Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chwila zabawy dla wandali, dla właścicieli wielkie koszty

Krzysztof Kalkowski
Krzysztof Kalkowski
Jeden ze zniszczonych starogardzkich przystanków
Jeden ze zniszczonych starogardzkich przystanków KPP Starogard
Popisane sprayem ściany, powybijane szyby w wiatach przystankowych, pozrywane rozkłady jazdy czy poprzewracane kosze na śmieci. Takie obrazki są niestety codziennością naszych miast. Ich sprawcami są najczęściej młodzi ludzie.

Poprzedniej nocy starogardzcy policjanci zatrzymali dwóch 18-letnich wandali, którzy wybili kamieniami szyby w wiatach dwóch przystanków komunikacji miejskiej oraz zniszczyli bankowe kasetony reklamowe. - Mężczyźni byli pod działaniem alkoholu, w trakcie policyjnych czynności zachowywali się bardzo agresywnie. Obaj są doskonale znani starogardzkim policjantom, wcześniej dokonywali już podobnych czynów przestępczych - informuje w komunikacie prasowym sierż. sztab. Angelika Kreft ze starogardzkiej policji. Ci młodzi ludzie na zniszczenie przystanków i kasetonów potrzebowali około 15 minut. Straty, jakie wyrządzili na szkodę MZK wynoszą 1200 zł. Podobne straty poniosły banki, które będą musiały zamontować nowe reklamy.

Za zniszczenie mienia grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Jednak bardzo rzadko sprawcy otrzymują najwyższe wyroki lub kary pieniężne. Nic więc dziwnego, że nadal tak często można spotkać młodych ludzi kopiących dla zabawy uliczny śmietnik czy wypisujących niecenzuralne słowa na oparciach siedzeń w autobusach miejskich.

Jeden z największych w Polsce miejskich przewoźników - warszawskie Miejskie Zakłady Autobusowe straciły na działalności wandali w ubiegłym roku około 900 tysięcy złotych. Chuliganie niszczyli wszystko, od siedzeń przez szyby po kasowniki. Zdarzały się też przypadki zalepiania kamer monitoringu gumami do żucia, bo pomysłowość wandali nie ma żadnych granic.

Mówiąc o wandalizmie w miastach nie można zapominać o tak zwanej sztuce ulicy, czyli graffiti. I nie piszę tu o faktycznych dziełach sztuki, ale o bezmyślnych napisach lub rysunkach. Niejeden właściciel budynku położonego przy samej ulicy spotkał się z napisami typu „Lechia górą” czy bezmyślnymi liniami narysowanymi na elewacji swojego budynku.

Podobne problemy mają Polskie Koleje Państwowe. Szczególnie podmiejskie, nocne pociągi narażone są na wybryki chuligańskie. Usunięcie takiego „dzieła sztuki ulicznej” jest bardzo kosztowne. Jak mówi dla Wiadomości24.pl przedstawiciel jednej z firm usuwających graffiti, koszt chemicznego wyczyszczenia 1 metra kwadratowego ściany to od 50 do 95 złotych (w zależności od rodzaju powierzchni). Do tego należy doliczyć dojazd (2 zł za kilometr) oraz jednorazową opłatę za przygotowanie stanowiska pracy (50 zł).

Gdy policjanci pytają sprawców „zniszczenia mienia” o powód ich postępowania, najczęstszą odpowiedzią jest „z nudów” lub „ dla zabawy”. A takie pytanie o przyczynę zniszczenia funkcjonariusze policji muszą zadawać coraz częściej, gdyż rośnie liczba przestępstw z artykuły 288 KK.
Z danych przekazanych przez Komendę Główną Policji wynika, że w 2006 roku zanotowano 62776 tego rodzaju przestępstw, rok później było ich już 67986, a rok 2008 zamknął się liczbą 72098 takich przypadków.

Niskie kary wymierzane przez polskie sądy oraz dość niska wykrywalność, powodują, iż młodzi ludzie nie boją się, że za swoje zabawy trafią do więzienia lub, że będą musieli zapłacić za swoje postępowanie.

A reszta społeczeństwa nadal skazana jest na oglądanie powybijanych szyb, zawartości przewróconych śmietników oraz niecenzuralnych wyrazów na XIX-wiecznej kamienicy.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto