Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobry pomysł! Ale co z realizacją?

Magdalena Wróbel
Magdalena Wróbel
Strona Złotej Rybki
Strona Złotej Rybki screen
"Marzę o artykułach plastycznych czy zabawkach dla dzieciaków, aby poprzez terapię uprzyjemnić im pobyt w szpitalu..." Taki wpis przeczytałam na jednym z portali dla marzycieli. Jak to? Ktoś prosi o coś dla dzieci, nie dla siebie?

Kasia, bo tak ma na imię autorka tego postu, pisze: "jestem terapeutką i abym mogla jako wolontariuszka prowadzić terapię z chorymi dzieciakami, rożne ciekawe zajęcia abym mogla im uprzyjemnić ten czasem trudny pobytu w szpitalu marzę o farbach, kredkach, blokach, papierach kolorowych itp.*"

Dziewczyna chciałaby realizować te zajęcia w szpitalu dziecięcym w Przemyślu. Prowadzi już nawet rozmowy z dyrektorem tej placówki, ale aby zajęcia mogły się rozpocząć, potrzebne są jej materiały plastyczne.

"Na takich zajęciach każdy dzieciak możne czuć się kimś wyjątkowym, mogą to być teatrzyki i dzieci same przygotowują swoje kostiumy i role, mogą to być także zabawy plastyczne: malowanie, rysowanie, wyklejanie, w których dzieci mogłyby wyrażać siebie. Wiem, że dzieci są bardzo dumne z tego, co same zrobią i gdy są wyróżniane, czuja się bardzo wyjątkowe*" - pisze o swojej wizji zajęć Kasia.

Dziewczyna podkreśla, że nie chce za swoją pracę pieniędzy, ma to być wolontariat.
"Dzieciaki bardzo kogoś potrzebują, boja się białych fartuchów a tak z praktyk wiem ze czasem chcą bardziej być z nami niż z kimś z rodziny. Do szpitala trafiają tez dzieci z domu dziecka, a tych nikt nie przytula, nie pociesza, nie bawi się z nimi*" - opisuje swoich przyszłych podopiecznych terapeutka.

Zainteresował mnie bardzo pomysł dziewczyny. Zostawiałam wpis na portalu, wysłałam do Kasi wiadomość prywatną, próbowałam się z nią skontaktować przez gg. Byłam cierpliwa, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Do dziś nie udało mi się uzyskać adresu, na który mogłabym przesłać darowane przedmioty.

Pomysłem żywo zainteresowała się też inna osoba, internautka o pseudonimie "Przedszkolaczki". Zarejestrowałam się w serwisie i napisałam do niej wiadomość. Zapytałam ją czy jest rozczarowana postawą Katarzyny.

"Ciekawe pytanie. Czytając prośbę o pomoc raczej pomyślałam, że mam możliwości by taką pomoc udzielić. A ta świadomość wprawiła mnie w dobry nastrój. Pomyślałam raczej, że terapeutka jest młoda i roztrzepana, a być może sama nie wierzyła, że pomoc można tak łatwo otrzymać. I nawet posta ode mnie nie przeczytała. Szczęście dzieci jest dla mnie ważne, sama mam ich troje" - wytłumaczyła forumowicza, która się podpisała Kasia.

Myślę, że pomysł Katarzyny jest godny uwagi (dla zainteresowanych podaję link zlotarybka.pl). Szkoda tylko, że nie ma możliwości kontaktu z jego autorką.

Co się dzieje z Katarzyną? Czy zmobilizuje się i zacznie działać? Czy pomysł rzuciła, ot tak sobie? Czy zabawiła się kosztem ludzi mających otwarte serca i chcących pomóc innym? Ludzie zaoferowali swoją pomoc... Zlekceważenie wyciągniętej ręki może sprawić, że ludzie ci zniechęcą się do pomagania innym osobom. Po prostu pomyślą że znów zostaną oszukane...

* zapis oryginalny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto