Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy Jezus był złodziejem?

Paweł Janus
Paweł Janus
Jeśli łamanie praw autorskich jest kradzieżą, to Jezus był złodziejem. Skopiował w końcu chleb i wino, nikogo nie pytając o pozwolenie.

Wśród wielu znaków i cudów opisanych w Ewangelii, Jezus rozmnażał pokarmy. Zdarzyło się tak, że na pustyni nakarmił tłum cudownie rozmnażając siedem chlebów i ryby (Mt 15, Mk 8). Ten chleb wyprodukowany był wg jakiejś receptury, którą Jezus, rozmnażając bochenki, dokładnie skopiował. Nie dokonał jakiejkolwiek zmiany w recepturze. Po prostu ukradł komuś jego przepis nie pytając go o pozwolenie.

Do takich wniosków musimy dojść, jeśli uznamy rację wszystkich tych, którzy postulują zrównanie prawa autorskiego z prawem rzeczowym. Nie wiem co miał na myśli Bóg mówiąc "Nie kradnij", ale najprawdopodobniej nie miał na myśli kopiowania, skoro Jezus był bez grzechu. Sądzę także, że "nie kradnij" musiało oznaczać coś innego niż udostępnianie, ripowanie, flashowanie i krakowanie.

Co zatem powinno być granicą, która w przypadku łamania praw autorskich jest kradzieżą, a co nie, co jest... no właśnie - po prostu złamaniem prawa autorskiego, które kształtowane jest przez człowieka i jest kwestią jakiejś społecznej umowy? Odwołując się i tym razem do Ewangelii możemy powiedzieć - taką granicą, a przynajmniej obszarem, w którym tej granicy powinniśmy się doszukiwać są korzyści majątkowe, które osoba łamiąca czyjeś prawa autorskie uzyskuje. Jezus nie uzyskał bezpośredniej korzyści majątkowej kopiując chleb, choć dziś nie miałoby to większego znaczenia. Gdy założę kawiarnię i będę w niej puszczał muzykę artysty, musi on otrzymać wynagrodzenie za swoją muzykę, która rzekomo przyczyniła się do uzyskania mojego zysku przyczyniając się do budowania atmosfery tego miejsca, choć projektant tapet, mebli i dywanów na takie traktowanie nie może liczyć. Twórca muzyki stuka się natomiast w głowę, gdy proszę go o tantiemy zwrotne za promowanie jego muzyki w mojej kawiarni, gdzie siadają osoby, które o nim wcześniej nie słyszały, a po wyjściu z kawiarni zapragnęły kupić jego album.

Jezus dylematów nie miał. Rozmnożył chleb, jakiś piekarz miał uszczuplone dochody. Być może Zbawca nie przejmował się swoim występkiem gdyż analogicznie do przedstawionego przeze mnie przykładu kawiarni wiedział, że do piekarza wrócą ludzie, którym jego receptura smakowała.

Zastanówmy się nad tym przykładem, bo czeka nas batalia wokół praw autorskich, przepychanych kolanem przez koncerny nowych porozumień typu ACTA, SOPA i PIPA i w każdym przypadku będziemy atakowani prawdą objawioną, że kopiowanie to kradzież. Nie! Kopiowanie to nie jest kradzież, tak jak nie byłoby kradzieżą stworzenie nowego mercedesa klasy S przy pomocy instrukcji Ctrl+C, Ctrl+V. To jest co najwyżej złamanie prawa autorskiego i powinno być traktowane nie jak kradzież, ale jak złamanie prawa autorskiego - wykroczenia znacznie mniejszego kalibru. Nie chciałbym być w skórze Jezusa, który skopiowałby dziś czyjąś recepturę. Poszedłby normalnie siedzieć.
Nie dajmy sobie wmówić, że jeśli kopiujemy coś z sieci to jesteśmy złodziejami. Nie jesteśmy, nawet wg dzisiejszego prawa autorskiego. Możemy ściągać do woli. Nie możemy udostępniać, czyli de facto nie możemy robić tego, co Jezus zrobił na pustyni - udostępnił skopiowany chleb ludziom. Ale i to powinno się zmienić, a nasze postępowanie powinno być mierzone jedynie tym, czy uzyskaliśmy z naszego czynu jakąś bezpośrednią korzyść majątkową i czy podzieliliśmy się nią z twórcą (z pewnymi wyjątkami).

Swojego czasu w kinach można było obejrzeć bulwersującą reklamę porównującą kogoś ściągającego film z sieci z kimś, kto kradnie samochody i torebki. "Nie kradniesz samochodów, nie kradniesz torebek, nie kradniesz DVD? Kradniesz filmy, jesteś złodziejem!". Poza nieprawdziwością konkluzji tej reklamy (patrz wyżej), jest ona straszliwie demoralizująca, bo złodziei samochodów i torebek zrównuje z dzieciakami, którzy ściągają coś z sieci uszczuplając co najwyżej wirtualne i wymarzone dochody chciwych koncernów. Koncerny i twórcy przemilczają też fakt, że dzieciaki w przyszłości sięgają po ich filmy i muzykę właśnie dlatego, że poznali ją wcześniej, a żadnego nie byłoby stać na kupienie takiej ilości muzyki, jaką mają możliwość poznać za darmo.

Nie dajmy zrobić z siebie wariatów! Jezus nie był złodziejem, a dekalog nie zawiera zakazu kopiowania. Czas skończyć z tym szaleństwem i zmienić prawo, które knebluje kulturę i rozwój.

Śledź mnie też na Twitterze
@PawelJanus

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto