Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czekając na… świerzb

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Tytuł jest paskudny. Wszawica i świerzb to słowa rzadko używane. Przywołują w umyśle tak zwane "wstydliwe" problemy, co nie znaczy, iż problemy te nie istnieją.

W doniesieniach lokalnych czytamy miedzy innymi: „Instytut Matki i Dziecka wydał "Standardy postępowania pielęgniarek szkolnych", w których można przeczytać, że utrzymywanie w szkołach przeglądów czystości ciała i odzieży należy uznać za gwałcenie praw dziecka. Można je prowadzić jedynie za zgodą i na prośbę rodziców.”

Na zakończenie doniesienia jest drugi smaczek, ponieważ, jak czytamy dalej: „Dwa lata temu, jak donosi "Gazeta", chrzanowskie pielęgniarki mimo nakazu sanepidu, by skontrolować głowy wszystkim uczniom, odmówiły w tych przypadkach, gdzie nie uzyskały zgody rodziców. I zostały one ukarane przez tę instytucję.”

Czytając doniesienia o niemożnościach tępienia plagi z powodu „praw człowieka” zaczynam dochodzić do wniosku, że tkwię w jądrze paranoicznej nadrzeczywistości, bo istniejąca – to świat kosmetyków, pięknych włosów, szamponów i perfum.

Pamiętam doskonale czasy powojenne, kiedy wszawica była plagą powszechną, a znienawidzona komuna wydała jej walkę na wszelkie sposoby. Dostarczany przez pomocowe organizacje (UNRRA) proszek DDT był w tej walce orężem niezawodnym. Wycofany z powodu swej szkodliwości również dla organizmu ludzkiego, zastapiony został przecież przez inne preparaty do tępienia Pediculus humanus capitis oraz jej odmian.

Regularne kontrole „głowostanu” w szkole i na koloniach letnich przynosiły w efekcie zbiorowe akty tępienia wszawicy: wszystkie łepetyny było posypane proszkiem, mycie głów w czasach przedszamponowych było torturą wyższego rzędu, ale wszawica w okreslonym środowisku na jakiś czas znikała.
Nie było „Praw Dziecka” – był obowiązek podnieść stan higieniczny w szkole.
Jako osoba dorosła miałam okazje widzieć na własne oczy:
- zawszone niemowlę
- zawszonych pacjentów
- wszy obu gatunków (głowowe i łonowe)
- obcinanie kołtuna wypełnionego insektami
- wszy łażące po kołnierzu osoby stojącej w sklepie
- wszy łażące po oparciu siedzenia w autobusie

Wszystko, co napisałam powyżej tyczy sprawy obrzydliwej, dołożę więc jeszcze jedno: obserwujcie ludzie kochani swoje dzieci czy aby nie drapią się miedzy palcami rąk. Byłoby to naturalnym uzupełnieniem do stanu „higieny” pielęgnowanej w szkole na podstawie praw dziecka. Czekamy na świerzb. Tu nie potrzeba wspólnej szatni. Wystarczy podać rękę. (W razie wystąpienia objawów - wysłać do psychologa, patrz link)

Co się tyczy rodziców nie wyrażających zgody na kontrolę stanu higienicznego pociechy - zalecam regularne stosowanie lakieru do włosów (kupować ekonomiczne opakowanie rodzinne) , bo wesz lakierowana patrzeć będzie z zachwytem w lustro i na sąsiada już nie polezie...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto