W Warszawie miało się odbyć piękne piłkarskie widowisko. Na Stadion Narodowy, którego całkowity koszt budowy wyniósł 1,915 mld zł, przybyły reprezentacje Polski i Anglii, delegaci UEFA, obserwatorzy, tysiące kibiców z różnych zakątków Polski oraz fani drużyny "Trzech Lwów". Mecz grupy H miał rozpocząć się o godz. 21 jednak... nad Stadionem Narodowym w Warszawie lało, a boisko nie nadawało się do gry. Sędziowie rzucali na murawę piłkę, która grzęzła w kałużach i w ogóle się nie odbijała. Według przepisów mecz powinien zostać rozegrany w takich samych warunkach, w jakich odbył się oficjalny trening. Problem polegał na tym, że trening odbył się przy suchej murawie. W ekstremalnych sytuacjach kwestia zamknięcia dachu jest rozpatrywana indywidualnie.
Na podstronie Wikipedia.pl dotyczącej Stadionu Narodowego w Warszawie znajdujemy informację: "Częściowo przezroczysty zamykany dach, został wykonany z włókna szklanego pokrytego warstwą teflonu, odpornego na zgniecenie oraz działanie czynników atmosferycznych (deszcz, żar słońca, utrzymuje do 18 cm mokrego śniegu)". Mimo znanych prognoz meteorologicznych, nie została podjęta decyzja o zamknięciu dachu na stadionie w Warszawie. Dlaczego?
W komunikacie Narodowego Centrum Sportu czytamy: "Narodowe Centrum Sportu informuje, że zgodnie z informacją od organizatora meczu Polska - Anglia, Polskiego Związku Piłki Nożnej, żadna ze stron spotkania nie chciała grać przy zamkniętym dachu. Na zasunięcie dachu muszą zgodzić się delegat meczu, obserwatorzy i drużyny. Żadna ze stron nie chciała jednak takiego rozwiązania". Otwarty dach miał zagwarantować, że podczas meczu nie byłoby duszno. Pamiętajmy jednak, że w meczu otwarcia Euro 2012, podczas spotkania Polska - Grecja w dniu 8 czerwca przy temperaturze powietrza 28 st. C dach został zamknięty.
Delegat FIFA zdecydował, że mecz się nie odbył. "Wcześniej nie zasłoniliśmy dachu, bo takie było życzenie organizatora meczu, czyli PZPN" - powiedział w rozmowie przed kamerami Polsatu Sport, dyrektor Narodowego Centrum Sportu Robert Wojtaś.
Podobna sytuacja miała miejsce przed spotkaniem Euro 2012 Ukraina - Francja w Doniecku. Nad stadionem doszło do oberwania chmury. Rozpoczęcie rywalizacji przesunięto o godzinę, a w błyskawicznym tempie na murawę ruszyła obsługa obiektu i zaczęła usuwać nadmiar wody. W Warszawie nikt nawet nie próbował tego robić. Dlaczego? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi.
Niestety to co się stało na jednym z najnowocześniejszych stadionów w Europie, to gigantyczna kompromitacja, wstyd na cały piłkarski świat, a gwizdy i wyzwiska, które dało się słyszeć nawet podczas transmisji telewizyjnej, moim zdaniem były i tak zbyt łagodne.
Ostatecznie zgodnie z ustaleniami FIFA i obu stron piłkarze zagrają (o ile stan murawy na to pozwoli) w środę o godz. 17. Regulamin FIFA stanowi, że jeśli spotkanie nie może się odbyć w zaplanowanym terminie, wówczas można je przenieść na następny dzień.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?