Informacja o drastycznych cięciach godzin nauczania języka nienieckiego w szkołach podstawowych na słubickim bruku rozpowszechniła się lotem błyskawicy. Larum podnieśli nauczyciele, którzy wyszperali w oświatowych planach budżetowych samorządu, że urodziła się koncepcja drastycznych cięć godzin nauki niemieckiego. Władze pragną bowiem preferować naukę języka angielskiego.
- Nauka języka niemieckiego, co jak co, ale w mieście graniczącym z Niemcami powinna być priorytetem! - chóralnie mówią rodzice uczniów. - Państwo polskie, jak dotąd, nie potrafi zapewnić młodym ludziom pracy – dorzucają kolejne argumenty za utrzymaniem dotychczasowych godzin lekcyjnych niemieckiego. - Teraz poprzez ograniczenie godzin, pragnie się uniemożliwić młodzieży wyjazd do Niemiec do godziwej pracy!
Ton spokojniejszy wypowiedziom rozżalonych mieszkańców próbują zasiać lokalne władze.
- Nie ma tutaj żadnej dywersji, żadnego wyrugowania, żadnych arbitralnych decyzji! -
mówi dla Wiadomości24pl. jeden z pracowników Wydziału Edukacji w słubickim ratuszu.
- Przecież to nie my, a dyrektorzy szkół zadecydują od nowego roku szkolnego, czy w ich placówkach będą nadal dodatkowe lekcje języka niemieckiego - pragnie wyjaśnić zamieszanie zastępca burmistrza Piotr Łuczyński.
Liderzy ratusza ponadto podpierają się wcześniejszymi opiniami mieszkańców Słubic, którzy zapragnęli, aby w mieście wiodącym językiem w nauczaniu był język angielski, podobnie jak w całej Polsce.
- Cały świat uczy się angielskiego, a jeżeli ambicją kogoś jest bycie robolem w Niemczech to droga wolna! – twierdzi jeden z rodziców 9-latka, Roman Maszewski. - Za dwadzieścia lat w Niemczech i tak będzie się tam mówić po turecku czy arabsku – dorzuca sarkastycznie.
Za tymi posunięciami, rzecz jasna, skrywają się pieniądze i gwałtowne poszukiwanie oszczędności. Słubice nie są wyjątkiem na samorządowej mapie Polski, gdzie budżet jest w opłakanym stanie z tasiemcowymi długami i zaciągniętymi pożyczkami.
Dyrektorzy szkół, w których ma dojść do obcięcia godzin nauki języka niemieckiego palcem jednej ręki wskazują, gdzie włodarze mają poszukać oszczędności.
- To likwidacja tworu pod szyldem Zespołu Administracyjnego Oświaty – stwierdzają. - Zamiast usprawnić funkcjonowanie szkół w gminie stał się miejscem zatrudnienia pociotków i „znajomych królika”. To krystaliczne dublowanie prac wydziału edukacji w magistracie.
By nie być gołosłownymi z marszu wyliczają: budżet ZAO to ponad 715 tys. zł, z czego aż 616 tys. zł pochłaniają wydatki na wynagrodzenie i ZUS! Pracuje tam 12 osób. Praca tychże osób oceniana jest bardzo źle.
- W szkołach nagminnie brakuje papieru toaletowego, mydeł i ręczników – donosi dla W24 jeden z nauczycieli, proszący o zachowanie anonimowości. - Na moment sytuacja ta zmieniła się na lepsze, bo akurat dzisiaj z „gospodarczą wizytą” w Słubicach od samego rana zjawiła się wojewoda lubuski Halina Hatka – uzupełnia nasz informator.
W tej chwili także pewne jest, że szkoły od nowego roku szkolnego nie otrzymają pieniędzy na kontynuowanie nauki niemieckiego w oparciu o tzw. godziny dyrektorskie, które rozszerzają naukę o dodatkowe godziny.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?