Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy każda Tajka to prostytutka? Wywiad z Markiem Lenarcikiem

michalmazik
michalmazik
Tajlandia to dla turystów eldorado. Kraj ten kojarzony jest z egzotycznymi plażami, Bangkokiem oraz szeroko rozpowszechnioną prostytucją. Czy te stereotypy znajdują uzasadnienie? Rozmawiamy z Markiem Lenarcikiem, wykładowcą języka angielskiego w Bangkoku, dziennikarzem współpracującym m.in z czasopismami “Playboy”, „Podróże”, „The Washington Times”, serwisem Wiadomosci24.pl.

Jest Pan wykładowcą na Dusit Thani College w Bangkoku. Skąd pomysł, aby uczyć angielskiego w Tajlandii?
Odkąd zaznałem tajskiej egzotyki w 2007 roku, coś nieustannie ciągnęło mnie do tego kraju. Obiecałem sobie, że wrócę, być może na dłużej i obietnicy dotrzymałem. W Azji jest olbrzymi popyt na nauczycieli angielskiego. Język podszlifowałem w trakcie blisko czteroletniej pracy i studiów w Irlandii, więc wszystko ułożyło się w całość. Nauczyciel angielskiego za granicą to jeden z tych zawodów, który umożliwia ci życie w innym zakątku świata co rok. A że mój dom jest tam, gdzie moje walizki, bardzo spodobał mi się ten pomysł.

Tajlandia uchodzi za jeden z krajów znanych z seksturystyki. Czy ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Seksturystyka jest tylko jednym z zagadnień prostytucji. Prostytucja jest oficjalnie nielegalna w tym kraju, ale nikt jej nie ściga. Czerwone dzielnice w wielu miejscach działają oficjalnie. Owszem wielu turystów przyjeżdża tutaj po to, aby zaznać egzotycznych, łóżkowych przygód. Znakomitą większość jednak przyciągają wspaniałe plaże, egzotyczna kultura i sami Tajowie, którzy są niesamowicie fajnym narodem. Spotkałem się z opiniami typu „wszyscy wiedzą, że każda Tajka to prostytutka”. Trzeba pamiętać, że np. w ponad 10-milionowym Bangkoku czerwone dzielnice to zaledwie dwie, krótkie ulice. Prostytutek w Tajlandii nie ma ani więcej, ani mniej niż w innych krajach. Zjawisko jest po prostu bardziej widoczne, bo ciągle się o nim mówi.

W Polsce nie cichnie szum na temat popularności "galerianek". Czy w Tajlandii prostytucja młodych dziewczyn w zamian za ubrania, kosmetyki, itp. jest również problemem?
Prostytucja w Tajlandii jest o wiele bardziej skomplikowanym, społecznym zagadnieniem. Są dziewczyny, które świadomie wybierają taki styl życia – prostytuują się, bo zarabiają w ten sposób kilkukrotnie więcej niż w innych zawodach. Kasę wydają na ciuchy, kosmetyki, imprezy i szeroko pojęty, hedonistyczny styl życia. Dziewczyny te stanowią jednak mniejszość. Zdaniem autora powieści kryminalnych Johna Buretta, który prowadził swoje badania na Soi Cowboy – głównej „czerwonej ulicy” w Bangkoku większość prostytutek pochodzi z Isaan – biednego, rolniczego regionu na północnym wschodzie kraju. Dziewczyny pracują w stolicy i wysyłają pieniądze do domów, utrzymując swoich rodziców, dzieci i nierzadko mężów. W Tajlandii nie ma zachodniej stygmy wobec prostytucji. Zjawisko to jest powszechnie akceptowane, a takie kobiety nie są krytykowane. Wręcz przeciwnie – uważa się, że świetnie sobie radzą i dobrze wywiązują się ze swojej roli jako córki wspierające swoich starych, nierzadko głodujących rodziców.

„Posiadanie białego chłopaka/dziewczyny jest w modzie. Bycie widzianym w towarzystwie białych to prestiż i powód do zazdrości” – to słowa z Pana reportażu. Dlaczego biali cieszą się taką popularnością w Tajlandii?
Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze uchodzimy za bogatych. W oczach Taja/Tajki nawet nie śmierdzący groszem biały backpacker jest bogaty. Dlaczego? Bo w ogóle było go stać, żeby tu przylecieć. Czy nam się to podoba czy nie, kasa to najskuteczniejszy afrodyzjak na całym świecie. Po drugie egzotyka kręci – biali w Tajlandii, choć coraz bardziej obecni, nadal są rzadkim dobrem luksusowym. Tajki pociągają mnie tak samo jak ja je z uwagi na naszą inność. Po trzecie w Tajlandii obowiązuje silny patriarchat. Tajowie często piją, biją i zdradzają. Otrzymanie kwiatów bez okazji czy randka typu kino i kolacja przy świecach uważane są za szczyt romantyzmu, którego często można jednak doświadczyć jedynie w towarzystwie białego. Po czwarte Tajowie/Tajki mają obsesję na punkcie białej skóry, którą uważają za piękniejszą od ciemnej karnacji. Kolega z Indonezji powiedział mi kiedyś, że Indonezyjki są zainteresowane białymi z uwagi na to, że biali kiedyś skolonizowali Indonezję. Uchodzimy więc za bogatych, silnych i potężnych, bo to oni byli pod naszą władzą. Tajlandia nigdy nie była skolonizowana, ale wszyscy sąsiedzi tak. Może więc coś w tym jest?

Czy różni się randka z kobietami z Bangkoku od spotkań z Polkami?
Wbrew pozorom tajskie społeczeństwo jest dosyć konserwatywne. Tajki nieparające się prostytucją nie noszą miniówek, głębokich dekoltów i seksownej bielizny. Okazywanie czułości publicznie nie jest zbyt dobrze widziane. O seksie na randce (nawet w postaci żartów) mówi się mało lub wcale. W sytuacjach publicznych Tajki uchodzą za dość nieśmiałe. Prawdziwy temperament pokazują jednak w domowym zaciszu. Seks wydaje się być tematem tabu w rozmowie, ale nie w działaniu. Zakończenie pierwszej randki w łóżku jest nie tylko możliwe, ale i powszechne. Być może wynika to z konceptu „sanuk”, co oznacza zabawę. Tajowie uwielbiają się bawić, a wszystko, co robią w życiu, jest sanuk albo nie nie jest sanuk. Seks na pewno jest sanuk, więc...

Czy biały turysta ze względu na swoją atrakcyjność może się spotkać z agresywnym zachowaniem tubylców?
Nigdy nie spotkało mnie nic przykrego ze strony tubylców. To pogodny, wesoły i spokojny naród. Nie słyszałem także, aby cokolwiek przykrego spotkało białego z uwagi na swoją atrakcyjność. Biały w stałym związku z Tajką może napotkać silny opór ze strony jej rodziny. Dobrze wychowana Tajka zawsze słucha rodziców, a szczególnie ojca, nawet, gdy jest już dorosła. Gdy rodzice nie przepadają za białym chłopakiem swojej ukochanej córki, to zaczynają się schody... Ja tłumaczę, że ona jest dorosła i powinna robić to, co uważa za najlepsze dla niej, a ona tłumaczy, że sprzeciwianie się woli ojca jest bardzo źle widziane. Nie ma to jak kulturowe różnice...

Co Tajlandia ma do zaoferowania oprócz dzielnic rozkoszy?
Turyści przylatują tu na egzotyczne wyspy ze wspaniałymi plażami (Patrz „Niebiańska Plaża” z Leonardem di Caprio), do wielowiekowych, mistycznych, buddyjskich świątyń lub do nigdy niemilknących klubów na Khao San Road w Bangkoku – mekce backpackerów z całego świata. Zagranicznych rezydentów urzeka niemożliwie zrelaksowany styl życia wynikający z filozofii „mai pen rai”, co znaczy „nie martw się”. Nie masz pieniędzy – mai pen rai, jesteś chory – mai pen rai, mąż odszedł z inną – mai pen rai... Gorący klimat przez cały rok (temperatura rzadko spada poniżej 30 stopni), wiecznie uśmiechnięci ludzie (Tajlandia zwana jest Krainą Tysiąca Uśmiechów) oraz wspaniała kuchnia.

Jak rozwiązany jest w Tajlandii problem występowania kilku odmiennych religii?
Większość społeczeństwa to buddyści w tradycji Theravada. Filozofia buddyjska charakteryzuje się wysoką tolerancją. Na ulicy, na której mieszkam, mam jedną świątynie buddyjską, meczet i mały kościół katolicki, a obok nocny targ z jedzeniem, gdzie Tajowie kupują kolację od Malajek w hidżabach. Różnorodności i jej akceptacji moglibyśmy się od Tajów uczyć.

Ma Pan na koncie współpracę z wieloma gazetami: Wiadomosci24.pl., „Podróże”, The „Washington Times” czy „Playboy”. To pasja, sposób na życie czy źródło utrzymania?
Piszę zarówno komercyjnie, jak i niekomercyjnie od 16 roku życia. Dziennikarstwo było zawsze dla mnie jednak dodatkiem do czegoś – sposobem na kieszonkowe w szkole średniej, źródłem utrzymania na studiach i dodatkową pracą po jej ukończeniu. Materiałami z Dalekiego Wschodu mało kto się interesuje w dzisiejszych czasach. Redaktor jednego z dzienników telewizyjnych powiedział mi ostatnio, że mogą być zainteresowani moim materiałem z protestów antyrządowych w Bangkoku, ale tylko jeśli ktoś zginie, np. turyści, a żeby być bardziej konkretnym – to polscy turyści. Brutalna rzeczywistość mediów sprawia, że pisanie pozostanie więc w tej chwili raczej pasją niż sposobem na życie.

Dziękuje za rozmowę.

Tekst opublikowany pierwotnie wRadar - magazyn studencki Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto