Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Chińczyk" Mankella, czyli co ma Szwecja do Zimbabwe

Redakcja
Okładka książki Henninga Mankella
Okładka książki Henninga Mankella materiały Wydawnictwa W.A.B.
W "Mrocznej serii" Wydawnictwa W.A.B. ukazała się powieść "Chińczyk" szwedzkiego pisarza, Henninga Mankella, pomieszkującego (wraz z żoną, córką Ingmara Bergmana) w Mozambiku. Niemal od razu książka stała się bestsellerem.

Jak przystało na powieść o charakterze kryminalnym, na dodatek wydaną w "mrocznej" serii, tajemniczo i groźnie jest właściwie od samego początku. Oto mamy srogą zimę na dalekiej szwedzkiej prowincji. I samotny wilk, przekraczający granicę szwedzko - norweską. Dociera do niewielkiej wioski, Hesjovallen. Zakrada się do zabudowań, w pewnym momencie "zaczyna jeść. Ponieważ mięso nie jest zamarznięte, przychodzi mu to z łatwością. Jest teraz bardzo głodny. Udaje mu się zerwać skórzany but i wgryza się w nogę. Zaczyna od stopy". A potem ... napięcie rośnie. I trudno się dziwić, skoro autorem jest właśnie Henning Mankell, pisarz, który zaskarbił sobie uznanie wśród zwolenników literatury sensacyjno - kryminalnej na całym świecie (jego książki publikowane są w 39 krajach i przyniosły mu m.in. Europejską Nagrodę Literatury Kryminalnej).

A co było potem? Poranek 13 stycznia 2006 roku ujawnia mroczną rzeczywistość tej małej osady: doszło tu do bestialskiego zabójstwa niemal wszystkich jej mieszkańców (uratowało się tylko troje z nich). Większość spośród 19 ofiar szaleńca nosiło takie samo nazwisko, jak rodzice zastępczy matki szanowanej pani sędzi z Helsinborga, Birgitty Roslin. To spowodowało, iż zainteresowała się ona tą zbrodnią i zaczyna prowadzić własne śledztwo, mające wyjaśnić tajemnicę zbrodni w wiosce, gdzie mieszkali jej przybrani dziadkowie. Pani sędzia będzie się musiała zmierzyć z groźnym i bezwzględnym przeciwnikiem, który w swoim postępowaniu kieruje się nienawiścią odziedziczoną po swoich praprzodkach. Trop wiedzie do Chin...

Akcja wydarzeń w powieści Mankella rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych, odległych od siebie o, bagatelka, 143 lata! W retrospekcjach poznajemy historię pewnego Chińczyka, którego prawnuk... Stop! Już napisałbym za dużo, psując potencjalnemu czytelnikowi przyjemność stopniowego poznawania prawdy o zbrodni. Właśnie: stopniowego. Jeśli miałbym coś zarzucić konstrukcji książki Henninga Mankella, to właśnie tę rozwlekłość, liczne i rozbudowane do granic czytelniczej cierpliwości retardacje, które wbrew zamierzeniom pisarza nie wzmagają, a osłabiają zainteresowanie czytającego głównym wątkiem i misternie skonstruowaną intrygą. Przy okazji pojawiają sie postacie, z których można by było bez szkody dla całości utworu zrezygnować (np. Karin Wiman, Yan Ba). Zbyt obszerne są niektóre wątki, na przykład te, dotyczące działalności szwedzkich misjonarzy na terenach Chin. Zbędne, moim zdaniem, są także czysto publicystyczne rozważania na temat przyszłości państwa chińskiego i jego ekspansji na tereny Afryki, do Zimbabwe i Mozambiku. Opisy afrykańskiego pejzażu swą drobiazgowością przywodzą skojarzenia z ... "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Myślę, że skrócenie przynajmniej o 100 stron (a ma ich ona ponad 600) powieści "Chińczyk", nie przyniosłoby jej wcale, jak sądzę, istotnej straty.

Przerażający jest nakreślony przez Mankella obraz Chin, jako państwa, gdzie prawa człowieka nie są respektowane, gdzie w imię obrony komunizmu zrywane są najściślejsze więzy rodzinne, gdzie wydaje się 10 miliardów juanów na kontrolę internetu, a jeszcze więcej pewnie na śledzenie wszystkich obcokrajowców i "wrogów wewnętrznych", zagrażających jedynie słusznej linii politycznej. Okrutne jest, o czym także pisze Mankell, wysyłanie rodzinom osób,straconym w wyniku kary śmierci, rachunków za kule, od których zginęli ich bliscy.
Bardzo ciekawe są w "Chińczyku" portrety głównych bohaterów, zwłaszcza Birgitty Roslin, która poza dążeniem do wykrycia sprawcy i motywów jego działania, walczy o "rekonstrukcję" swego małżeństwa; przekonujący jest też psychologiczny wizerunek Ya Ru.
Czytając powieść Henninga Mankella warto zwrócić uwagę na mądre, moim zdaniem, spostrzeżenia autora. Ot, takie choćby, jak "Z upływającym czasem każdy i tak musi przegrać. Człowiek może z nim walczyć tylko w jeden sposób - starając sie go jak najbardziej rozciągnąć, wykorzystać" czy "W pewnej chwili starzy przyjaciele stają się klejnotami, których trzeba strzec".

Henning Mankell, Chińczyk
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2009

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto