Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy podatek kościelny zabije ducha w Kościele?

Beata Rudnicka
Beata Rudnicka
Abraham Sobkowski OFM/Public domain
Od chwili katastrofy smoleńskiej, jak nigdy przedtem, ujawnił się podział na Polaków i nie-Polaków. Polak utożsamiany jest z katolikiem, a nie-katolik, z nie-Polakiem. Powstaje więc problem demograficzny, bo z listy obywateli naszego kraju, należałoby skreślić osoby niewierzące. Ilu nas zostanie?

Nikt nie wie, ilu jest katolików w Polsce. Problem z udzieleniem jednoznacznej odpowiedzi ma nawet ks. prof. Witold Zdaniewicz, szef Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który mówi, że nikt tego nie próbował zliczyć, „bo nie było takiego nakazu”. Dalej twierdzi, że jedynym źródłem wiedzy na ten temat mógłby być narodowy spis powszechny. Taki spis odbył się w ubiegłym roku. Wyniki wstępne, ogłoszone 28 grudnia 2011 r. mówią o 38,3 mln Polaków. Na temat wyznań, ani słowa.

Jak obiecywano, wyniki ostateczne ujrzały światło dzienne 31 marca 2012 r. Niestety, kwestii dotyczących wyznania, tu także nie ujawniono. Choć w badaniach socjologicznych nadal ponad 90 proc. Polaków określa się jako katolicy, to już zaledwie połowa z nich twierdzi, że kieruje się nauczaniem Kościoła. Pozostali wierzą po swojemu. Właśnie ci katolicy stanowią coraz większy problem statystyczny.

"Jeśli za ludzi wierzących uznać tych, których wiara znajduje bezpośrednie konsekwencje w życiu (i tak odbiera to również otoczenie), to według moich szacunków populacja wierzących w Polsce liczyłaby od 4 do 10 procent" - mówi dr Paweł Załęcki, socjolog religii. "Może warto wreszcie postawić sprawy jasno - czy człowiek, który nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kim jest dla niego Jezus Chrystus, może być uznawany za katolika?” - czytamy w serwisie pomorska.pl.

Taki stan rzeczy prowadzi do notorycznych spekulacji, manipulacji i
sporów na temat, kto jest Polakiem, a kto nim nie jest. Widać to bardzo wyraźnie na forach internetowych, gdzie anonimowi najczęściej internauci wyrażają w dosadny sposób swoje światopoglądowe przekonania. Wielu z nas chciałoby wiedzieć, jak jest naprawdę. Istnieje jednak obawa granicząca z pewnością, że żaden spis narodowy, ani badania socjologiczne nie dadzą w tej delikatnej, niemal intymnej, sprawie jednoznacznego rozstrzygnięcia. Dla dobra nas wszystkich, tych wierzących i tych niewierzących, warto te sprawy uregulować. Transparentność i jasne zasady poparte liczbami są zawsze czynnikami, które rozwiewają wątpliwości, a niedomówienia, tajemnice, przypuszczenia, pogłębiają je.

Jedynym wyjściem byłoby wprowadzenie, wzorem Niemiec, podatku kościelnego. Jest on obliczany jako 8-9 proc. (zależnie od landu) naliczonego podatku dochodowego i podatku od dochodów kapitałowych. Wbrew pozorom, pogodziłoby to nasz skłócony w tej kwestii naród. Kościół byłby finansowany przez wiernych, kontrowersyjna instytucja nieopodatkowanej „tacy” nie budziłaby tylu emocji.

W Niemczech nie ma problemu z ustaleniem ilu jest wyznawców poszczególnych religii. Nie trzeba robić w tym celu ankiet czy badań socjologicznych, bo
tam trzeba swoje wyznanie zadeklarować z chwilą zameldowania - czytamy na cmos.blox.pl.

Na stronie fronda.pl wypowiada się na ten temat ks. Witold Kuman, od ponad 20 lat posługujący w diecezji Pasau w Bawarii. Jego wypowiedź wyjaśnia, dlaczego polscy księża są przeciwni wprowadzeniu podobnych rozwiązań w Polsce. Twierdzi on, że podatek zabija ducha w kościele. Czy tylko?

Znajdź nas na Google+

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto