Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy istnieje najlepsza pora na dziecko?

Klaudia P
Klaudia P
Załóżmy rodzinę! Kiedy padają te słowa? Na jakim etapie naszego życia? W jakim wieku? Czy zawsze jest to świadoma decyzja i czy powinna taką być?

Podejście do powyższych kwestii zmienia się wraz z duchem czasu, uzależnione jest od środowiska w jakim przebywamy, a także od wielu innych czynników. Choć są osoby, które z miejsca udzieliłyby tu odpowiedzi, na szerszą skalę sprawa nie jest tak prosta, by można to uczynić bez wahania.

Kilkadziesiąt lat temu przeciętny wiek kobiety rodzącej pierwsze dziecko oscylował w okolicy 20-23 lat. Dziś ewidentnie widać, że granica wieku przesuwa się ku górze. Coraz bardziej liczy się dla nas kariera, stabilizacja finansowa, własne mieszkanie, a coraz trudniej to wszystko osiągnąć. Dzisiejsze kobiety, mając 20-23 lata, nadal kontynuują edukację. Studia, praktyki, staż, a dopiero potem opornie idące poszukiwania właściwego zatrudnienia albo praca zapewniająca tzw. start, która po roku, dwóch stanowi dopiero jakąś podstawę do pretendowania na jakieś godne stanowisko.

Mając stabilną pracę, młodzi ludzie mogą w końcu wziąć kredyt na mieszkanie i choć cieszą się już własnym dachem nad głową, muszą liczyć każdy grosz, by przeżyć do następnej pensji po spłaceniu kolejnej raty. Tym sposobem wiele osób zaczyna myśleć o nowym członku rodziny dopiero w okolicy trzydziestki. Często jednak decyzja ta w dalszym ciągu jest odkładana, bo trzeba zmienić samochód, bo marzy nam się podróż życia, bo myśl o tym, że tak wolni, niezależni nagle będziemy musieli zmienić wszystko. Imprezy, weekendowe wyjścia do kina, czy restauracji, spontaniczne wypady w góry, pójdą w niepamięć. Zamiast nich pojawią się kupy, kaszki i upluty do pasa mały człowiek, którego być albo nie być uzależnione będzie tylko i wyłącznie od nas. Niektórych przeraża to tak bardzo, że wciąż, nawet nie zawsze świadomie, zasłaniając się sytuacją finansową, mieszkaniową, przesuwają ten moment choćby o rok, a potem tylko kolejny i jeszcze jeden... Zdarza się, że kiedy już wszyscy dookoła mają pociechy, opowiadają o nich nieustannie, zachwycają się ich kolejnymi osiągnięciami, zaczynamy myśleć, czy może to już nie jest ten właściwy czas?

Pamiętać należy, że życie to w końcu nie bajka, często weryfikuje nasze plany na przyszłość, nie wszystko idzie gładko, zgodnie z napisanym przez nas scenariuszem. Bywają przykre przypadki i niestety coraz częstsze, kiedy mając już te 35 lat zaczynamy starać się o dziecko, nic z tego nie wychodzi, po 2 latach trafiamy do lekarza, który z przykrością stwierdza, że nasz deadline już minął. Być może zaleci leczenie, które potrwa kolejne lata. Kiedy uda nam się doczekać tego upragnionego dzidziusia mamy 40 na karku, a potem niemal 60, jak zdaje maturę. Czy więc warto tak bardzo odwlekać tę decyzję? Weźmy pod uwagę, że za kilka lat możemy żałować hamujących nas obaw.

Z drugiej strony spójrzmy na osoby, które zostały rodzicami mając lat 19. Wydaje nam się, że marnują sobie życie, w czasie kiedy my studiujemy, bawimy się, uczymy, one zmieniają pieluszki i gotują warzywka na parze. Kiedy zaś rodzice ci kończą 26 lat, ich pociechy są już niemal samodzielne, chodzą do szkoły, potrafią się sobą zająć, a mama i tata mają znów czas dla siebie. Ich rówieśnicy wówczas zaczynają dopiero kupkowy etap. Co więc jest lepszym rozwiązaniem? Chyba nie ma reguły. Zależy indywidualnie od naszych potrzeb, od wpływu środowiska (a oczywiście czasem i przypadku), bo też inaczej do sprawy podejdzie osoba, która po szkole zawodowej podjęła już pracę zarobkową, a jej sąsiadki „powpadały” w wieku lat 15 i teraz już są poważnymi mamusiami.

Czy w ogóle warto aż tak kalkulować, czy może bardziej zdać się na instynkt? Większość zimnych kalkulacji ciężko ot tak zakończyć, jeśli trwają one całymi latami. Trudno jest w pełni świadomie podjąć decyzję o tym, że zmienia się własne życie o 180 stopni. Często pragnienia pragnieniami, ale boimy się tego co nowe, obce, nieznane. Obawiamy się, że nie damy sobie rady. Nawet wtedy, kiedy stabilne małżeństwo decyduje się na dziecko, stara o nie i popada w euforię na wieść o sukcesie, zawsze towarzyszy temu choćby nutka lęku. W końcu zostaniemy rodzicami, osobami w pełni odpowiedzialnymi za tego maleńkiego kruchego ludzika, którego wydadzą nam w szpitalu, bez żadnej instrukcji obsługi, przyjedziemy z nim do domu i….i co dalej? Oczywiście, że instynkt, że pomoc rodziny, ale kiedy przygotowujemy się na to po raz pierwszy, nie sposób wyzbyć się wszelkich obaw i niepewności. Jest to ogromne wydarzenie i przełom, nagle stajemy się dorosłymi, odpowiedzialnymi ludźmi. Przestają się liczyć nasze potrzeby, na pierwszym miejscu zawsze już będzie stał ten ktoś, kto potrzebuje nas jak nikt inny na świecie. Jednak choć z pozoru nie ma on nic, przychodzi w końcu na ten świat golutki i bezbronny, potrafi jak nikt inny wynagrodzić nasze trudy, sprawić, że zapomnimy o wszelkich wyrzeczeniach, wystarczy jego jeden uśmiech, nieograniczona miłość i wdzięczność wyrażone jednym spojrzeniem.
Dziecko to przecież nie koniec świata. Z potomstwem również można podróżować, zwiedzać świat. Co więcej, pozwala ono zyskać kolejną perspektywę postrzegania. Nawet miejsca, które doskonale znamy zapewnią nam nowe odkrycia oraz fantastyczną rozrywkę, kiedy znajdziemy się w nich z małym ludkiem, widzącym je pierwszy raz w życiu. Rodzice przypominają sobie jak było te wiele lat temu? Skakanie przez lub po kałużach, puszczanie kaczek, budowanie zamku z piasku, wykrzykiwanie do przelatującego szybowca „panie pilocie, dziura w samolocie”... O niektórych zabawach pozapominaliśmy, niektóre wydają się bardzo dziecinne, w obecności dziecka natomiast wszystko to odżywa i na nowo zaczyna bawić. Świat się więc wcale nie kończy, on się przed nami otwiera.

Rodzicielstwo to w pewnym sensie koniec, ale koniec etapu beztroski i dbania tylko o siebie. Nie oznacza to jednak, że etap ten był najwspanialszym z możliwych. Etap rodzicielstwa również jest cudowny, przede wszystkim dojrzalszy (pomimo startowania w zawodach plucia na odległość) i choć pewne drzwi za nami zamyka, otwiera ich tak wiele, że naprawdę nie sposób się nudzić. Oczywiście wszystko zależy od naszego podejścia. Jeśli z góry założymy, że bycie rodzicem, to siedzenie w domu, gotowanie obiadków, spacery do parku, a wieczorem robienie na drutach i rozwiązywanie krzyżówek, to tak w istocie może to wyglądać. Jeśli natomiast jesteśmy aktywni, pełni pomysłów, planów i pozytywnej energii, możemy ten czas naprawdę fantastycznie spożytkować.

Na rodzicielstwo trzeba być gotowym, trzeba wiedzieć z czym ono się wiąże, ale nie warto się bać. Nowy dom, ekstra fura z salonu, wakacje na Malediwach, wszystko to można mieć, albo i nie, można się starać o to teraz lub na dowolnym etapie naszego życia, ale dziecko, to najpiękniejszy skarb, przy którym wszystkie inne tracą na wartości. Niestety, bywa tak, że kiedy się w końcu na nie zdecydujemy, może być już za późno. Wówczas żadna willa i żadne ciepłe kraje nie zrekompensują nam uczucia pustki, świadomości, że przespaliśmy coś niezwykle ważnego.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto