Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz bliżej do Euro 2012... Ciężki czas selekcjonera

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Na niespełna rok przed rozpoczęciem Euro 2012 przed Franciszkiem Smudą coraz mniej znaków zapytania. Coraz więcej za to wątpliwości co do jakości krystalizującej się drużyny i sposobu jej prowadzenia.

W kraju niespełnionym piłkarsko, w którym każdy uważa się za specjalistę od futbolu, trener kadry jest wrogiem publicznym nr 1. Nazwisko „Smuda” pojawia się w mediach często jak Tusk czy Kaczyński i rozpala emocje nie mniejsze niż kolejne akty wojny PO i PiS-u. Występ reprezentacji na Euro 2012 stał się sprawą narodową, tematem paneli naukowych, najpoważniejszych programów publicystycznych, dyskutują o nim politycy, ekonomiści, artyści, celebryci.

"Franz" obejmował stery kadry zdruzgotanej po fatalnych eliminacjach do mistrzostw świata w RPA. Opinia publiczna, zdegustowana ligową mielizną i skandalami korupcyjnymi, dostrzegła w jego osobie nadzieję na lepsze jutro polskiego futbolu. Twardy, uparty facet, który wie czego chce i nie godzi się na zgniłe kompromisy, mający za sobą bogatą karierę trenerską w najlepszych polskich klubach. Miesiąc miodowy czterdziestego czwartego trenera polskiej reprezentacji szybko dobiegł końca, a nad drużyną znów zawisło widmo powszechnego rozczarowania i totalnej krytyki.

Prawda, Smuda bywa niekonsekwentny. - W poszukiwaniach obcokrajowców nie możemy się zatracić - mówił jeszcze za kadencji Leo Beenhakkera. Swój punkt widzenia zmienił dopiero po mundialu w RPA, podziwiając multietniczną reprezentację Niemiec. Dziś odlicza dni do otrzymania polskich paszportów przez Manuela Arboledę i Damiena Perquisa, wcześniej przez kilka miesięcy osobiście negocjował grę w biało-czerwonych barwach Sebastiana Boenischa.

Prawda, Smuda zapowiadał budowanie drużyny z piłkarzy z charakterem. Dziś poza kadrą są Michał Żewłakow, Artur Boruc, Mariusz Lewandowski i Patryk Małecki, których nie można posądzać o milczący sposób bycia. Gdy Robert Lewandowski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przyznał, że reprezentacji brakuje odpowiedniej taktyki, która wykorzystałaby jej najlepsze strony, selekcjoner skarcił swojego napastnika zarzucając mu, że nie wie o czym mówi i "poprosi" go o wyjaśnienia na zgrupowaniu.

Prawda, Smuda zapowiadał otwartą, ofensywną grę, utrzymywanie się przy piłce, każde spotkanie, traktując jak grę o punkty. Po meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej, w którym bramki strzelaliśmy po kontrach i stałym fragmencie gry, oddając pole rywalom przez znakomitą część widowiska trener oświadczył, że ... właśnie tego wymaga od zawodników. Wielu obserwatorów zadziwiła jego wypowiedź po przegranym sparingu z Francją (pierwszy celny strzał oddaliśmy w 72 min.): "Mogę powiedzieć, że po dzisiejszym spotkaniu jeszcze bardziej uwierzyłem w ten zespół".

Prawda, Smuda źle się czuje, pracując przy świetle reflektorów. Kamera jego nie lubi, a on nie lubi dziennikarzy wtrącających się do jego kompetencji i węszących wokół kadry nowe afery (przekonali się o tym dziennikarze "Faktu", którzy na jego wniosek nie otrzymali od PZPN-u akredytacji na mecz z Francją). Cokolwiek zrobi - jest pod medialnym obstrzałem. Przegra - fatalnie, kompromitacja, szkoda, że nie możemy oddać miejsca na Euro innej drużynie. Wygra - też źle, bo w słabym stylu (Norwegia) albo rywale przyjechali w rezerwowym składzie (Argentyna). Dokonuje wielu zmian w meczu - kiepsko, drużyna nie będzie miała czasu na zgranie (Litwa), zwleka ze zmianami (Francja) - jeszcze gorzej, po co mu 23 zawodników skoro korzysta z 11.

Rachunek Smudzie zostanie wystawiony w czerwcu przyszłego roku. Tak jak ciąży na nim obowiązek do poszukiwania najlepszych zawodników, najlepszego ustawienia, tak do tego czasu ma prawo do błędów i powinien cieszyć się nieograniczonym kredytem zaufania. Na dzień dzisiejszy nie ma go ani w PZPN-ie (konflikt z Engelem, plotki o zatrudnieniu Oresta Lenczyka) ani u dziennikarzy (tytuły niektórych artykułów z "Przeglądu Sportowego": "Polska-Francja. Jest bramkarz, nie ma trenera", "Smuda dba o wynik, nie kadrę"), ani u kibiców.

By uciszyć rzesze krytyków (którym, chcąc nie chcąc, sam dodaje argumentów) Smuda ma jedno wyjście - zrealizować swój plan na Euro, czyli wyjść z grupy. Wówczas nikt nie będzie pamiętał o bezbarwnych sparingach, o minutach bez strzelonej bramki czy pseudoaferach wywoływanych przez tabloidy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto