Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Czesław Miłosz in memoriam". Minęła 6. rocznica śmierci poety

Tomasz Radochoński
Tomasz Radochoński
okładka książki, Znak
14 sierpnia minęła, zupełnie niezauważona w mediach, szósta rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych Polaków XX wieku, laureata literackiej Nagrody Nobla, jednego z najlepszych polskich (i amerykańskich) poetów - Czesława Miłosza.

Kim dla mnie był Miłosz? Nie tylko człowiekiem, który w moich ulubionych wierszach ("Dar" i "Zaklęcie") potrafił zakląć idee dla mnie bardzo istotne, stanowiące w jakimś sensie samoidentyfikację, punkt odniesienia (i rozliczenia) w życiu.

Był także autorem, dzięki któremu, już lata temu, poznałem wiele filozoficznych idei (m.in. manichejską) oraz niesamowitych twórców - od litewskich i polskich do hinduskich, których w wydawanych przez siebie antologiach promował, chronił od kompletnego zapomnienia. Wreszcie, dzięki niemu mogłem także doświadczać skomplikowanych i burzliwych spojrzeń na świat początków XX wieku, na rozliczne ideologie, m.in. w jego znakomitej "Rodzinnej Europie".

Mecenas

Miłosz, także po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych w 1960 roku, przez lata był głównie bezinteresownym promotorem polskich poetów (Herberta, Szymborskiej). Natomiast bezpośrednią inspiracją do wydawania (i przetłumaczenia na angielski) własnych wierszy był fakt, że tego znakomitego poetę nieraz szufladkowano jako "tłumacza Herberta". Co przy całym jego poczuciu humoru i dystansie do siebie, musiało być jednak dość irytujące.

Według wybitnej amerykańskiej pisarki, Susan Sontag, Miłosz i Brodski to "dwaj najwięksi zagraniczni poeci klasy światowej, jacy kiedykolwiek mieszkali w Ameryce". Poezja Miłosza to dla niej (to zresztą wg mnie wyjątkowo trafna diagnoza) "poezja myślenia i szlachetnego namysłu, celebracji istnienia", głęboko buddyjska wiara w sens chwili.

Największy amerykański poeta

Wzmiankowany już Brodski, również postać wybitna, także laureat literackiej Nagrody Nobla, na którymś ze spotkań autorskich na pytanie o najlepszego amerykańskiego poetę odparł: Czesław Miłosz. Spodziewał się niezrozumienia i konsternacji, tymczasem wielu obecnych, krytyków literatury czy doktorantów, bez wahania się z nim zgodziło.

Wg nich Miłosz bardzo wiele wniósł do cynicznej, na wskroś współczesnej i może religijnej
(ale już nie - duchowej) amerykańskiej mentalności. Jego tłumacze, często znacznie młodsi, o przekładaniu poezji Miłosza mówili: "podroż przez wszystkie strefy czasu".

I nic dziwnego. Autor "Zniewolonego umysłu" był postacią o niezwykle bogatym życiu, także filozoficznym, poetyckim i literackim. Tak wielowymiarową, że zupełnie nie dziwią takie odczucia jego studentów czy tłumaczy, jakby przez kontakt z nim "przenosili się w czasie i przestrzeni".

Wnikliwy, piszący, nawet mimo użycia lekkiego tonu, o sprawach niezwykle istotnych, często - metafizycznych. Z niesamowitym tubalnym śmiechem, trwającą, także u schyłku życia, niesamowitą radością przeżywania każdej chwili. Jak w jednej z wielu zabarwionych nimi sytuacji, gdy odpowiadając na pytanie o inspiracje do jednego z wierszy - najpierw reaguje tubalnym śmiechem, a portem krótko, głosem pełnym zachwytu, mówi - przyśnił mi się!).

Potrafiący z dystansem przechodzić przez zawirowania XX wieku: wojnę w Wietnamie i rewolucję obyczajową 68 roku. W czasie swego pobytu w USA był w ich centrum, wykładając literatury słowiańskie na liberalnym (czyli w USA - lewicującym i odrzucającym nieraz wszelkie normy) Uniwersytecie w Berkeley.

Umiejący z odwagą i przenikliwością mówić do wychowanych w dobrobycie manifestantów, blokujących bramę Uniwersytetu w Berkeley: "jesteście zepsutymi dziećmi burżuazji" - co dla lewicujących młodych gniewnych było największą obelgą.

Która jednak, po latach, gdy wielu z nich weszło w funkcję korporacyjnych "szczurów", powielając społeczne modele, z którymi tak walczyli, czy też rozczarowanych lewicą, odeszło do skrajnej, ksenofobicznej prawicy - okazała się prorocza.

Miłosz zbyt mało polski?

Pamiętam, jak niektóre prawicowo-katolickie środowiska protestowały, gdy planowano pochować Miłosza w krakowskim kościele na Skałce (co w końcu się udało). Wielkiego Polaka i znakomitego poety, który nie dość, że przez całe bardzo długie, 93-letnie życie, starał się być porządnym człowiekiem, nieraz mówił, jak wiele zawdzięcza katolickiej apologetyce.

Który o polskości, o swoich korzeniach: atmosferze wielokulturowego, ale i wyraźnie polskiego Wilna - nie zapominał nigdy, nawet w mowie noblowskiej. Mówił w niej m.in.: "Dobrze jest urodzić się w małym kraju, gdzie przyroda jest ludzka, na miarę człowieka, gdzie w ciągu stuleci współżyły ze sobą różne języki i różne religie.

Mam na myśli Litwę, ziemię mitów i poezji. I chociaż moja rodzina już od XVI wieku posługiwała się językiem polskim, tak jak wiele rodzin w Finlandii szwedzkim, a w Irlandii angielskim, wskutek czego jestem polskim, nie litewskim poetą, krajobrazy i być może duchy Litwy nigdy mnie nie opuściły."

Przed planowanymi na 2011 rok uroczystościami, związanymi z rozpoczęciem Roku Miłosza, znowu słychać sprzeciwy ze strony "patriotycznych środowisk". Wg mnie, mogłyby mieć one swoje uzasadnienie (ze skrajnie katolickiej perspektywy) co najwyżej w przypadku np. Roku Wojaczka (skądinąd pewnie byłby to rok bardzo ciekawy), czy też w przypadku innych obrazoburczych, prowokacyjnych twórców, niekoniecznie z pokolenia "kaskaderów literatury".

W przypadku Miłosza, zawsze doceniającego rolę duchowości i religii (aczkolwiek zupełnie nie widzącego sprzeczności pomiędzy nimi a np. klasycyzmem i racjonalizmem, które także bardzo cenił), twórcy, który "w charakterze hobby", jak mówił, z języków oryginalnych tłumaczył Biblię, są jednak totalnym absurdem.

"Czesław Miłosz In Memoriam" - koniecznie!

Ten znakomity zbiór szkiców i wspomnień o Poecie (także analiz jego inspiracji czy samej twórczości), wydany przez Znak praktycznie od razu po śmierci autora "Doliny Issy", to według mnie książka wybitna. I jeśli chodzi o styl, umiejętność pięknego, trafnego i jasnego (a przy tym - nieprzegadanego) przekazywania myśli. I gdy chodzi o wnikliwość i wiedzę autorów tych prawie 50 szkiców i wspomnieć.

A są wśród niech takie postaci jak Leszek Kołakowski, Stanisław Lem, Maria Janion, Adam Boniecki. Nie brakuje także poetów - Różyckiego, Krynickiego, Szymborskiej, Hartwig. Także Jane Hirshfield, amerykańskiej poetyki, buddystki, przyjaciółki Miłosza, której wspomnienie jest wyjątkowo piękne i poruszające.

Jak też dziesiątków mniej znanych (przynajmniej dla mnie w momencie czytania "In memoriam"), a równie ciekawch autorów. Do których promowania, także już po śmierci, Miłosz mimowolnie się przyczynia. Dając nam w tym pośmiertnym hołdzie możność poznania czy przypomnienia sobie znakomitych polskich i światowych piór.

"Czesław Miłosz In Memoriam" - pięknie napisana, przejmująca, pełna najróżniejszych form i stylów, także poruszających, rocznicowych wierszy. Zdecydowania warta przeczytania, nie tylko przy okazji ostatniej rocznicy czy Roku Miłosza.

Dar i zaklęcie - kwintesencja Miłosza

Dla mnie te dwa utwory wyrażają to, co najbardziej cenię w Miłoszu - jego wiarę w moc Prawdy, Dobra i Piękna. Wiarę w filozofię, w sens poszukiwania, w sapere aude! W człowieka. Dlaczego?:

"...Piękny jest ludzki rozum i niezwyciężony. Ani krata, ni drut, ni oddanie książek na przemiał, Ani wyrok banicji nie mogą nic przeciw niemu [...] On z plugawego zgiełku dręczonych wyrazów
Ocala zdania surowe i jasne. On mówi nam, że wszystko jest ciągle nowe pod słońcem..." ("Zaklęcie")

"...Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć. Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć. Co przydarzyło się złego zapomniałem. Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem..." ("Dar")

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto