zarówno przy sprowadzaniu jak i pozbywaniu się piłkarzy. Przed wydawaniem sporych sum Conte powinien spojrzeć, więc w stronę prężnie rozwijającej się klubowej akademii. W ubiegłym roku adepci tej placówki wygrali młodzieżową Ligę Mistrzów, a w tej edycji turnieju są już w półfinale. Mówi się, że nawet Roman Abramowicz wywiera presję by w drużynie pojawiało się więcej wychowanków i piłkarzy pochodzących z Anglii.
W tym sezonie kilka szans otrzymał już Ruben Loftus-Cheek i udowodnił, że może być konkurentem w walce o pierwszy skład. Zadaniem nowego menedżera będzie więc łowienie perełek, których jest bardzo dużo, i wprowadzanie ich do podstawowego składu, a może i Chelsea doczeka się swojego Paula Pogby.
Tego lata w drużynie zajdzie sporo zmian. Z zespołu, który w 2012 roku wygrywał Ligę Mistrzów, zostało już tylko trzech piłkarzy (Terry, Cahill i Obi Mikel) i żaden z nich nie może być pewien miejsca w drużynie. Antonio Conte otrzymał kontrakt na trzy lata, jednak jeszcze żaden trener nie pracował tyle w Chelsea od czasu gdy klub kupił Roman Abramowicz. Mimo to Włoch dostanie czas i odpowiednie środki by zrealizować swoją wizję drużyny. Pierwszy mecz pod jego wodzą The Blues rozegrają 27 lipca z Liverpoolem w ramach pre-sezonu. Do tego czasu sporo może się jeszcze zmienić. Zawodnicy będą starać się jeszcze bardziej, bo dobra dyspozycja już dziś może zagwarantować im miejsce w składzie u nowego trenera.
Przed Antonio Conte wciąż są natomiast Mistrzostwa Europy, a możliwy sukces z reprezentacją sprawi, że prace w Chelsea rozpocznie z mentalnością zwycięzcy, którą w zeszłym roku utracił gdzieś Jose Mourinho.
Bolesław Groszek (AIP)
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?