Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nikogo nie obchodzi Kosowo?

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Flaga Republiki Kosowa (http://www.flickr.com/photos/kosovofuture/3338043831/)
Flaga Republiki Kosowa (http://www.flickr.com/photos/kosovofuture/3338043831/) Kosovo Future Maker, CC
Od momentu, kiedy ponad 2 lata temu serbska prowincja ogłosiła niepodległość, nadal jej przyszłość jest niepewna. Mimo pomocy organizacji międzynarodowych, Kosowo po prostu potrzebuje normalnego wsparcia cywilizowanego świata.

Pod koniec maja 2011 r. w Warszawie odbył się kolejny szczyt przywódców Europy Środkowo-Wschodniej, z honorowym udziałem prezydenta USA. Na spotkaniu pojawiła się również pani prezydent Republiki Kosowa, Atifete Jahjaga. Jej zaproszenie spowodowało bojkot spotkania przez przywódców Serbii (władze w Belgradzie nadal uznają Kosowo za swoją prowincję i integralną cześć kraju) oraz Rumunii, która nie uznaje Kosowa za niepodległe państwo. Wydawać by się mogło, że to tylko dyplomatyczny zgrzyt, ale kryje on w sobie wciąż nierozwiązany problem akceptacji zbuntowanej serbskiej prowincji, która czeka na wsparcie demokratycznego świata.

Historia Kosowa, zwłaszcza najnowsza, pokazuje jak wiele wycierpieli mieszkańcy serbskiej prowincji. Od XII wieku tereny Kosowa znajdują się w granicach państwa serbskiego. Od tego momentu przechodziły one w posiadanie innych nacji m.in. Turcji. W XVII wieku miał miejsce znaczny przypływ do Kosowa, ludności albańskiej, która do dziś jest tu dominującą grupą etniczną (90 proc. mieszkańców kraju). Do momentu rozpadu socjalistycznej Jugosławii, Kosowo znajdowało się pod panowaniem Serbów (jako region autonomiczny). Obserwując demokratyczne zmiany w Europie, Albańczycy również zapragnęli niezależności, ogłaszając w 1990 r. niepodległość. Rok później w specjalnym referendum, mieszkańcy Kosowa opowiedzieli się jednogłośnie za oddzieleniem do Serbii (99 proc.), a w 1992 r. wyłonili własny parlament oraz przywódcę. Został nim Ibrahim Rugova, który za wszelką cenę dążył do pokojowego rozwiązania konfliktu na Bałkanach.

Albańczycy stworzyli wówczas podziemne państwo, z własnym systemem władz, oświaty oraz opieki zdrowotnej. Przy okazji bojkotowali wszelkie oficjalne instytucje serbskie. W latach 1998–99 trwała wojna albańsko-jugosłowiańska (spowodowała ona śmierć ponad 10 tys. osób), która spowodowała exodus mieszkańców pochodzenia albańskiego. Dopiero zbrojna interwencja NATO w 1999 r., dała szansę na zawarcie porozumienia pokojowego, które ustanawiało przejście Kosowa pod zarząd ONZ i ochronę sił pokojowych pod dowództwem NATO. Ten układ respektowano przez bardzo wiele długich lat, ale rozpad Serbii i Czarnogóry w 2006 r., dał sygnał miejscowym władzom z Prisztinie (stolica Kosowa), że czas również upomnieć się o własną niezależność. 17 lutego 2008 r. lokalny parlament jednostronnie proklamował (wbrew Serbii i kosowskim Serbom, stanowiącym drugą największą grupę etniczną w prowincji) niepodległość, uznaną do dnia dzisiejszego zaledwie przez 75 państw. Ale co najważniejsze dla władz Kosowa - przez Stany Zjednoczone i większość krajów Unii Europejskiej.

Po trzech latach od ogłoszenia niepodległości, Kosowo wciąż ma nieustabilizowaną sytuację wewnętrzną. Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych odnotowano niską frekwencję (47,5 proc.), a zwycięstwo w nich odniosła Demokratyczna Partia Kosowa, która jest spadkobierczynią zbrodniczej spuścizny UÇK (Armia Wyzwolenia Kosowa) - organizacji uznanej za terrorystyczną. Po skandalu z wyborem prezydenta kraju, przywódcą została wcześniej wspominana Atifete Jahjaga - kosowska policjantka, która wcześniej nie miała kontaktów z polityką na tak wysokim szczeblu. Polityka zagraniczna rządu w Prisztinie nie odnosi póki co, hucznie zapowiadanych efektów - państwo wciąż nie jest oficjalnie uznane przez ONZ za niepodległe, a w ciągu ostatnich trzech lat nie stało się również członkiem innych organizacji międzynarodowych. Nieoceniona okazuje się tutaj pomoc Unii Europejskiej oraz USA - które na każdym kroku starają się walczyć o dobre imię młodego, kosowskiego państwa. Jednak niedawno ujawnione przez portal Wikileaks notatki amerykańskich dyplomatów, wskazują na spory brak zaufania do działań UE, która nie zważając na pogorszenie stosunków z Rosją, bardzo wspiera nowo-powstałe, albańskie państwo.

Z depesz ambasador USA w Prisztinie, Tiny Kaidanov, możemy się dowiedzieć, że w rok po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo, "Europa w zasadzie odpuściła zainteresowanie problemem Bałkanów". Jej zdaniem, północ kraju głównie zamieszkiwana przez mniejszość Serbską, całkowicie znajduje się poza kontrolą władz republiki. Przy okazji ogłosiła fiasko misji Unii Europejskiej w zakresie praworządności (EULEX), ponieważ nadal nie udaje się zachować integralności Kosowa i nadal nie mówi jednym głosem - niepodległość serbskiej prowincji nie uznaje Hiszpania, Słowacja, Bułgaria, Grecja i Cypr. Póki co również nie udało się przekonać Belgradu do ustąpienia z roszczeń wobec Kosowa - serbskie władze nadal uznają zbuntowany region jako swoją prowincję.
Prawda na temat najmłodszego państwa w Europie jest prosta i niestety brutalna - istnieje ono tylko dzięki wsparciu społeczności międzynarodowej. Obecnie dług zagraniczny Kosowa wynosi około 1,3 miliarda dolarów (co ciekawe, jest on nadal obsługiwany przez rząd w Belgradzie). Władzom w Prisztinie również bardzo ciężko wziąć jakikolwiek kredyt, ponieważ nieuregulowany status polityczny na arenie międzynarodowej odstrasza wszelkie banki i instytucje finansowe.

Prawdziwym problemem, zagrażającym rozwojowi Kosowa jest bardzo wysoka, jak na Europę, stopa bezrobocia - oficjalnie wynosi 45 proc. ale w rzeczywistości może być o wiele większa. Jeszcze bardziej alarmująca jest sytuacja młodych mieszkańców kraju - nawet 70 proc. osób do 30. roku życia nie ma pracy, a co za tym idzie nie widzi swojej przyszłości w Kosowie. Kraj również zmaga się z bardzo niskim poziomem edukacji - tylko 1 proc. mieszkańców posiada wykształcenie wyższe, a 60 proc. nie skończyło żadnej szkoły. Kosowo ma jednak jeden atut - kraj jest bardzo bogaty w surowce naturalne. Według wstępnych szacunków, znajdować się tu może 14 miliardów ton węgla brunatnego. Poza tym znajduje się tutaj wiele zasobów ołowiu, cynku czy srebra. Problem polega jednak na tym, że w górzystych terenach Kosowa bardzo trudno rozpocząć wydobycie na szeroką skalę. Ale wydaje się, że górnictwo jest jedyną szansą, zapewniającą gospodarczy byt nowemu państwu (Dyrekcja ds. Górnictwa i Minerałów oraz Bank Światowy szacują, że wartość surowców znajdujących się na terenie Kosowa może wynosić 13,5 mld Euro).

Czy w Kosowie mogą wystąpić protesty, podobne do tych obserwowanych w świecie arabskim? Biorąc pod uwagę odsetek ludzi młodych względem wszystkich mieszkańców kraju (osoby powyżej 65 lat niecałe 7 proc. społeczeństwa), jest to możliwe ale statystyki to nie wszystko. Pomimo braku jakichkolwiek perspektyw, młodzi mieszkańcy kraju po prostu się boją utracenia niedawno zdobytej choć częściowej niezależności. To przykre, ale społeczeństwo nękane długoletnią wojną oraz bardzo niskim poziomem życia (z budżetu kraju przypada tylko 75 euro na każde gospodarstwo domowe), wybiera życie w biedzie oraz ubóstwie niż walkę o lepsze jutro. Takie warunki sprzyjają rozwojowi procederom przestępczym - nawet 65 proc. światowych transakcji heroiny jest transferowane przez terytorium Kosowa.

Narkotyki to główny problem z jakim muszą się zmagać miejscowe organy ścigania ale nie jedyny. Według informacji portalu gunpolicy.org, w rękach mieszkańców kraju jest aż 415 tys. sztuk broni palnej. Również codziennością dla Kosowian jest wszechobecna korupcja, nawet na najwyższych szczeblach władzy.

Jaką przyszłość czeka Kosowo? Trudno oceniać, nawet w perspektywie najbliższych pięciu lat. Bałkany są tak niestabilnym regionem, że nie można wykluczyć każdego scenariusza. Jednak najgorsze, co może spotkać serbską, zbuntowaną prowincję to zapomnienie - jeśli świat, a zwłaszcza Unia Europejska, zostawi Kosowo "samemu sobie", skutki mogą być katastrofalne. Ale nadzieja umiera ostatnia, jak mawiała Halina Birenbaum.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto