W Koniecpolu, w Święta Bożego Narodzenia zapanował nowy zwyczaj. Kolędnicy z polecenia proboszcza zbierali do puszki pieniądze na misję. Odkąd pamiętam, zawsze uzbierane "grosze" przeznaczali na słodycze czy inne smakołyki. Niektórzy są tym nieco zniesmaczeni, gdyż są w miasteczku miejsca niebezpieczne. Trzeba zaznaczyć, że to jeszcze dzieci (kl. pierwsza gimnazjum), a złodziei nie brakuje. Dla bezpieczeństwa mieli w towarzystwie starszego ministranta. Nie wiem, czy ta grupka poradziłaby sobie z kilkoma podpitymi osiłkami.
Z relacji jednej z matek wynika, że dzieci mają tak kolędować przez cały tydzień. Niestety, ludzie nie otwierają drzwi. 26 grudnia w około 20 blokach mieszkalnych, kolędników przyjęło tylko 8 rodzin. Ta forma zasilenia budżetu kościelnego, została ogłoszona tydzień wcześniej na mszy.
Jak widać, ludzie nie są tacy naiwni. W końcu jest przecież tyle pogrzebów, chrztów, ślubów, intencji za zmarłych i nie tylko, do tego tace i chodzenie co roku po kolędzie, więc gdyby co tydzień każdy proboszcz przeznaczył na ten cel tylko jedną tacę...
Doczekaliśmy czasów, kiedy przestaje być przyjemnością zwyczaj kolędowania, a staje się formą wyłudzania. A przecież wystarczy wystawić dużą puszkę przed kościół i czekać na dobrowolne datki. Tylko z czego ma dawać biedne społeczeństwo?
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?