Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Diabeł tkwi w szczegółach... świętując Dzień Dziecka

michalmazik
michalmazik
Nastał już zmrok, kiedy koledzy w międzynarodowym składzie, taszcząc ogromne, tekturowe pudło, zapukali do mych drzwi. - Michal, rychlej, do p... - pośpieszał mnie Słowak ciągle trzymający pudełko, jakby się obawiał, że niesie ładunek wybuchowy.

Wiedziałem, że coś się święci, ale otworzyłem drzwi. Ciekawość jak zwykle zwyciężyła. Byłem pewien, że chcą mnie zamknąć w tym wielkim jak pół szafy pudle. Różne numery robiło się w pracy i po pracy, zaczynając od zawijania kolegom karawanu folią, tak, aby rano nie mogli otworzyć drzwi, przez postarzałe już malowanie twarzy i na wrzucaniu delikwenta do niewielkiej kadzi z odrzutami z malin skończywszy.

"Nie tym razem" - mrugnął porozumiewawczo kolega, jakby wyczuwając moje myśli.
- Najlepszego z okazji Dnia Dziecka - zawołali chórem. Podrapałem się za głowę. Dzieckiem już dawno nie byłem, pracowałem wtedy legalnie w Anglii, więc chyba wyglądałem na dorosłego? Nic, jak mam dostać ciekawy prezent, to mogę zrobić kilka kroków w przeszłość i znów poczuć się dzieckiem.

- Kupiliście mi telewizor czy fortepian na części? - zapytałem, coraz bardziej zaintrygowany.
Kiedy podszedł kolejny Słowak z kamerą, jasne stało się, że kawał to musiał być nielichy. Ktoś wpadł na świetny pomysł. Innym robiłem dowcipy, teraz przyszła kryska na matyska.
- Co tam spakowaliście - skrzynię śliwowicy? - dociekałem.
- Kukaj, hej - tylko to usłyszałem w odpowiedzi.

Nastała całkowita cisza. Niemal czuło się wibrację powietrza. Postanowiłem chwilę tę odrobinę celebrować. Byłem w końcu ponad dwudziestoletnim dzieckiem i z tej okazji w Dzień Dziecka dostałem prezent. Pomyślałem, że przydałaby się mikrofalówka i zacząłem rozpakowywać pudło.
Po obcięciu, obdarciu ogromnych ilości taśmy, dostałem się w końcu do wnętrza. Wymacałem ręką, wciąż bacznie obserwując kolegów czy nie szykują mi jakiegoś numeru. Wyczekiwali.
Pod skrawkami folii, papieru, wstążek i innych śmieci poczułem nieregularną teksturę. Złapałem mocniej i z pudła wyciągnąłem... kolejne pudło. Znajomi wybuchnęli śmiechem. Nie poddawaj się, krzyczeli.

To mniejsze pudło dużo ciężej było otworzyć. Mimo posiadania nożyczek, umęczyłem się, zanim włamałem się do środka. Nie wierzyłem własnym oczom. W środku znajdowało się obczepione tekturkami po papierze toaletowym kolejne... pudełko. Niczym rosyjskie laleczki...
Miałem ochotę rzucić to i pójść do pokoju, ale zagrodzono mi drogę. Moja misja nie skończyła się. Szarpałem się ponownie z pudełkiem, wyrywając najpierw tubki po papierze toaletowym, by po operacji tej wyciągnąć kolejne pudełko i potem... jeszcze jedno.

Minęło około 30 minut, gdy zacząłem rozpakowywać prezent i jeszcze nie dotarłem do celu. Kamerzysta trochę się już znudził, ale nie wyłączał kamerki. Ja grzebałem się nadal z pudełkami zaśmiecając trawnik tekstura, folią, papierem, taśmą i innymi odpadkami.
Pracowałem na farmie malinowej już kilka tygodni i miałem tych owoców serdecznie dość. Rano maliny, w południe maliny, wieczorem maliny. Śniły się... maliny.

Musiałem mieć "morderstwo" w oczach, gdy po długich próbach z ostatniego, obklejonego wzdłuż i wszerz pudełeczka wyciągnąłem... prezent - paletkę z malinami. Znajomi cofnęli się, widząc moją minę. Przez usta wyszło kilka popularnych, polskich słów. I Polacy, i Słowacy zrozumieli nazbyt dobrze. Ktoś ogarnął się i krzyknął, żebym jeszcze zajrzał do jednego z większych pudełek. Sprawdzałem wszystkie. Były wypchane rupieciami, które teraz walały się po dnach. Sięgnąłem ręką do trzeciego z rzędu pudła... i wyciągnąłem flaszkę śliwowicy.

- Dobry kamrat - pochwalili południowi sąsiedzi - wyczuł nosem. Zaprosiłem kolegów do altanki. Prezent w szybkim czasie został skonsumowany... Zbyt szybkim. Ucieszony z podarunku byłem podwójnie. Jedno, że kamraci wiedzieli, co należy podarować, po drugie sposób opakowania prezentu robił wrażenie. Jak to się mówi potocznie: Diabeł tkwi w szczegółach...

Historia wypisana na zszarpanej, tekturze po pudełku...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto