Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czar „Wesela” w reżyserii Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Fenomen „Wesela” Wyspiańskiego w pełni ożywia w scenicznej formie realizacja Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. O walorach spektaklu decyduje funkcjonalna synteza sztuk, uwzględniająca nowoczesne środki wyrazu.

„Wesele” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego na scenie Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie tętni dynamiką rytmów muzyki, lotnymi frazami poezji i wielością środków artystycznego wyrazu. Adaptacja wybitnego dramatu Młodej Polski pojawiła się po raz piąty na tej scenie, przypominając kolejnym pokoleniom nieprzebrzmiałą dramaturgię polskiej duszy narodowej.

Tegoroczna realizacja (premiera: 29 stycznia 2015 r.) dyrektora Teatru STU z Krakowa, jaką przygotował z aktorami warszawskiego Teatru Polskiego, bazuje na pomysłach inscenizacyjnych adaptacji przygotowanej przez niego uprzednio w Krakowie. Pierwsze przedstawienie z obsadą krakowską odbyło się 18 grudnia 2013 r. – i nadal inscenizacja w tej wersji aktorskiej jest wystawiana – ostatnio wchodząc w skład tryptyku "Wędrowanie według Stanisława Wyspiańskiego", jakie odwiedziło kilka scen w Polsce. Obie wersje inscenizacji łączy wspólny "aktorski" mianownik – w obu głosu Chochołowi użycza Jerzy Trela.

Pomysł zrealizowania „Wesela” w Warszawie na scenie Teatru Polskiego zasługuje na pochwałę, wszak to właśnie ambitne przedsięwzięcie przynosi widzom nie tylko estetyczną satysfakcję, ale także uobecnia refleksję upostaciowaną w dramacie Wyspiańskiego. Publiczność ma szansę na świeżo docenić walory artystyczne spektaklu i spojrzeć w lustro scenicznych portretów z perspektywy współczesnej. Wszystkie sceniczne zdarzenia mogą stanowią zaczyn do diagnozy chwili obecnej.

Kostiumowe widowisko zachwyca doskonałym odzwierciedleniem klimatu epoki. Gra aktorska wydobywa z utworu naturalność zabawy i towarzyszących jej ironicznych, sarkastycznych i namiętnych potyczek. O uniwersalności scen rozgrywających się na deskach teatru przypominają dobiegające z bocznych drzwi widowni współczesne szlagiery biesiadne. Zamysł wchodzenia i wychodzenia osób z tych przylegających pomieszczeń daje wrażenie realistycznej sytuacji zainscenizowanej w konwencji szopki. Weselnicy wyłaniają się z huku tanecznego coraz bardziej upojeni, co przenosi ich z planu realnego w świat własnych wizji.

Widz "Wesela" w reżyserii Jasińskiego mimowolnie staje się uczestnikiem zabawy, bo rozpoznaje rozpowszechnione we współczesnej kulturze nagrania disco-polo – między innymi: My Słowianie (Cleo i Donatan), Bara-bara (Milano), Rzeki przepłynąłem (Fanatic), Złota plaża (Kolor), Ona tańczy dla mnie (Weekend). Wydobywające się ze zgiełku żywiołowej muzyki rozmowy przeobrażają go w zamyślonego, obserwatora, przyjmującego rolę Wyspiańskiego opartego o futrynę drzwi, „patrzącego stalowymi, niesamowitymi oczyma” na weselisko. Bicz ironii i ostrze satyry dialogów przenoszą bowiem na poziom wyższy, gdzie pod warstwą fascynujących „bajeczną kolorystyką” strojów i szałem uniesień weselników kryje się przenikliwa ocena ludzkich potrzeb i aspiracji.

Inscenizacja zręcznie i skrzętnie wykorzystuje wskazówki w didaskaliach dramatu Wyspiańskiego. Szczególną rolę nadaje jednemu z rekwizytów - okrągłemu stołowi, wokół którego krążą biesiadnicy, tańczą śpiewają, piją, flirtują, ale także omawiają sprawy narodowe. W zaczarowanej konwencji zmieniają się w postaci cyfrowej reprodukcje obrazów, które przewijają się przed oczyma widzów niczym kadry z dziejów narodowych – wydarzeń, jakie odcisnęły piętno na narodowej duszy. Nawet finalne błękitne światło literackiego obrazu pojawia się w końcowej scenie przedstawienia jako granatowa otchłań rozświetlana błyskawicami.

Podobnie jak w adaptacji filmowej Andrzeja Wajdy znalazły się w rejestrze malarskim spektaklu nie tylko dzieła wspomniane w dramacie, ale także inne, poszerzające bogactwo artystycznych odniesień. Przywołanie dorobku Włodzimierza Tetmajera współtworzy tak charakterystykę postaci, jak i miejsca. Szereg innych, jak: Kościuszko pod Racławicami i Bitwa pod Grunwaldem Jana Matejki, Pochód na Sybir Artura Grottgera stanowi echo rozmów scenicznych i wskazanie źródeł lęków i podstaw marzeń. Szczególną bez wątpienia funkcję pełnią wizerunki Matejkowskie Wernyhory i Stańczyka, wykorzystane także w formie trawestacji z twarzami aktorów.
W poetykę czaru "Wesela" wpisuje się magiczna atmosfera oranżerii, potężnej izby-przedsionka, oddzielonej od listopadowej aury ogrodu i sadu olbrzymim oknem stylizowanym na secesyjny witraż. Po okiennym szkle płynie deszcz jesienny, wytwarzając nastrój melancholii i zadumy, współtworzący powagę „chwili osobliwej”. Szklana tafla okna staje się ekranem dusz bohaterów, czarownym lustrem, w jakim odbija się to, o czym marzą, śnią – a co stanowi obraz natury polskiego społeczeństwa – nie tylko w dobie weseliska Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, ale w każdej epoce.

Od literackiego pierwowzoru – jak to zazwyczaj bywa - różni inscenizację Jasińskiego skrótowość, jak też przesunięcia niektórych dialogów. W gruncie rzeczy zmiany te nie naruszają konstrukcji i znaczeń zawartych w dramacie. Selekcja przysłużyła się udobitnieniu najbardziej lotnych fraz, które zadomowiły się w obiegu kulturowym. Niespodziankę przyniosły nawet rozwiązania sytuacyjne, które wskazują na dwuznaczność toczonych dialogów. Jednak pojawia się w spektaklu rozwiązanie, które zasadniczo oddala wizję Jasińskiego od Wyspiańskiego.

Twórczym akcentem Jasińskiego jest odmienny finał „Wesela”, mianowicie nie dochodzi u niego do „chocholego tańca”. W stan bezruchu i oczekiwania popada urzeczona i porażona laserowym smaganiem publiczność, zaskoczona ostatecznie wychodzącymi do ukłonów aktorami. Nie zdoła się zatem zamyślić, dlaczego nie otrzymuje końcowego akordu w postaci krążących par weselników. Z pytaniem tym opuszcza szacowne progi stuletniego teatru. Czy zabieg ten to zwyczajny unik przed powtórzeniem banalnej ilustracji czy prowokujące wskazanie, że współczesny marazm nie przyjmuje już formy somnambulicznego zapamiętania i uśpienia, ale postać paralityczną pod napływem szokujących bodźców technologiczno-informatycznych?

"Wesele", reż. Krzysztof Jasiński, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie, recenzja spektaklu z 14 kwietnia 2015 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto