Po sukcesie ubiegłorocznych występów Clannad wrócił do Polski z 4 koncertami. 30 stycznia dał pierwszy z 2 koncertów zaplanowanych w stołecznym klubie STODOŁA. Prawie 2 godziny charakterystycznej, „magicznej” muzyki z tradycyjnym irlandzkim brzmieniem w tle zachwyciło publiczność. Zwłaszcza, że obecni byli po prostu zagorzali fani zespołu. Wyuczone słowa w naszym języku również wzbudziły entuzjazm publiki. Muzycy zapewniali też, że fantastycznie czują się w naszym kraju i zamierzają tu jeszcze wracać.
Muzykom nie umknęła jednak różnica temperatur między zimową Polską a Irlandią. Trzeba przyznać, że rodzina Brennanów podniosła nieco temperaturę w STODOLE. Zwłaszcza kiedy zabrzmiały najbardziej znane utwory zespołu – ze szczególnym uwzględnieniem ścieżki dźwiękowej „Robin of Sherwood”.
„Dzieciaki z Irlandii”, które zaczynały swoją przygodę z występami w pubie ojca, koncertują od czterdziestu. Zatem z dzieci już nic w sobie nie mają - może poza młodzieńczą miłością do swojej muzyki. A tą od dziesięcioleci zachwycają publiczność na całym świecie.
Tak też stało się podczas warszawskiego koncertu. Nie wyróżnił się wprawdzie niczym niespodziewanym, ale też nikt chyba takich oczekiwań nie miał. Na Clannad przychodzi się, by odpocząć, odpłynąć w świat "mistycznych" brzmień, w wyobraźni przenieść się do prawdziwego pubu na Zielonej Wyspie. Taki właśnie był styczniowy koncert!
Do zobaczenia następnym razem!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?