Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy na in vitro się skończy?

Tadeusz Śledziewski
Tadeusz Śledziewski
Mnie w tej metodzie zainteresowały jej następstwa, kolejne kroki ingerencji w "Dzieło poczęcia" - Czy człowiek poprzestanie na in vitro?

Moralnej strony wdrażania metody zapłodnienia pozaustrojowego - in vitro - nie będę ruszał, jako że znajomość etyki, nie jest moją mocną strona. Sama metoda in vitro jest kusząca. Pobudza nadzieję na posiadanie, upragnionego przez większość małżeństw, potomstwa. Więc dążność do usankcjonowania stosowania tej metody jest zrozumiała. Prof. Marian Szamatowicz powiedział, że jest ona największym osiągnięciem medycyny klinicznej XX wieku. Należałoby mu tylko przytaknąć, wszak metoda in vitro - można by rzec - jest udaną ingerencją w samo "Dzieło poczęcia" życia. Ale czy jest to sukces pełnowymiarowy? Z tego co wiem, nawet naukowcy nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy się
poczyna życie? Występują o, tę "chwilę poczęcia życia" spory. Występowanie sporów świadczy o niepewności. Niepewność z kolei świadczy o nie pełnym poznaniu tego - że je tak nazwę - przyrodniczego zjawiska. A do nieznajomego - obojętnie czym to jest - powinniśmy podchodzić z dużą ostrożnością. Dlatego nie dziwię się ludziom, którzy się in vitrem nie zachłysnęli i zachowują powściągliwość w jego usankcjonowaniu. Może rzeczywiście - zanim coś wdrożymy - powinniśmy to poznać dogłębnie, żeby ustrzec się, nieprzewidzianych ubocznych skutków. Ale o to niech się martwią naukowcy.

Mnie bardziej interesuje, czy ci naukowcy - powiedzmy - czy człowiek poprzestanie na in vitro? Znając człowieka z osobistych kontaktów, z własnych obserwacji, jak również z historii, śmiem - na to pytanie - odpowiedzieć przecząco. Nie poprzestanie. - Jeśli tak się stanie, to jak głęboko, w dzieło poczęcia człowiek sięgnie? I czy wrodzona dążność do odkrywania tajemnic istnienia - jako takiego - nie skusi człowieka do poprawienia "Dzieła Stwórcy" i nie zapragnie on "wyprodukowania" dla siebie "służącego", albo któregoś z już nie żyjących "Noblistów"?

Nie zauważanie zagrożeń w kolejnych krokach po in vitro można tłumaczyć powierzchownością traktowania tego - jakże poważnego w skutkach - problemu. Wiemy przecież, że człowiek przez kilka tysięcy lat, udokumentowanych, swego bytowania na ziemi, nie poradził sobie z ułożeniem zgodnego współżycia. Nadal mamy wojny, czyli masowe się mordowanie i mamy także, w pojedynkę mordowanie. Mamy tortury,
wzajemne się poniżanie, pogardzanie, zniewalanie i inne znęcanie się jednego człowieka nad drugim.

Zwracam w tym miejscu uwagę, że te wszystkie szkodliwe dla innych oddziaływania są skierowane na istotę dojrzałą, sprawną fizycznie i psychicznie, posiadającą zdolność do obrony, która rzadko pozostaje bierna wobec szkodzących jej oddziaływań. W każdej chwili, z atakowanej może stać się stroną atakującą i zadać stronie ją atakującej śmiertelny cios. No i mimo świadomości stania się ofiarą własnej agresji, tej agresji, przez te wspomniane kilka tysiącleci swego istnienia, ludziska nie byli w stanie się pozbyć.

A, jak człowiek zachowa się wobec istoty, która jeszcze nie potrafi się bronić, bezsilnej, całkowicie bezbronnej, zdanej na jego łaskę i niełaskę? - Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami...

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto