Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Choć trochę ciszej, pokornie proszę

Stefan Górawski
Stefan Górawski
Licencja GNU
Licencja GNU http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:Wszystkich_swietych_cmentarz.jpg
Zbliża się Wszystkich Świętych (albo Święto Zmarłych, niech zostanie to sprawą indywidualną), znowu wybierzemy się nad groby naszych bliskich, by zapalić znicze, pomodlić się, albo po prostu podumać nad sensem istnienia. W porządku, ale...

Mamy w Polsce taki dzień, kiedy przemierzamy wiele kilometrów, godzimy się na wiele niewygód by stanąć nad grobem kogoś bliskiego, zapalić znicz, wspomnieć, pomodlić się... Pomińmy szczegóły, ale jedno w tym dniu łączy wszystkich, bez względu na to czy jest to Wszystkich Świętych, czy Święto Zmarłych – pamięć o tych, którzy odeszli na „tamtą stronę”. Uważam, że jest to bardzo potrzebne święto, i może bardziej nawet nam niż tym, których wspominamy, bo przecież wciąż to my idziemy tam, dokąd Tamci już zaszli (i nieważne w tym momencie co to oznacza).

Pierwszy dzień listopada pamiętam od wielu lat, bo bardzo wcześnie przyszło mi też odwiedzać na cmentarzu swoich bliskich. Pamiętam bardzo skromnie udekorowane groby, problem z paleniem ciągle gasnących świeczek (wiatr, deszcz) i prostych zniczy, ale pamiętam też nastrój – pełen skupienia, powagi, refleksji... Czasem zastanawiam się czy tak było naprawdę, czy to tylko jakaś projekcja w pamięci. Ale chyba jednak nie, chyba wtedy było naprawdę jakoś dostojniej, poważniej, głębiej... Od lat natomiast obserwuję niespotykaną wcześniej komercjalizację tego święta. Tutaj też wtargnęła moda ze swoją bezrefleksyjnością, powierzchownością, swego rodzaju blichtrem nawet i zasadą: byle jak najwięcej sprzedać, byle jak najwięcej zarobić, byle zdążyć upchnąć... Ale nie wińmy handlowców, bo to jednak my kupujemy. W efekcie groby stroi się jak dożynkowe wieńce i gdzieś tkwi może rzadko jeszcze wyrażana (a może nie tak już rzadko?) rywalizacja: który ładniejszy? To wszystko zabija właśnie najpiękniejszy element święta – refleksję nad sensem istnienia i przemijaniem.

Ostatnie lata to także na siłę przesadzany Halloween. Z Ameryki wyszło wiele świetnych spraw, ale nie jestem entuzjastą wszystkiego, co dotarło do nas zza oceanu. Jakoś ścierpię jeszcze durnowate z założenia Walentynki (choć bliższa jest mi Noc Świętojańska), ale zastępowanie tego wszystkiego z czym kojarzy mi się początek listopada bieganiem z dynią czy oferowanymi w supermarketach straszakami napawa mnie... Nie wiem jak to nazwać: złością, smutkiem, rozgoryczeniem... Czy naprawdę nie możemy zachować własnego sposobu przeżywania tych dni? Czy wszystko, co wiąże się z tym świętem zamienimy w końcu na jakąś jarmarczną zabawę i wygłupy? Czy nie można pobawić się w straszenie kiedy indziej? Czy w tej sprawie też musi być tak, jak gdzieś tam?

Nie wiem czy jest jeszcze szansa żeby zatrzymać ten proces. Nie wiem, czy można wygrać z firmami, dla których jest to tylko kwestia zysku. Nie wiem też ilu ludzi w Polsce myśli podobnie jak ja. Mogę zatem tylko z jakąś bezradnością chyba poprosić: ciszej nad naszymi grobami. Choć trochę ciszej, pokornie proszę.

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto