Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dennis Lehane „Mila księżycowego światła”. Recenzja

Monika Półbratek
Monika Półbratek
"Mila księżycowego światła" - okładka książki. Fot. Wydawnictwo Prószyński i S-ka
"Mila księżycowego światła" - okładka książki. Fot. Wydawnictwo Prószyński i S-ka "Mila księżycowego światła" - okładka książki. Fot. Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Najnowsza powieść autora "Wyspy tajemnic" to wybitny utwór, zmuszający czytelnika do podjęcia niełatwej decyzji: czy można się mylić, postępując słusznie z punktu widzenia prawa? I odwrotnie: czy można czynić źle, mając przy tym rację?

Dennis Lehane to autor dziewięciu powieści, spośród których wiele zostało zekranizowanych, m. in.: „Rzeka tajemnic”, „Wyspa tajemnic” i „Miasto niepokoju”. Jest to bez wątpienia jeden z najzdolniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich. Jego powieści czyta się lekko i przyjemnie, nawet pomimo faktu, iż dotyczą one najczęściej spraw trudnych, opisują sytuacje pełne sprzeczności, a nierzadko brutalne akty przemocy. Wynika to z faktu, iż w usta bohaterów swoich utworów Lehane wkłada często komentarze noszące pewne znamiona komizmu. Nawet w obliczu zagrożenia śmiercią bohaterowie powieści tego autora potrafią żartować z samych siebie czy sytuacji, w jakiej się znaleźli w danym momencie, a nawet bawić się słownymi gierkami. Nie znaczy to przy tym wcale, iż tego rodzaju ich zachowanie budzi w czytelniku jakieś wątpliwości. Postacie znane z książek pisarza są jak najbardziej prawdopodobne i nie różnią się zbytnio od realnych ludzi. Ludzkimi czynią ich rozterki, które przeżywają, gdyż życie bohaterów powieści tego autora zawsze pełne jest trudnych wyborów. Ich optymizm, odwaga i hart ducha pozwalają jednak czytelnikowi na lekkie odprężenie i łagodzą atmosferę, zwłaszcza wtedy, gdy opisywane sceny są brutalne i wywołują dreszcz silnych emocji.

„Mila księżycowego światła” nawiązuje tematycznie do jednej z wcześniejszych książek Dennisa Lehane, a konkretnie „Gdzie jesteś, Amando?”. Oba te utwory łączą zarówno główni bohaterowie, jak i problem zniknięcia tej samej dziewczynki. Obie posiadają cechy powieści sensacyjnej, detektywistycznej i kryminalnej. Każdy z tych utworów stanowi jednak odrębną całość i można przeczytać drugi, nie znając treści pierwszego, gdyż pomimo podobieństwa tematycznego, każde z tych dzieł opowiada zupełnie inną historię. Mimo wszystko przed przeczytaniem „Mili księżycowego światła” warto jest zapoznać się z treścią wcześniejszej powieści. Jeżeli nie poprzez przeczytanie książki, to przynajmniej poprzez obejrzenie filmu pod tym samym tytułem (tytuł oryginału: "Gone baby gone"), wyreżyserowanego przez Bena Afflecka. W „Gdzie jesteś, Amando?” autor stawia bowiem czytelnikowi pytanie o to, czy można mylić się, czyniąc dobrze lub też odwrotnie: czy można czynić źle, ale mieć rację. W „Mili księżycowego światła” Lehane rozwija tę problematykę, jednocześnie wyraźniej ukazując i uzasadniając stanowisko, które sam zdaje się zajmować w tej sprawie.

Amanda znika po raz pierwszy jako czteroletnia dziewczynka. Małżeństwo prywatnych detektywów – Patrick Kenzie i Angie Genaro – robią wszystko, by odnaleźć ją na prośbę jej ciotki. Po długich poszukiwaniach, pełni niepewności czy postępują słusznie, zwracają jej dziecko, mając świadomość faktu, iż porywacze dziewczynki chcieli tylko jej dobra, kochali ją i byliby dla niej lepszymi opiekunami niż matka - zaniedbująca dziecko narkomanka. To m. in. ten wybór będzie prześladował Patricka Kenzie przez resztę życia. Jak sam twierdzi, był to „konflikt etyki sytuacyjnej ze społeczną”, a on zdecydował się stanąć po stronie etyki społecznej. Choć jego działanie wydaje się w pełni usprawiedliwione, w kolejnej powieści Lehane zdaje się jednoznacznie potępiać decyzję detektywa, wkładając gorzkie słowa wymówki w słowa szesnastoletniej już Amandy. Ona sama nie uważa, iż wybór Patricka był dobrą decyzją, choć zdaje się rozumieć powody, dla których postąpił tak, a nie inaczej. Gdy dziewczyna znika po raz drugi, Patrick Kenzie stawia sobie za cel jej ponowne odnalezienie i zwrócenie rodzinie, co okazuje się nie mniej trudne i rodzi kolejne rozterki natury moralnej.

Jednak nawet w tej książce, w której wydaje się, iż autor potępia wybór głównego bohatera obu powieści, pozostaje pewne "ale": Amanda wyrosła na wyjątkowo inteligentną i porządną młodą kobietę, dbającą o rozwój swojej przyszłości, pomimo powrotu do rozbitego domu i zaniedbującej ją matki. Wybór Patricka Kenzie nie był zatem całkiem zły: Amanda stała się przeciwieństwem swojej matki, bo nie chciała być kimś takim, jak ona, zatem fakt, iż do niej wróciła, w ogólnym rozrachunku wywarł pozytywny wpływ na jej życie.

Zarówno w „Gdzie jesteś, Amando?”, jak i w „Mili księżycowego światła” Dennis Lehane stawia przed czytelnikiem wiele ważnych pytań, na które nie da się odpowiedzieć w sposób jednoznaczny. Dotyczą one bowiem problemów bez wyjścia, gdyż każde ich rozwiązanie ma zarówno swoje plusy, jak i minusy. Nie da się stwierdzić w stu procentach, który wybór jest trafny, gdyż uniemożliwia to znany z greckich tragedii konflikt tragiczny: żadna opcja nie jest dobra, bo tak naprawdę nie rozwiązuje sprawy, tylko wywołuje nieszczęście, ale któraś z nich musi zostać wybrana.

Warto przeczytać każdą z tych powieści, gdyż są nadzwyczaj wciągającymi lekturami, od których trudno jest się oderwać. Ich fabuła jest bardzo skomplikowana i nieustannie trzyma czytelnika w napięciu. Wspomniana w tej recenzji najważniejsza oś fabuły każdego z tych utworów, którą stanowi zniknięcie Amandy i związane z nim poszukiwania dziewczyny, to tylko punkt wyjścia dla mnóstwa innych wydarzeń. Wbrew temu, jak może się wydawać, recenzja nie zdradza bowiem nic ponad to, co można przeczytać z tyłu okładki każdej z tych książek.

Ponadto obydwie powieści stawiają wiele ważnych pytań, które każdy powinien sobie uświadomić i rozważyć wedle własnego uznania. Prowokują również do zastanowienia się nad innymi problemami społecznymi: czy urzędy powołane do tego, by ustalać, kto ma wychowywać dziecko słusznie mają do tego większe prawa niż ktoś, kto przygląda się z boku krzywdzonemu dziecku i sam chce mu zapewnić lepszy dom i lepsze życie? I skąd w ogóle wiadomo, jakie życie będzie dla tego dziecka lepsze, skoro nie znamy jego przyszłości i tego, do czego doprowadziłaby tego rodzaju decyzja? Czy na pewno zawsze prawo stoi ponad prywatnym osądem kogoś, kto jest bezpośrednio związany z daną sprawą…?

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto