Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Deportacja na Syberię. "Tym" muszę się z Wami podzielić

Tadeusz Śledziewski
Tadeusz Śledziewski
Jak odbywała się podróż do miejsc przeznaczenia, które znajdowały się w różnych regionach „Radzieckiego Raju” i jak się z niego wydostawano oraz dalsze losy polskich tułaczy zostały opisane w książce i nie będę o tym pisał.

Dzięki utrzymaniu znajomości ze swoją polonistką ze szkoły średniej i dzięki jej pamięci o mnie, miałem okazję uczestniczyć w prezentacji książki pt. „Kiedy Bóg odwrócił wzrok” autorstwa – cieszącego się podwójnym obywatelstwem, amerykańskim i polskim – pana Wiesława Adamczyka. Prezentacja odbyła się w Książnicy Szczecińskiej przy ul. Podgórnej. Po wprowadzeniu widzów w temat przez miłą „książniczkę”, zabrał głos autor.

- Dlaczego tak późno opisałem swoje dzieje, pytają mnie ludzie – zaczął. – Mi zaraz przyszło do głowy, że jego dzieje nie są tylko jego dziejami, ale tysięcy, a może i milionów ludności cywilnej deportowanej ze wschodnich Polskich Kresów zajętych przez Armię Czerwoną. Mnie –siedmioletniego chłopca – „deportacja” wyrwała z rodzinnego domu w majową noc – dokładnie z 14 na 15 maja 1940 roku – mówił dalej Pan Wiesław. Wtedy zabrano matkę z trójką dzieci, wsadzono na ciężarówkę i wywieziono do punktu zbornego, którym było stare więzienie w Równem.

Mojego ojca z nami nie było. Był kapitanem Wojska Polskiego i już wcześniej poszedł na wojnę. – Dopiero po kilku tygodniach zawieźli nas na stację kolejową gdzie już stał podstawiony pociąg z wagonami do transportu bydła. Wagony te służyły nam wszystkim zgromadzonym do podróży w nieznane.

Jak odbywała się podróż do miejsc przeznaczenia, które znajdowały się w różnych regionach „Radzieckiego Raju” i jak się z niego wydostawano oraz dalsze losy polskich tułaczy zostały opisane w książce i nie będę o tym pisał. Pan Wiesław, odpowiadając na wspomniane wcześniej pytania zadawane mu prze ludzi, odpowiedział, że nie był w stanie, wcześniej wejść w tak bliski kontakt uczuciowy wymagany do opisania w sposób zrozumiały, interesujący i jednocześnie pobudzający czytelnika uczuciowo, bo mógłby tego nie wytrzymać psychicznie. – Było to dla mnie za bolesne, abym mógł na swoje i moich bliskich zmagania z brutalnym losem, a szczególnie
śmierć matki u progu wolności, patrzeć z dystansem umożliwiającym pisanie książki.

O czym nie wiedziałem

Wspomnę jeszcze o tym, co powiedział nam pan Wiesław – a o czym ja dotychczas nie wiedziałem. Otóż pan Wiesław powiedział, że Polska, już po zakończeniu wojny, została zdradzona przez koalicyjne Mocarstwa Zachodnie. Zdrada polegała na tzw. „zmowie milczenia”. Tak Amerykanie, jak i Anglicy w procesie norymberskim z przyczyn koniunkturalnych nie podjęli zdecydowanych działań zmierzających ku wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej – mimo że występowały ku temu powody, m.in. znane publicznie poszlaki i fakty. Nie sprzeciwili się oskarżeniu III Rzeszy o ludobójstwo na polskich oficerach przez radzieckiego prokuratora. Mówiąc prosto: zrobili to dla „świętego” spokoju. Problem jednak został. Od siebie dodam: czy pozostał tylko ten jeden problem związany z ludobójstwem katyńskim? Z tego co się orientuję pozostało jeszcze wiele problemów ludobójstwa na Polakach dokonanych przez inne narody. Być może kiedyś i nimi ludzie – nie tylko Polacy – się zainteresują.

A książka?

Książkę przeczytajcie, chociażby dlatego, żeby dowiedzieć się, co czuje człowiek, a szczególnie dziecko, gdy zostaje wyrwany z rodzinnego gniazda i wywieziony w nieznane obce strony z dala od „Rodzinnej Ziemi–Matki”. I aby się przekonać, że to, co pisał Adam Mickiewicz w inwokacji: „Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie. Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił” - nie jest li tylko czczym frazesem, przekazem poetyckim użytym w celu wprowadzenia czytelnika w stosowny nastrój.

Moje zastrzeżenia

W mojej głowie po przeczytaniu książki powstały pewne zastrzeżenia do postrzegania ówczesnej, zagmatwanej, poplątanej w gąszczu wydarzeń wojennych rzeczywistości i
hierarchii tych wydarzeń, czyli ulokowania ich na „skali” wielkości okrucieństwa i ludzkich cierpień. Wydaje mi się, że drugą wojnę światową można porównać do lawiny skalnej, która zaczyna się od wypadnięcia z podłoża zbocza małego kamyka. I to wypadnięcie powodowało dalsze kolejne ruchy coraz to większych głazów. I właśnie te zbrodnie, eksterminacje, mordy, wszelkiego rodzaju cierpienia zadawane ludziom przez ludzi, to są te różnej wielkości głazy staczającej się po zboczu ludzkiej egzystencji na tym „łez padole”.

Mi chodzi o to, że w ocenie powojennej jedne głazy zostały w ludzkiej wyobraźni wyolbrzymione, a drugie pomniejszone. Nie czuję się na siłach, aby którykolwiek z głazów pomniejszać. Chciałbym jednak wielkość jednego z głazów – którego rozmiarów moim zdaniem nie dostrzeżono – uwydatnić. Tym pomniejszonym głazem – wojennej lawiny – jest deportacja, a właściwie olbrzymia ilość ofiar i cierpień, jakie ona spowodowała. Informacje o Holokauście, o zbrodni katyńskiej i ich ofiarach można znaleźć na każdym kroku. Natomiast informacji o ilości ofiar poniesionych w trakcie deportacji i w czasie pobytu na „niegościnnych” terenach sowieckiej Syberii, nie mogłem się doszukać. Nie twierdzę, że ich w ogóle nie ma. Nie przykłada się również dostatecznej wagi do przebytych przedśmiertnych męczarni ludzi umierających wskutek chorób zakaźnych, z zimna i głodu, czy też z przemęczenia. A czy ktoś wyliczył, ile to maleńkich dzieci zmarło w czasie wywózki na sybir, na skutek nieludzkich warunków panujących tak w czasie podróży, jak i podczas pobytu na zesłaniu? Dobrze by było, aby historycy przybliżyli ludziom rozmiar owego „głazu”, który ja bym nazwał „Zsyłki i Deportacje Drugiej Wojny Światowej”. Należało by to zrobić, chociażby dlatego, aby mógł on znaleźć odpowiednią pozycję w świadomości i odczuciach kolejnych pokoleń ludzkości.

Gdyby ktoś zechciał nabyć książkę wystarczy wpisać jej tytuł w wyszukiwarkę „Google”. Tam ukaże się wiele sposobów na to.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto