Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego religia (nie) jest złem?

Jan Piotr Ziółkowski
Jan Piotr Ziółkowski
Ewolucja - jeden ze stałych "punktów programu" przy wykpiwaniu wiary chrześcijańskiej.
Ewolucja - jeden ze stałych "punktów programu" przy wykpiwaniu wiary chrześcijańskiej. Jan Piotr Ziółkowski
Religia to przewrotny sposób ujarzmiania tego, co zawsze było nie do ujarzmienia. Obecnie staje się tworem funkcjonującym w oderwaniu od wiary.

Jest to polemika z tekstem Mieczysława Cenina pod podobnym tytułem (link). Celowo naśladowany jest porządek wypowiedzi, zmieniono tylko sens, to znaczy, że religii nie powinno się traktować jako wiary w Boga. Zjednoczenie dzieł człowieka z dziełami Boga i oparta o to krytyka całości są przejawem antropocentryzmu w masońskim stylu.

Podstawową funkcją religii jest ujęcie określonego bytu, tj. Boga, za pomocą nieokreślonego zestawu interpretacji, tworzenie sztucznego obrazu horyzontu, który otwiera się przed każdym, kto naprawdę Boga szuka. I właśnie owo tworzenie, malowanie, przy którym człowiek posługuje się ograniczonymi kategoriami poznawczymi, prowadzi do samookłamywania się.

Nie o to chodzi, że doktryny są absurdalne, ale w ogóle, że są. Żydzi nie mają doktryn, a mimo to czczą tego samego Boga najdłużej ze wszystkich narodów. Mówienie o absurdalności w odniesieniu do Biblii to ignorancja sfery nadnaturalnej, owoc pychy. Stąd bierze się też osąd, że biblijne nauczanie to nie tylko kształtowanie religijnej świadomości, ale też kształtowanie perfidne. To znaczy, że ta nauka nie tylko nie ma sensu, ale nauczyciel o tym wie i mimo to dalej uczy. A tzw. wielkie posłannictwo Jezusa mówi właśnie o "czynieniu uczniami wszystkich narodów" (Mat. 28:19). Mieczysław Cenin twierdzi, że "przemilczanie zarzutów nie sprzyja uzdrowieniu tej sfery". Ja więc nie przemilczam i odpowiadam na zarzuty, mając nadzieję, że chociaż trochę przyczynię się do uzdrowienia.

Nie próbuję bronić religii, chcę za to bronić wiary, która została z religią utożsamiona. Nie godzę się po prostu na wrzucanie religii, Boga, kościoła i chrześcijan do jednego worka z etykietką "zakała", bo na to miano zasługuje tylko religia. Ja pojmuję ją jako przywiązanie do obrzędów - skłonności obecnej w każdym z nas, ale zabijającej prawdziwą duchowość, rozwijającej za to myślenie magiczne. Niektórzy wycofują się w stronę autentycznej wiary, niektórzy w stronę ateizmu.

Zarzut 1
Chrześcijaństwo nie jest trywialne. Jest proste, ale tkwi w nim głęboka mądrość, którą pokolenia filozofów chrześcijańskich rozwijają od czasów apologetów, aby pokazać bogactwo prostego przesłania. Ich koncepcje nie muszą ulegać unowocześnianiu, ponieważ dotyczą rzeczy niezmiennej, tj. ludzkiej natury. Poza tym chrześcijanie tolerują inne orientacje, co nie znaczy, że dobrze je oceniają.

Zaś religia może być trywialna, ponieważ nie ma w niej mocy, więc nie ma się czym obronić, może tylko powtarzać zaklęcia i wywoływać uśmiech na twarzy sceptyka.

Zarzut 2
Cóż jest złego w prostych odpowiedziach na trudne i ważne pytania? Tak, rozumiem sugestię: "proste odpowiedzi nie istnieją". A jednak istnieją, choć z powodu ich prostoty wielu ludzi nie chce się nad nimi głębiej zastanowić i dlatego wydają im się naiwne, absurdalne i anachroniczne. Dziwne jest tylko, że na końcu ludzkiej wiedzy, jakkolwiek daleko by nie zawędrowała, zawsze pojawia się "przypadek".

Zaś religia przegrywa znowu, bo funkcjonuje w oderwaniu od objawienia, stając się całkiem podobna do mitów.

Zarzut 3
Chrześcijaństwo nie posługuje się strachem. Katecheza to nauka o wyzwoleniu i miłości. W takich warunkach następuje naturalny rozwój osobowościowy i duchowy. Mówienie o "nieobecności Boga" jest pustosłowiem. Krzewienie wiary (Rzym. 10:17) kłamliwie nazywa się "manipulacją osobowościową i intelektualną". Zepsucie moralne i zaburzenia seksualne wśród kaznodziejów nie są większe niż u reszty społeczeństwa, a należy zauważyć, że borykają się nie tylko ze stresem ale z duchowymi atakami, czeka też na nich surowszy sąd po śmierci. Co do zaś związków z nauką - wiara bywała często inspiracją lub motywacją odkryć i wynalazków.

Zaś religia musi posługiwać się strachem, bo nie stoi za nią żywy Bóg, który by sam potwierdzał swoje istnienie.

Zarzut 4
Chrześcijaństwo nie jest religią. Zdaje się, że zacytowany Seneka Młodszy miał rację, "dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna". Jakoś władcom rzymskim nie udało się użyć chrześcijaństwa. Ciekawe, dlaczego?

Zaś religia, cóż. Wszystko się zgadza z maksymą rzymskiego filozofa.

Zarzut 5
Chrześcijaństwo jest pełne tolerancji i nikogo nie nawołuje do prowadzenia wojen, chyba że duchowych (Efez. 6:12). Wystarczy spojrzeć, jak Jezus odnosił się nie tylko do grzeszników, ale i do faryzeuszy. Poza tym nie tylko kler angażuje się w politykę, ale wszyscy świeccy wierzący, którzy mają interes w tym, by prawo w ich kraju było sprawiedliwe. Jednak zawsze największą nadzieję biorą od Boga, nie od ziemskich władz. "Brutalna ingerencja w życie intymne ludzi" jest nonsensem. Każdy może grzeszyć ile wlezie, a kościół nie ma na to fizycznego wpływu. Za poczucie winy, rzekomo psychicznie destrukcyjne, nie jest odpowiedzialny żaden "nawoływacz", bo sumienie jest czymś naturalnym i uniwersalnym.

Zaś religia prawdopodobnie jest skazana na politykę. W istocie jej przejawem był największy błąd w historii kościoła, czyli złączenie władzy świeckiej i duchownej już za czasów Cesarstwa Wschodniorzymskiego.

Zarzut 6
Trudno byłoby powiedzieć, że chrześcijaństwo prowadzi do: "obłudy, zawiści, nietolerancji, lekceważenia nauki i rzetelnej wiedzy, rasizmu i antysemityzmu, ksenofobii, agresji oraz zachęca do znoszenia cierpienia i biedy". Żeby się o tym przekonać, wystarczy poznać chrześcijan, którzy są wykonawcami Słowa. (Jak. 1:22)

Zaś religia może rzeczywiście prowadzić do zaburzeń zdrowych postaw społecznych. Dzieje się tak z prostej przyczyny: jej wyznawcy obawiają się zniszczenia tego, w co wierzą, a czego nie mogliby niczym poprzeć w razie ataku. Tak powstają wszelkie instytucje związane z kościołem. Stąd się bierze autorytaryzm, histeryczność i pusta obrzędowość (plebejskość).

Zarzut 7
Chrześcijaństwo nie fałszuje obrazu rzeczywistości. Ono otwiera oczy na duchową tożsamość człowieka. Jezus powiedział: "Zostawcie ich! Ślepi są przewodnikami ślepych, a jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną." (Mat. 15:14, BW) Chodziło mu o faryzeuszów - wyjątkowo religijnych ludzi.

Zarzut 8
Chrześcijaństwo składa obietnice, które pochodzą od Boga. On może zagwarantować ich spełnienie i jest osobą wiarygodną.

Zaś religia - nie.

Zarzut 9
Chrześcijaństwo nie terroryzuje człowieka. Od początku podkreśla naszą wolną wolę. Naucza za to, jak człowiek powinien żyć, aby być z tego życia zadowolonym (1 Piotr. 3:10-11). Ponadto daje trudną do zliczenia ilość obietnic, które nie są pustymi słowami, ale wypełniają się w życiu wierzących w formie różnych, materialnych i duchowych błogosławieństw. Argument o rzekomym wyłudzaniu majątku przez KK w Polsce nie wiąże się z tematem.

Zaś religia, jak wspomniano, musi posługiwać się strachem, musi też powoływać różnych "funkcjonariuszy", których zadaniem nie będzie wcale dawanie przykładu własnym życiem. Będą za to służyć mamonie.

Zarzut 10
Chrześcijaństwo uczy pokory, ale nie poddaństwa i służebności. Chociaż każdy chrześcijanin ma być kapłanem i służyć bliźnim. Chociaż każdy chrześcijanin ma poddawać się Bogu, Jezusowi. Jego życie nie jest zniewolone, przeciwnie; cechuje je poczucie odpowiedzialności za wszystkich ludzi, którym może pomóc. Jest też pełne sytuacji, gdzie zmuszony jest wybierać i wyrażać zgodę lub sprzeciwiać się na to, co dzieje się wokół.

Zaś religia jest jak każda inna ideologia: uprzedmiotawia człowieka i oczekuje od niego ślepego posłuszeństwa (por. Hannah Arendt o totalitaryzmie). W innym wypadku nie ma ona siły, by wpływać na rzeczywistość.

Autor artykułu "Dlaczego religia jest złem" przyznaje otwarcie, że "w domyśle wypowiada się na temat polskiego katolicyzmu, który negatywnie odróżnia od praktykowania prawdziwie chrześcijańskiej postawy w codziennym życiu bardzo wielu osób."

Pytam więc, nie będąc katolikiem: czyż naczelnym celem polskiego katolicyzmu nie jest praktykowanie prawdziwie chrześcijańskiej postawy w codziennym życiu bardzo wielu osób? Głoszenie przeciwnych poglądów jest według mnie przejawem złej woli, choć nie uważam, że powinniśmy przemilczać wypaczenia tak zwanego duchowieństwa i ogólniej: "wiernych".

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto