Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czyje zwycięstwo, czyja porażka?

Janusz Bartkiewicz
Janusz Bartkiewicz
20 rocznica czerwcowych wyborów 1989 roku obchodzona będzie jako wielkie święto dawnej tzw. opozycji demokratycznej, przy jednoczesnym całkowitym przemilczeniu roli i znaczenia Wojciecha Jaruzelskiego, pierwszego prezydenta III RP.

Zastanawiam się, jak mam traktować rocznicę zwycięstwa Solidarności z 4 czerwca 1989 r. kiedy wiem na pewno, że do wolnych już wyborów nie przystąpiło 45,6 proc. Polaków, a poparcia liście krajowej (35 najważniejszych osobistości PZPR) udzieliło aż 48 proc. glosujących. Takie spojrzenie na tamte wybory uświadamia mi, że ponad polowa Polaków nie zaufała Solidarności, jednocześnie wskazując rządzącej PZPR, że i im również nie wierzy. Ten nieufny stosunek do PZPR wydaje się zrozumiały, ale dlaczego społeczeństwo nie zechciało masowo zaufać Solidarności?

Powód był oczywisty, bo przez te dziewięć lat (1980-1989) solidarnościowej zawieruchy, Polacy mieli dość czasu, aby uświadomić sobie z kim i z czym mają do czynienia i to ich skutecznie przed masowym marszem do urn powstrzymało. Zatem swój głos poszli oddać jedynie wierni pretorianie tych dwóch przeciwstawnych sobie obozów. Reszta narodu pozostała w domu przyglądając się nieufnie temu, co miało się dziać dalej.

I teraz, 20 lat po tamtym wydarzeniu, odczuwam coś w rodzaju deja vu, widząc, że dzieje się coś, czego już wcześniej doświadczyłem. Solidarnościowe zadymy w stolicy, zmuszające policję do użycia pałek i gazu, hałaśliwa kłótnia w sprawie obchodów dnia 4 czerwca, czy ostatnio rozgrywki dotyczące debaty publicznej premiera z działaczami związkowymi z Solidarności, przywołały w pamięci obrazy wydarzeń z lat 80. XX wieku, których byłem bezpośrednim świadkiem.

Dziś Donald Tusk przekonuje się na własnej skórze, czym się kończą próby podjęcia merytorycznego dialogu z działaczami Solidarności, impregnowanymi na jakiekolwiek argumenty, informacje, prośby i nawoływania do zachowania umiaru i rozsądku. Wszystko, co odbiega od ich opisu rzeczywistości, wszystko, czego nie są w stanie zrozumieć, jawi im się jako jedna wielka czarna dziura, zagrażająca ICH podstawowym interesom, które nie koniecznie muszą być tożsame z interesami ludzi pracy.

Identycznie działo się w latach 80. XX wieku, jedynie skala arogancji i buty jest nieporównywalna. Wówczas, Jaruzelski, tak jak dziś Tusk, spotykał się z murem nienawiści i falą forsowanych, często idiotycznych i absurdalnych, pomysłów działaczy Solidarności, do których i Donald Tusk wtedy należał. W tamtych czasach działaczy tych charakteryzował, tak jak i dziś, całkowity brak odpowiedzialności za skutki własnych decyzji, odporność na wszelakie rzeczowe argumenty, posługiwanie się kłamstwem lub co najmniej półprawdami, arogancja i agresja oraz poczucie bezkarności i uzurpowanie prawa do nieprzestrzegania ustalonych norm postępowania.

Dziś widać wyraźnie, że mamy do czynienia, nie z działaczami reprezentującymi interes ludzi pracy (dawniej robotników), lecz z ludźmi walczącymi o SWOJE indywidualne interesy i interesiki, pod przykrywką związku zawodowego, któremu nawet legendarny już przywódca Solidarności Lech Wałęsa poparcia odmawia.

Oglądając to wszystko, myślę sobie z pewnym ubawieniem, że kiedyś Polska Ludowa dała robotnikom siłę i znaczenie, co przejawiało się np. w masowych i bezustannych demonstracjach,
z którymi władze tejże PRL musiały się liczyć i przed którymi w końcu ustąpili. Dziś okazuje się, że Solidarność siłę tą i znaczenie im odebrała, degradując do roli zwykłych wyrobników oczekujących na wypłatę, jak na łaskę Jaśnie Pana. Uwidaczniają to samotnie prowadzone walki o utrzymanie miejsc pracy czy o nędzne stuzłotowe podwyżki. Nikt, jak za czasów PRL, masowo nie staje w ich obronie i walkę toczą w okrutnej samotności.

W PRL walczyli o wcielenie w życie zasad socjalistycznego egalitaryzmu, dziś samotnie walczą o miejsce pracy, a często i kromkę chleba, co niestety w wielu przypadkach żadną metaforą nie jest. Zastanawiam się też, dlaczego nikt nie pamięta, że tą rocznicę mogą obchodzić tylko dlatego, że Jaruzelski zgodził się na wolne wybory i, co ważniejsze, uszanował ich wynik. I o tym nikt nie pamięta i nie chce mówić. I tak niepopularną dziś konstatacją, życzę PT Czytelnikom, wszystkiego najlepszego z okazji 20. rocznicy... no właśnie. Rocznicy czego?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto