W niedzielę, 1 marca, obchodzimy Dzień Żołnierzy Wyklętych. "Inka" jest ich symbolem, a jej śmierć bulwersuje do dzisiaj. Danuta Siedzikówna była sanitariuszką w 5. Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej. Została pojmana podczas odbierania medykamentów dla swojego oddziału. W areszcie była brutalnie przesłuchiwana i poniżana. Mimo to nie dała się złamać i nie zdradziła jakichkolwiek informacji na temat działalność oddziału mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka". Po kilku dniach "Inka" została skazana na dwukrotną karę śmierci. Oczekując na wyrok wysłała gryps z więzienia. Napisała w nim: "Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Karę wykonano 28 sierpnia przez strzał w tył głowy. W chwili śmierci "Inka" miała 17 lat.
Przez kilkadziesiąt lat nie było wiadomo, gdzie pochowano ciało Siedzikówny. Za identyfikacją "Inki" stoi Instytut Pamięci Narodowej, który od kilku lat prowadzi poszukiwania tajnych miejsc pochówku ofiar komunizmu. Celem IPN-u jest przywrócenie tożsamości żołnierzom walczącym po wojnie z ustrojem totalitarnym. Dzięki pracy Instytutu wiadomo, że zwłoki kobiety zostały pochowane na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.
Czytaj także: Od łusek karabinowych i guzików mundurowych po powstańczą opaskę. Pasjonat historii odkrywa przeszłość
Informację o identyfikacji podano podczas niedzielnej uroczystości w Pałacu Prezydenckim. Oprócz Siedzikówny noty identyfikacyjne odebrały również rodziny Mariana Kaczmarka, Józefa Kozłowskiego, Stanisława Kutryba i Edwarda Pytki.
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?