"Najnowsze przygody Mikołajka" to książka adresowana do najmłodszych. Ja tej książki na półce moich dzieci nie chcę. Dlaczego?
Pełno w niej kłótni, złości, zakłamania, intryg. Zabawne historie zdają się być wymuszone i naciągane. Brak w nich zarówno oryginalności, polotu jak i moralnego przesłania, które tak bardzo jest potrzebne w najmłodszych latach naszych pociech. Już od samego początku główny bohater staje się przyczyną kraksy rowerowej, która uchodzi mu na sucho. Była wina, były kłamstwa, nie ma kary.
W dalszej części opisywane są zasady relacji damsko-męskich i sposób w jaki dziewczyna wykorzystuje naiwność chłopców oraz wskazówki jak może to zrobić - to już dla mnie była mocna przesada.
Pomijając pomniejsze wady całej historii, dopatrzyłem się jednego ciekawego opisu, tak zwanej sytuacji bez wyjścia. Mianowicie przedstawiony został konflikt dwóch chłopców. Konflikt, który tak naprawdę nie istniał, ale wyimaginowali go sobie ich, nazwijmy to, koledzy, prowokując a wręcz wymuszając bójkę. Jest to jedyny ciekawy epizod tej książki, gdzie dziecko może nauczyć się czujności wobec podobnych zachowań i starać się oceniać sytuację własnymi oczyma, nie poddając się psychozie tłumu.
Jest jeszcze jeden epizod, który nie pozwala, by ta książka znalazła się u mnie na półce. Zdruzgotany byłem historią przywiązanego do drzewa ojca Mikołajka. O ile na początku była to świetna zabawa, to już samo zakończenie „"łapie się pod paragraf". Zaproszeni do domu uczestnicy zabawy, po jej zakończeniu zostawiają na polecenie pani domu przywiązanego do drzewa gospodarza. Śmieszne? Może, gdyby nie fakt, że mama nie pozwala Mikołajkowi rozpętać ojca i niemal despotyczną decyzją zabiera go do domu. Ma to stanowić swoistą karę za nieprzemyślane wypowiedzenie pewnego zdania i dać czas na przemyślenie sytuacji.
W tym miejscu pytam się: co ten epizod ma przekazać młodemu czytelnikowi? Czego ma nauczyć to przesłanie dziecko? Czy tak samo możemy zostawić przywiązaną do drzewa mamę, brata, siostrę, ciotkę? Czy można się kierować nauką z tej książki i każdego, kto palnął głupstwo, wiązać, zniewalać i upokarzać, by to sobie przemyślał?
Jak dla mnie prezentowana książka to populistyczna historyjka pisana dla pieniędzy, nie wnosząca żadnych bądź prawie żadnych wartości w życie młodego człowieka. Wprowadzająca za to niezłe zamieszanie w jego moralność. Myślę, że wprowadzanie wątłego uśmiechu na twarz dziecka oraz postawionych pytań, na które młody czytelnik nie uzyskał tak naprawdę żadnej odpowiedzi, stawia tę książkę w bladym świetle literatury dziecięcej.
Reasumując i wracając jednocześnie do analogii. "Najnowsze przygody Mikołajka" to „cegła” słaba i pełna wad, nie nadająca się do zbudowania solidnego zamku światopoglądu i wrażliwości młodego człowieka.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?