Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Deregulacja zawodów czyli "róbta, co chceta"!

Redakcja
W sytuacji, kiedy nasz system kształcenia stara się z różnym skutkiem przygotować ludzi do określonego zawodu, czyli stworzyć fachowca, rząd proponuje, żeby każdy uznał się za kompetentnego we wszystkim, co mu przyjdzie do głowy.

Bez formalnie nabytej wiedzy, kompetencji i doświadczenia w nowym zawodzie. Po prostu zamieniam jedno zajęcie na drugie. Uczyć się będę na błędach, a że po drodze narobię szkody klientom... Listonosz zajmie się hydrauliką, były policjant zostanie taksówkarzem, pielęgniarka zamarzy, żeby zostać aktorką, a
aktorka chirurgiem. Zaroi się od amatorów, ćwierćinteligentów i ćwierćfachowców. Po co jakieś kryteria zawodowe? Niech żyje wszechkompetencja!

Protestują w imię choćby zdrowego rozsądku przedstawiciele zawodów, które
mają być zderegulowane. Za ustawą są bezrobotni. Chociaż ich przygotowanie
zawodowe najwyraźniej nie jest nikomu potrzebne, liczą, że załapią się na jakąś robotę, na której się kompletnie nie znają. Bez dyplomu, bez egzaminu, bez papierów... Rząd liczy, że dzięki temu spadnie bezrobocie. Zwiększy się zatrudnienie, co jednak nie zwiększy ilości nieufnych klientów. Gdy wzrośnie
konkurencja na rynku pracy, spadną zarobki. Rząd będzie zarabiał tyle samo,
a nawet więcej. Usługi potanieją, co uraduje ludzi, którzy wolą niską cenę
od jakości usługi i produktu. W czasach, kiedy wszystko "spsiało", to może się
udać.

To otwieranie szerokiej drogi dla wszelkiego typu dyletantów. Podważanie znaczenia szkolnictwa i potrzeby zdobywania specjalistycznej wiedzy. A przecież
zależy nam na rozwoju nauki i chronieniu społeczeństwa przed debilizmem. Jeszcze trochę, a zaczniemy likwidować uczelnie, bo szkoły już likwidujemy.
Po co nam szkoły artystyczne, skoro gospodyni domowa może mieć wystawę w Zachęcie, a na scenach teatralnych i w telewizyjnych serialach wiodą prym amatorzy bez warsztatu i często bez talentu ? Jak rozpoznać, kto fachowiec ?
Dzisiaj profesjonalistą staje się ten, kto się potrafi sprzedać. W myśl zasady: głupi to kupią. Nie dziwi już, że takie pomysły rodzą się w głowach polityków.
Bo jak w ich niekompetentnych i mało wykształconych głowach może się urodzić
coś mądrego. Ile tutaj dyletantów, ile złych ustaw, głupich przepisów... Minister Sprawiedliwości, który forsuje ten pomysł, jest z zawodu... filozofem katolickim, a minister pracy i polityki społecznej to... lekarz. To ci dopiero stosowne kompetencje i wiedza!

Pycha i zadufanie w sobie. Komercjalizacja rozumu. Pochwała głupoty.
Jak może być dobrze?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto