Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nie potrafimy dawać?

Sylwia Legutko
Sylwia Legutko
Sylwia Legutko
Czy nie uważacie, że stosunek do problemu brania i dawania wytworzony w dzieciństwie, jest tym, co pozostaje w nas w dorosłym życiu?

Zaprzyjaźniona emerytka wiele sił, środków i czasu poświęca na pielęgnowanie sędziwej sąsiadki, którą przynajmniej dwa razy w tygodniu odwiedza w szpitalu, karmi domowym ciastem. - Sama niewiele masz, a dzielisz się wszystkim - powiedział ktoś, kto przypatrywał się owej sprawie z boku, co emerytka skwitowała skromnym: ”coo tam…”. Bowiem miała zwyczaj pomniejszać znaczenie swego dobrodziejstwa. Do wszystkich ludzkich poczynań miała przemyślany i filozoficzny stosunek. Od dawna wiedziała, że właściwie wszystko, co dzieje się pomiędzy ludźmi opiera się na bardzo prostym układzie brania i dawania. Przyznała, że to co obecnie czyni dla starej i chorej sąsiadki, jest nie tylko odruchem serca, ale i spłatą długu wdzięczności. Kiedyś w przeszłości sąsiadka pielęgnowała ją w chorobie można powiedzieć, że uratowała jej życie.

Czy nie trzeba pomagać przynajmniej tym, którzy tobie kiedyś pomogli? Ktoś, kto owej rozmowie przysłuchiwał się uważnie dodał, że w całej pełni zgadza się z ostatnią maksymą, jednakże należy do tych, którzy nigdy nie obiecywali sobie po ludziach zbyt wiele. Koniecznie chciałby tu dorzucić jedną myśl, jeśli już ktoś nie czuje się na siłach, żeby spłacić swe długi wdzięczności, niechby chociaż wyznawał tę jedyną zasadę - tym, co mi w życiu pomogli, nie będę szkodził!

Emerytka uznała to za żart. Doprawdy, nie wyobraża sobie, by można było świadomie niewdzięcznością odpłacać komuś za otrzymane dobro i nie chcieć nie dać nic w zamian. Chociaż, znając życie wie, że tak czasem bywa. Zna na przykład osobę, która być może chętnie uczyniłaby coś dla innych, podzieliła się tym co ma, gdyby nie to, że zaraz zaczyna dręczyć ją obawa, oto iż daje się komuś wykorzystywać. No więc odmawia „nie ma głupich, sami sobie radźcie!” - Czy to nie są czasem cechy wrodzone, a może nabyte w dzieciństwie? Ma okazję obserwować pod tym kątem dzieci (opieka nad dwojgiem maluchów dorabia do skromnej emerytury). Starsze z nich potrafi usiąść na nowej zabawce, długo tkwić w niewygodnej pozycji, jedynie dlatego, żeby drugie nie mogło wziąć jej do ręki ani na chwilę. Mała posiadaczka kieruje się dwoma zasadami: po pierwsze, nic nikomu nie dać, po drugie, uczynić wszystko, by wyłudzić od innych dzieci to, co one mają. I jakże skomplikowaną i zabawną zarazem opanowała technikę otrzymywania „czegoś za byle co”.

Czy nie uważacie, że właśnie ten stosunek do problemu brania i dawania wytworzony w dzieciństwie jest tym, co pozostaje w nas w dorosłym życiu? Długo chodziła wczoraj po mieście, szukając w sklepach czegoś, co nadawałoby się na prezent dla koleżanki. Bez prezentu na imieninach czułaby się źle. Jeżeli człowiek coś od innych otrzymuje to rodzi potrzebę rewanżu. A w ogóle wartość daru i tego, który otrzymujemy i tego, który dajemy - jakie to względne! W czasie niedostatku podarował jej ktoś na urodziny kilo boczku i był to dar wręcz królewski.

Pamięta też drogi serwis, podarowany jej przed laty przez męża. Kupił go bez zastanowienia, pierwszy lepszy, byle szybciej mieć to z głowy. Nie lubiła tego serwisu. Ale do dziś jak najcenniejszą pamiątkę przechowuje glinianą miseczkę, wykonaną dla niej własnoręcznie przez syna. Są na niej odbite ślady dziecinnych rączek. Różnie więc z tymi darami bywa, są cenne i bezcenne. To zależy… A bywa też, że najcenniejszą rzeczą, którą komuś możemy ofiarować jest nie żaden konkretny przedmiot, a dajmy na to czas.

Żeby dawać, trzeba najpierw mieć! To sentencjonalne zdanie rzuciła pewnego razu osoba, o której skądinąd wiadomo było, że rzadko komu co dała, a jeśli już to wymówiła. Na dodatek miała nieznośny zwyczaj zróżnicowanego traktowania ludzi w zależnościom tego, co od kogoś ewentualnie może uzyskać. Z reguły przestawała definitywnie utrzymywać jakiekolwiek kontakty z tymi, którzy po jakiś tam losowych perypetiach ”nic już nie mogli”, nie znosi także tych, którzy coś tam obiecają, a potem na zrealizowanie obietnicy trzeba długo czekać. A życie nasze nie czeka tylko z dnia na dzień nam ucieka. Ktoś mądry powiedział: „odrobina dobra okazana drugiemu człowiekowi, lepsza jest niż cała miłość do ludzkości” - i tego się trzymajmy.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto